Index
Russell Boski plan wieków
Plan Ikar tom 1
Plan Ikar Tom 2
abc.com.pl 7
19 (237)
Flagg Fennie Smazone zielone pomidory (3)
style (4)
spiryt (2)
18 (453)
Cialdini Raobert Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i pra (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • czas-shinobi.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .pan rozumie, tego rodzaju popularnoœæ jest bardzo szkodliwa.Jeœli jest jakiœ sposób.Lonergan myœla³ przez chwilê.- No có¿, gdybym móg³ porozmawiaæ z panem Gormanem, przypuszczam, ¿e znalaz³bym inny punkt widzenia.- By³bym panu naprawdê za to wdziêczny.Niech pan zaczeka, poszukam adresu pana Gormana.Frank Lonergan zaczyna³ siê denerwowaæ.Kiedy wypadki zarysowa³y siê wyraŸniej, zrozumia³, ¿e morderstwo zosta³o zatuszowane i to na najwy¿szym szczeblu.Przed spotkaniem z pracownikiem hotelu postanowi³ wpaœæ na chwilê do domu.Jego ¿ona Rita w³aœnie przygotowywa³a w kuchni obiad.By³a ma³ym rudzielcem o b³yszcz¹cych zielonych oczach i jasnej cerze.Odwróci³a siê zdziwiona na widok wchodz¹cego mê¿a.- Frank, co robisz w domu w œrodku dnia?- Pomyœla³em sobie, ¿e wpadnê, ¿eby powiedzieæ ci „czeœæ”.Przyjrza³a siê jego twarzy.- Nie.Coœ siê dzieje.Co to takiego?- Ile czasu up³ynê³o od twojej ostatniej wizyty u matki?- Widzia³am siê z ni¹ w zesz³ym tygodniu.Bo co?- Dlaczego nie pojedziesz do niej znowu, kochanie?- Czy coœ siê sta³o?Uœmiechn¹³ siê szeroko.- Sta³o.- Podszed³ do obramowania kominka.- Lepiej zacznij to odkurzaæ.Postawimy tutaj nagrodê Pulitzera i nagrodê Peabody.- O czym ty mówisz?- Jestem bliski odkrycia czegoœ, co wysadzi wszystkich ze sto³ków.mam na myœli ludzi na wysokich stanowiskach.To najbardziej ekscytuj¹ca historia, w jakiej kiedykolwiek bra³em udzia³.- Dlaczego chcesz, ¿ebym pojecha³a zobaczyæ siê z matk¹?Wzruszy³ ramionami.- Istnieje znikoma mo¿liwoœæ, ¿e to siê mo¿e staæ trochê niebezpieczne.Niektórzy ludzie nie chc¹, ¿eby ta historia ujrza³a œwiat³o dzienne.Czu³bym siê lepiej, gdybyœ wyjecha³a na kilka dni, tylko do czasu, a¿ to siê wyjaœni.- Ale jeœli tobie grozi niebezpieczeñstwo.- Nie grozi mi ¿adne niebezpieczeñstwo.- Jesteœ pewny, ¿e nic ci siê nie stanie?- Stanowczo.Zapakuj trochê rzeczy.Jutro do ciebie zadzwoniê.- Dobrze - powiedzia³a Rita niechêtnie.- Odwiozê ciê na dworzec.Godzinê póŸniej Lonergan zatrzyma³ siê przed skromnym ceglanym domem w okolicy Wheaton.Wysiad³ z samochodu, podszed³ do drzwi frontowych i nacisn¹³ guzik.Nie by³o odpowiedzi.Zadzwoni³ jeszcze raz i czeka³.Nagle drzwi otworzy³y siê na oœcie¿ i na progu stanê³a oty³a kobieta w œrednim wieku, spogl¹daj¹c na niego podejrzliwie.- S³ucham?- Jestem z urzêdu skarbowego - przedstawi³ siê Lonergan.Mign¹³ identyfikatorem.- Chcê siê widzieæ z Carlem Gormanem.- Brata nie ma.- Wie pani, gdzie jest?- Nie.- OdpowiedŸ pad³a zbyt szybko.Lonergan skin¹³ g³ow¹.- Szkoda.No có¿, mo¿e pani zacz¹æ pakowaæ jego rzeczy.Bêdê musia³ przys³aæ z wydzia³u ciê¿arówki.- Ruszy³ podjazdem do swojego samochodu.- Niech pan zaczeka.Jakie ciê¿arówki? O czym pan mówi?Lonergan zatrzyma³ siê i odwróci³.- Brat pani nie mówi³?- O czym mia³ mówiæ?Lonergan zrobi³ kilka kroków w kierunku domu.- Ma k³opoty.Popatrzy³a na niego z niepokojem.- Jakie k³opoty?- Niestety, nie wolno mi o tym rozmawiaæ.- Pokrêci³ g³ow¹.- Sprawia wra¿enie mi³ego faceta.- Jest taki - zapewni³a ¿arliwie.- Carl to cudowny cz³owiek.Lonergan skin¹³ potakuj¹co g³ow¹.- Takie odnios³em wra¿enie, kiedy go przes³uchiwaliœmy w biurze.Zaczê³a wpadaæ w panikê.