Index SIEDEM (2) spis tresci abc.com.pl 7 Two Towers 17 (164) pamiec Yeffeth Glenn Wybierz Czerwona Pigulke 10 (496) Jordan Robert Kolo Czasu t 4 cz 2 Ten Ktory Przychodzi Ze Switem |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie, to raczej małoprawdopodobne.Czy to wystarczająca zapłata za pańską zapałkę? - Ona znika pod koniec drugiego aktu i pojawia się na sceniedopiero przy końcu trzeciego.Kreton uśmiechnął sil. - Czytał pan tę sztukę? - Widziałem ją wczoraj.Łącznie z przerwą ma prawieczterdzieści minut wolnego. - Zgadza się.Ale nie przyjdzie tutaj.Czasem to robi - tak jakja teraz - lecz tak się akurat składa, iż wiem, że dzisiaj nie jest sama. - Czy mogę zapytać, z kim? - Może pan.Niewykluczone, że mogę na to pytanie odpowiedzieć.Jest pan muzułmaninem, prawda? pije pan? - Nie jestem aż t a k i m muzułmaninem, ale nie, nie piję.Chętnie jednak panu postawię, a sam zamówię kawę. Wyszliśmy bocznymi drzwiami i przepchaliśmy się przezzalewający ulicę tłum.Wąskie, brudne schody zaprowadziły nas do usytuowanej wpiwnicy tawerny, w której panowała atmosfera jak w prywatnym klubie.Nad baremwisiał poczerniały od dymu i kurzu obraz, przedstawiający scenę z jakiejśnieznanej mi sztuki, zaś w samym lokalu stały trzy stoliki oraz znajdowało siękilka przytulnych alkow.Wślizgnęliśmy się do jednej z nich i złożyliśmyzamówienie u barmana o zdeformowanej głowie.Chyba zbyt długo mu sięprzyglądałem, bowiem Kreton powiedział: - Skręciłem nogi wychodząc z latającego spodka i dlatego terazutykam.Czy dla niego również musimy coś takiego wymyśleć? Nie wystarczy poprostu stwierdzić, że garncarz bywa czasem w niedobrym nastroju? - Garncarz?Nikt nic nie odpowiedział, dopiero Cisza rzekła Słowy poskręcanymi, sama niby z piekła: Wszyscy się na mnie krzywią, bom nędznej postaci, Czasem mu ręka zadrży, gdy Garncarz glinękształci Potrząsnąłem głową. - Nigdy tego nie słyszałem, ale ma pan rację: wygląda tak,jakby jego głowę ulepiono z gliny, a następnie zrzucono na ziemie, kiedy byłajeszcze mokra. - To państwo wstrząsającej brzydoty, jak z pewnością sam panzauważył.Naszym godłem jest podobno wymarły orzeł, ale mnie się wydaje, żeraczej jego upiór. - Według mnie to bardzo piękny kraj - powiedziałem.- Choćmuszę przyznać, że wielu ludzi wygląda dosyć niesamowicie.Ale są przecież ruinyi niebo, jakiego u nas nigdy nie możemy oglądać. - W kominach naszych fabryk od dawna mieszka wiatr. - I chyba wyszło wam to na dobre.Błękitne niebo jest znacznielepsze od większości rzeczy, jakie produkuje się w fabrykach. - I chyba nie wszyscy wyglądają aż tak niesamowicie - mruknąłKreton. - Och, nie.Panna Dahl. - Myślałem o sobie. Zorientowałem się, że pokpiwa sobie ze mnie, ale nie dałemniczego po sobie poznać. - Nie, nie jest pan szkaradny.Właściwie można nawetpowiedzieć, że jest pan przystojny.Niestety, panna Dahl jest nieco bardziej wmoim guście. - Może pan mówić o niej Ardis, nie będzie miała nic przeciwkotemu. Barman przyniósł Kretonowi szklankę z zielonym płynem, a mniefiliżanki słabej, gorzkiej, amerykańskiej kawy. - Miał mi pan powiedzieć, kto jej teraz towarzyszy. - Za kulisami - uzupełnił z uśmiechem Kreton.- Właśnieprzyszło mi na myśl, że używałem tego wyrażenia setki razy, ale dopiero teraznabiera ono prawdziwego sensu.Nie wydaje mi się, żebym coś panu obiecał.Powiedziałem tylko, że mogę to zrobić.Nie ma czegoś innego, co również chciałbypan wiedzieć? Na przykład, jaki sekret kryje góra Rushmore, lub co musi panzrobić, żeby osobiście się z nią spotkać? - Dam panu za to dwadzieścia riali, pod warunkiem, że spotkanieprzyniesie jakieś rezultaty, a pan zachowa to w ścisłej tajemnicy. Kreton roześmiał się. - Proszę mi wierzyć, jest znacznie bardziej prawdopodobne, żechwaliłbym się na lewo i prawo moim zarobkiem, niż utrzymywał go w tajemnicy.Zaś co do tej gwarancji - żeby jej udzielić, musiałbym chyba podzielić się tymipieniędzmi z Ardis. - Więc zrobi pan to? Potrząsnął głową, ciągle się śmiejąc. - Tylko udaje skorumpowanego, bo to pasuje do mojej twarzy.Proszę po przedstawieniu wejść za kulisy, a ja dopilnuję, żeby spotkał panArdis.Przypuszczam, że jest pan bardzo bogaty, a nawet jeśli nie, to nie musimyjej o tym informować.Co pan tutaj robi? - Studiuję waszą sztukę i architekturę. - W swoim kraju cieszy się pan zapewne znakomitą reputacją? - Z całą pewnością można to powiedzieć o Akhonie Mirzy Ahmaku,którego jestem uczniem.Był tutaj ponad trzydzieści lat temu, żeby zbadaćznajdujące się w waszej Galerii Narodowej miniatury. - Uczeń Akhona Mirzy Ahmaka, uczeń Akhona Mirzy Ahmaka.-wymruczał do siebie Kreton.- To znakomicie brzmi, muszę sobie zapamiętać [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||