Index Hogan James P Giganci T 2 Powrot gigantow Tiptree James Matka w niebie diamentów White James Szpital kosmiczny White James Szpital kosmiczny (2) Patterson James Roze sa czerwone 26 eze Wybuch (2) abc.com.pl 5 Dumas Dama Kameliowa a brodziak alchemia twoich mar |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Do tej pory musia³a siê pani zorientowaæ, jakim cz³owiekiem by³ Will.Móg³bym przylecieæ i spotkaæ siê z pani¹.Szczerze mówi¹c, bardzo wspó³czujê Maggie Bradford.Nawet sobie pani nie wyobra¿a, jak bardzo.- To mi³e z pana strony.Poproszê pana o przyjazd, jeœli tylko oka¿e siê konieczny.- Dobrze.Moja propozycja jest jak najbardziej szczera.Niewykluczone, ¿e Maggie go zabi³a, ale dziwiê siê, ¿e ju¿ znacznie wczeœniej nikt tego nie zrobi³.- Czy ma pan w³asn¹ teoriê dlaczego ewentualnie mog³a go zamordowaæ?- Nie wiem nic na temat ich ma³¿eñstwa.Celowo trzyma³em siê z dala.Mówi¹c, szczerze, ktokolwiek to zrobi³, wyœwiadczy³ tylko œwiatu przys³ugê.Jestem o tym œwiêcie przekonany.ROZDZIA£ 96Proces przebiega³ bardzo powoli.Ci¹gn¹³ siê dzieñ po dniu, tydzieñ po tygodniu.Kiedy dwudziestego dnia procesu zeznania œwiadków powo³anych przez strony dobieg³y koñca, Barry i Nathan odwiedzili mnie w areszcie.D³ugo zastanawia³am siê, czy w ogóle z nimi rozmawiaæ.Wiedzia³am, ¿e chc¹ wyci¹gn¹æ ode mnie jakieœ potrzebne wyjaœnienia, ewentualne alibi - cokolwiek, co mog³oby im pomóc.Mia³am œwiadomoœæ, i¿ obaj martwi¹ siê, ¿e postêpowanie s¹dowe zmierza w niekorzystnym dla mnie kierunku.- Powiedz, co wiesz o Palmerze - rzek³ Barry, kiedy znaleŸliœmy siê w niewielkim pokoiku przeznaczonym do spotkañ z obroñcami.By³am nieco zaskoczona.Zupe³nie siê tego nie spodziewa³am.Palmer Shepherd?- Dlaczego w³aœnie o niego pytasz? To brat Willa.Stosunki miêdzy nimi nie by³y najlepsze.Spotka³am go tylko dwukrotnie.Z³o¿y³ mi kondolencje, tyle, ¿e zrobi³ to na naszym œlubie.- Czy utrzymywa³ bliskie kontakty ze swoimi ciotkami?- Nie tak bliskie, jak Will.Szybko wypowiedzia³am tê opiniê i natychmiast zorientowa³am siê, ¿e obaj zwrócili uwagê na sposób, w jaki to zrobi³am.Barry pos³a³ mi przenikliwe spojrzenie, po czym sta³o siê ono smutne i jakby odleg³e.- Wiesz o Vannie i Willu? - zapyta³.- Wiêc dlaczego nie wspomnia³aœ o tym dotychczas? Czy¿by dopiero Palmer musia³ informowaæ nas o takich sprawach?Wezbra³a we mnie d³ugo t³umiona wœciek³oœæ.Musia³am im coœ wyjaœniæ.- Nic nie wiem na pewno.Mog³am jedynie coœ podejrzewaæ.Barry, do czego ty w³aœciwie zmierzasz?Popatrzy³ na mnie wyzywaj¹co.- Powiedz prawdê, Maggie.Czy kiedykolwiek Vannie by³a u ciebie w domu?- Tylko podczas naszego œlubu.- Wspomnienie wróci³o z dziwn¹ ostroœci¹.- By³a bardzo atrakcyjna.To najm³odsza siostra jego matki.Ty te¿ tam by³eœ, Barry.Widzia³eœ j¹.Will w³aœciwie nie zna³ swojej matki.