- Przes³uchiwaliœcie go? W jakiej sprawie?- Oszustwa podatkowego.Szkoda.Chcia³em mu powiedzieæ o pewnej furtce, która mog³aby mu pomóc wyjœæ z k³opotu, ale.- Wzruszy³ ramionami.- Skoro go tu nie ma.- Znowu odwróci³ siê, ¿eby odejœæ.- Niech pan zaczeka! On jest.w klubie wêdkarzy Szczêœliwy Po³Ã³w.Mia³am.mia³am nikomu o tym nie mówiæ.Znowu wzruszy³ ramionami.- Mnie mo¿e pani powiedzieæ.- Nie.ale to co innego.To jest klub wêdkarzy Szczêœliwy Po³Ã³w na jeziorze w Richmond, w stanie Virginia.- Œwietnie.Skontaktujê siê tam z nim.- By³oby cudownie.Jest pan pewien, ¿e wszystko bêdzie dobrze?- Oczywiœcie - powiedzia³ Lonergan.- Dopilnujê, ¿eby siê nim zaopiekowano.Lonergan wsiad³ do I-95 lec¹cego na po³udnie.Richmond by³o oddalone o oko³o sto mil.Przed laty, w czasie wakacji, ³owi³ ryby w tym jeziorze i szczêœcie mu dopisywa³o.Mia³ nadziejê, ¿e teraz te¿ mu dopisze.M¿y³ drobny kapuœniaczek, ale Carl Gorman nie zwraca³ na to uwagi.Przy takiej pogodzie ryby powinny braæ.£owi³ prêgowane okonie, u¿ywaj¹c jako przynêty drobnego ¿ywca, który dryfowa³ daleko za ³odzi¹ wios³ow¹.Fale pluska³y o ma³¹ ³Ã³dkê na œrodku jeziora, a przynêta pozostawa³a nie tkniêta z ty³u.Rybom siê nie spieszy³o.To nie mia³o znaczenia.Jemu te¿ nie.Nigdy nie czu³ siê szczêœliwszy.Bêdzie bogaty; to wykracza³o ponad jego najœmielsze marzenia.Po prostu dopisa³o mu szczêœcie.„Trzeba siê tylko znaleŸæ na w³aœciwym miejscu we w³aœciwym czasie”.Wróci³ do hotelu Monroe Arms po marynarkê i ju¿ mia³ wyjœæ z gara¿u, kiedy otworzy³y siê drzwi prywatnej windy.Widz¹c, kto z niej wysiada, oszo³omiony usiad³ z powrotem w samochodzie.Obserwowa³ tego mê¿czyznê, jak wraca, wyciera œlady palców, a potem odje¿d¿a.Dopiero nazajutrz, gdy przeczyta³ o morderstwie, posk³ada³ sobie to wszystko w jedn¹ ca³oœæ.W jakimœ sensie by³o mu ¿al tego mê¿czyzny.„Ja naprawdê jestem jego fanem.K³opot w tym, ¿e jak cz³owiek jest taki s³awny, nigdy nie mo¿e siê ukryæ.Dok¹dkolwiek pójdziesz, œwiat ciê rozpozna.On mi zap³aci, ¿ebym milcza³.Nie ma wyboru.Zacznê od stu tysiêcy.Jak raz zap³aci, bêdzie nadal p³aci³.Mo¿e kupiê sobie zamek we Francji albo domek letni w Szwajcarii?”Poczu³ szarpniêcie na koñcu linki i poci¹gn¹³ wêdkê ku sobie.Czu³, ¿e ryba próbuje siê uwolniæ.„Nigdzie nie uciekniesz.Z³apa³em ciê na haczyk”.Nagle us³ysza³ zbli¿aj¹cy siê z oddali du¿y œlizgacz.„Nie powinni wpuszczaæ na jezioro ³odzi motorowych.Wystrasz¹ wszystkie ryby”.Œlizgacz p³yn¹³ prosto na niego.- Nie zbli¿aj siê zanadto! - krzykn¹³ Carl.Œlizgacz chyba nie mia³ zamiaru go omin¹æ.- Hej! Uwa¿aj.Patrz, dok¹d p³yniesz.Na litoœæ bosk¹.Œlizgacz wry³ siê w ma³¹ ³Ã³dŸ wios³ow¹, przecinaj¹c j¹ na pó³.Woda wessa³a Gormana pod powierzchniê.„Có¿ za cholerny idiota!” Gorman próbowa³ z³apaæ oddech.Uda³o mu siê wychyliæ g³owê nad powierzchniê wody.Œlizgacz kr¹¿y³ dooko³a i znów skierowa³ siê prosto na niego.Ostatni¹ rzecz¹, jak¹ Gorman poczu³, zanim ³Ã³dŸ zgruchota³a mu czaszkê, by³o szarpniêcie ryby na koñcu wêdki.Kiedy Frank Lonergan przyjecha³, nad jeziorem sta³o pe³no wozów policyjnych, wóz stra¿acki i karetka pogotowia.Karetka w³aœnie odje¿d¿a³a.Frank wysiad³ z samochodu i zapyta³ jakiegoœ widza:- Co to za zamieszanie?- Jakiœ biedny facet zgin¹³ w wypadku na jeziorze.Niewiele z niego zosta³o.Lonergan ju¿ wiedzia³, co siê sta³o.O pó³nocy Frank Lonergan pracowa³ na swoim komputerze.By³ sam w mieszkaniu.Relacjonowa³ fakty, które mia³y zniszczyæ prezydenta Stanów Zjednoczonych [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.