Index
Foster Alan Dean Tran ky ky 01 Lodowy Kliper
Chalker Jack L Swiaty Rombu 01 Lilith Waz w trawie
Zelazny Roger Amber 01 Dziewieciu Ksiazat Amberu
Frankl Viktor E. Psychoterapia dla każdego (6)
05 (164)
16 (112)
Woods Stuart Strefa zamknieta
Nemesis
www nie com pl 1
P0 2 (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • minister.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .   - Tak, widzę - odpowiedziałaOlga.   Wszystko odbyło się zwyczajnie i bez zakłóceń.Nie było wstrząsów ani łoskotu, ani błysków i przeciążeń.Krew nie napłynęła mido twarzy, w uszach nie zaszumiało."Pożeracz Przestrzeni" już nie leciał wprzestrzeni, lecz unicestwiał ją przed sobą.W sali nikt i nic nie zmieniłoswego wyglądu.Co prawda gwiazdy na kursie jakby pokryły się mgiełką, ale i totrwało zaledwie chwilę.   - Odwróć się do tyłu -poradziła Olga.- Tam łatwiej znajdziesz coś nowego.   Jednak i z tyłu nie odkryłem nic szczególniezaskakującego.Szukałem potężnych efektów świetlnych, których akurat nienależało oczekiwać.Później zauważyłem za statkiem tę samą mgiełkę, co i wprzodzie, lecz gęściejszą: migające gwiazdy wydawały się czerwieńsze i bardziejmatowe.To była nowa substancja wytworzona przez gwiazdolot.Kosmiczna pustkaspalona w anihilatorach Taniewa zyskiwała namacalny kształt, przekształcała sięw obłok pyłowy.Na pierwszym paralaksometrze widniała nadal jedna trzeciaprędkości światła, nasza szybkość w przestrzeni, na drugim natomiast plamkaminęła dwadzieścia jednostek świetlnych, tak gwałtownie anihilatory pożerałyprzestrzeń.Wkrótce potem wskaźnik pierwszego paralaksometru potoczył się kuzeru, sam zaś aparat zblakł i zniknął w ciemności.Teraz posuwaliśmy się doprzodu jedynie kosztem unicestwionej przestrzeni.Osiem punktów rozrzuconychwachlarzowato za nami zniknęło.My sami również staliśmy się niewidoczni dlainnych gwiazdolotów."Daliśmy nurka w niewidzialność" - powiedziałem w duchu.   Plamka świetlna paralaksometru dotarła do liczbypięćdziesiąt.Chociaż nie wyczuwałem zmian ani w sobie, ani w otaczającychprzedmiotach, ani w dalekim gwiezdnym świecie, przez który tak obłędniepędziliśmy, na myśl o tym, co się dokonuje, zrobiło mi się niewyraźnie na duchu.Po raz pierwszy poruszałem się z taką prędkością.   Zapytałem: - Do jakiej wartości będzie wzrastaćprędkość?    - Wzrasta nieustannie - wyjaśnił Osima.-Dziś ograniczymy się do stu jednostek, a potem osiągniemy dwieście.   Olga dorzuciła:    - Do Orymamy dwadzieścia parseków, sześćdziesiąt lat świetlnych.Musimy tam dotrzeć wciągu trzech miesięcy, trzeba więc spieszyć się, Eli.   Wznosiłem mnożnik do góry i znów go opuszczałem.Chmura pyłowa z tyłu zagęszczała się.Pięć lub sześć lotów takiej armadygwiazdolotów - myślałem a w Galaktyce ubędzie spory szmat przestrzeni i w zamianprzybędzie nowe ciało kosmiczne, obłok pyłowy "stworzony z niczego", jakpowiedzieliby nasi przodkowie.Nic więc dziwnego, że uruchamianie anihilatorówTaniewa w obrębie Układu Słonecznego jest zabronione.   Czasami wydawało mi się, że gwiazdy przed namiprzybliżyły się, stały się większe i jaśniejsze.Ale później zrozumiałem, żenawet przy tak wielkiej prędkości nie mogliśmy w ciągu paru godzin pokonaćwielkich odległości.W kosmosie obowiązuje inna skala niż w życiu codziennym.Nawet ogrom jest tam więcej niż skromny.   Kiedyzakończył się dyżur Olgi, zostałem wyssany na zewnątrz w ten sam sposób, w jakidostałem się do środka.Przy wejściu spotkałem się z Leonidem, którego ponureoczy rozbłysły niedobrym światłem.   - Miałem zezwolenie- powiedziałem.   - Nie wątpię - odparł zimnym głosem.-Nasz surowy admirał ma dla ciebie wiele względów.   Tendrobiazg, spotkanie z Leonidem, porządnie zwarzył mi humor.Dla pasażerówurządzono salę obserwacyjną, większą od sterówki, ale według tego samego planu:nieważkość, pole siłowe, obrotowe fotele, lornety mnożnika.Stamtąd wprawdzienie można kierować urządzeniami statku, ale i w sterówce nie dowodziłem, tylkoobserwowałem.   "Będę korzystał z sali obserwacyjnej" -postanowiłem.     .22.         Orę zobaczyliśmy w czterdziestym ósmym dniu podróży.Stawnasztuczna planeta pojawiła się w lornecie mnożnika jako drobniutka plamka.Mijałdzień za dniem, a plamka nie zwiększała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.