- Czy przyprowadza³ do domu jakieœ inne kobiety? - zapyta³ Nathan.- Nigdy.Przecie¿ wiesz, ¿e nie dopuœci³abym do tego.- Pozwól, ¿e zapytam ponownie.Czy Will próbowa³ robiæ coœ „nienormalnego” w domu? Musisz nam zaufaæ, Maggie.Nie mo¿esz mieæ przed nami ¿adnych tajemnic.Nie na tym etapie procesu.Powinniœmy wiedzieæ wiêcej ni¿ oskar¿yciele.Zawaha³am siê, lecz tylko przez u³amek sekundy.Nie podoba³ mi siê kierunek, w którym zmierza³a ta rozmowa.- Nie - stwierdzi³am kategorycznie.- Nie mam wam naprawdê nic do powiedzenia.Dlaczego mia³abym cokolwiek ukrywaæ?Barry zerwa³ siê z krzes³a.- K³amiesz.Cholera, Maggie! £amiesz mi serce.- Przysiêgam.- wyszepta³am.Oczywiœcie, ¿e k³ama³am.Z zasady tego nie robiê, ale akurat tym razem musia³am.- Kto to by³? - Barry krzykn¹³ mi niemal do ucha.Nigdy dot¹d nie widzia³am go tak rozsierdzonego.Nabrzmia³e ¿y³y a¿ pulsowa³y mu na szyi i czole.- Proszê.Barry!Jego twarz poblad³a nagle, jakby odp³ynê³a z niej ca³a krew.Przymkn¹³ oczy i dopiero po chwili powoli je otworzy³.- Oczywiœcie - powiedzia³ cicho i w jego oczach dostrzeg³am ³zy.Popatrzy³ na mnie z tak¹ czu³oœci¹ i ¿alem, ¿e wyda³o mi siê, i¿ serca pêkn¹ nam obojgu.- Mój Bo¿e, a wiêc o to chodzi.- szepn¹³.- Zainteresowa³ siê Jennie, prawda?Wsta³am gwa³townie i wezwa³am stra¿nika.- Proszê mnie zabraæ do celi.Natychmiast!Odesz³am pospiesznie.Nie odezwê siê ju¿ ani s³owem do ¿adnego z nich.Nie mogê.By³am gotowa zrobiæ wszystko, byle tylko nie wci¹gaæ w to Jennie.ROZDZIA£ 97- Oskar¿enie wzywa na œwiadka Petera O’Malleya.Zblad³am, s³ysz¹c te s³owa na sali s¹dowej.W³aœciwie zaczê³am siê ju¿ powoli przyzwyczajaæ do ci¹g³ego niepokoju i strachu, towarzysz¹cych procesowi.Mia³am za sob¹ ju¿ dwadzieœcia dziewiêæ dni przes³uchañ, spoœród których wiêkszoœæ by³a dla mnie bardzo przykra.Pomimo ci¹g³ych protestów obrony, sêdzia Sussman zgodzi³ siê na przedstawienie przez Nizhinskiego dowodów dotycz¹cych okolicznoœci œmierci Phillipa Bradforda.Teraz prokurator okrêgowy zamierza³ w³¹czyæ tak¿e do sprawy zgon Patricka.Nie bêdzie to takie ³atwe.Co najwy¿ej by³ w stanie zasugerowaæ, ¿e to ja ponosi³am za tê œmieræ odpowiedzialnoœæ.Ale wiedzia³am, ¿e w³aœnie na tym zale¿y Peterowi.Wzbudziæ podejrzenia, zasiaæ w¹tpliwoœci, zrobiæ mi krzywdê.On to potrafi³.Co dziwne, przed zeznaniem m³odego O’Malleya sêdzia zarz¹dzi³ opró¿nienie sali.Okaza³o siê, ¿e Peter zgodzi³ siê zeznawaæ, ale tylko pod warunkiem zapewnienia mu maksymalnej ochrony i dyskrecji.Nie pojmowa³am, o co chodzi.Przed czym Peter chcia³ siê chroniæ? Wkrótce jednak wszystko zrozumia³am.Jego zeznania zdawa³y siê trwaæ ca³¹ wiecznoœæ - moi prawnicy przerywali je chyba ze sto razy - ale zebrane w jedn¹ ca³oœæ przedstawia³y siê mniej wiêcej tak:- Panie O’Malley, czy jest pan cz³onkiem establishmentu spotykaj¹cego siê w „Lake Club”?- Tak.- Klub ten mieœci siê w Bedford Hills? Przy Greenbriar Road?- Tak.- Ilu cz³onków liczy?- Oko³o piêciuset.- Zajmujecie siê tam tym samym, co w innych tego rodzaju klubach: gr¹ w golfa, tenisa, innymi dyscyplinami sportu? Organizowane s¹ tam wystawne kolacje, bale?- Zgadza siê.- Ale „Lake Club” zapewnia jeszcze coœ wiêcej, prawda?- Tak, ale tylko dla czêœci swych cz³onków.- Coœ niedostêpnego dla wszystkich, przeznaczonego tylko dla wybrañców?- Zgadza siê.- Czy pan tak¿e zalicza siê do tej drugiej grupy?- Tak.- Kto jeszcze do niej nale¿y?- Mówi¹c krótko, szczególnie znacz¹cy cz³onkowie.- A có¿ takiego oferuje im klub?- Przede wszystkim jest miejscem spotkañ.Odbywaj¹ siê tam dyskusje dotycz¹ce g³Ã³wnie finansów i polityki.- A co nastêpuje po ich zakoñczeniu.- PóŸniej.przychodzi czas na rozrywkê.Nie zawsze.Czasami.- Rozumiem.Czy mo¿e pan opisaæ ten rodzaj rozrywki?- Przede wszystkim to rozrywka natury erotycznej.- Mo¿e pan byæ bardziej konkretny?- Sprowadzane s¹ dziewczyny, czasami ch³opcy.- Prostytutki?- Nie okreœla³bym ich w ten sposób.- Trafiaj¹ tam dla „uciechy” uczestników spotkañ i otrzymuj¹ wynagrodzenie za swoje us³ugi?- Tak.- Proszê powiedzieæ, panie O’Malley, czy mieszka pan w Bedford Hills?- Nie.Na Manhattanie i na Zachodnim Wybrze¿u.- Jednak jest pan cz³onkiem „Lake Club”?- Tak.- I bra³ pan udzia³ w tych spotkaniach dla wybrañców?- Tak.- Jak do tego dosz³o, panie O’Malley?- Mój ojciec - Patrick O’Malley - by³ bardzo zaanga¿owany w dzia³alnoœæ klubu.Zaproponowano mi wiêc cz³onkostwo po jego œmierci.- Czy on uczestniczy³ w omawianych spotkaniach i tych „rozrywkach”?- Tak.- To znaczy, ¿e sypia³ z m³odymi dziewczynami?- Tak.- Czy Patrick O’Malley by³ w za¿y³ych stosunkach z Maggie Bradford?- Mieli romans przez wiele miesiêcy.Mo¿e to by³o nawet kilka lat.- I w zwi¹zku z tym ma pan brata przyrodniego?- Tak.Mieszkali wspólnie z ojcem.- Czy Patrick O’Malley kocha³ Maggie Bradford?- Tak przynajmniej twierdzi³.- Jednak nie zrezygnowa³ z cz³onkostwa?- Nie.- I nie przesta³ interesowaæ siê m³odymi dziewczynami?- Nic mi nie wiadomo, by przesta³.- Czy pani Bradford wiedzia³a o tych „uciechach” i udziale w nich pañskiego ojca?- Tak.- Sk¹d pan wie?- Mia³a fotografie mojego ojca w towarzystwie co najmniej dwóch spoœród tych dziewczyn.- Mia³a fotografie?- Znalaz³em je w jej sypialni.W ich sypialni.Ju¿ po œmierci ojca.Pomaga³em w porz¹dkowaniu jego rzeczy.- Czy to by³y zdjêcia okreœlonego rodzaju?- Zdecydowanie tak.Ojciec i dwie dziewczyny.- Dziêkujemy, szczegó³y nie s¹ nam potrzebne.I pani Bradford znajdowa³a siê w posiadaniu tych fotografii?- Tak.- Jaka by³a jej opinia na ten temat?- Nie wiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||