Index
Koontz Dean Mroczne sciezki serca
Card Orson Scott Plomien Serca
wiedza i zycie4
02 (130)
abc.com.pl 7
08 (70)
129 01 (4)
abc.com.pl 5
rozdzial 08 (52)
K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • emaginacja.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .- Co? A tak, jasne.Dziêkujê.- Rzuci³ okiem na tor.Poci¹g ju¿znika³ w oddali, ko³ysz¹c siê gwa³townie na szynach.Spojrza³ w przeciwn¹stronê.Zza wzgórza wypad³ galopem Claremont, prowadz¹c na postronku dwa luzaki.Na znak Deakina œci¹gn¹³ wodze i zatrzyma³ siê.Agent przeci¹gn¹³ Pearce'awzd³u¿ torów, bezceremonialnie rzuci³ go na ziemiê i wróci³ do Mariki.Zapali³lont dynamitu, podniós³ dziewczynê i szybko podbieg³ z ni¹ do koni.Podsadzi³ j¹na siod³o, sam dosiad³ drugiego luzaka i wszyscy troje ruszyli w drogê.Ujechawszy parê metrów, jak na komendê œci¹gnêli wodze i obejrzeli siê.Wybuchby³ dziwnie cichy.Wyrzuci³ w powietrze ziemiê i kamienie, a kiedy opad³y irozwia³ siê dym, ujrzeli zniszczony podk³ad i wygiêt¹ szynê po lewej stronietoru.- Wie pan, ¿e to siê da naprawiæ? - odezwa³ siê Claremont niepewnie.-Odkrêc¹ uszkodzony fragment toru, a na jego miejsce wstawi¹ szynê zza poci¹gu.-Wiem.Gdybym pod³o¿y³ du¿y ³adunek i zniszczy³ tor bezpowrotnie, z braku wyborumusieliby iœæ do fortu pieszo.- No to co? - To, ¿e dotarliby tam cali i zdrowi.Marika spojrza³a na niego ze zgroz¹.- Dla nas oznacza³oby to pewn¹ œmieræ -wyjaœni³.Nie zmieni³o to nastawienia dziewczyny.- Nie rozumie pani, ¿e nie mamwyboru? - powiedzia³ ³agodnie.Marika wzdrygnê³a siê i odwróci³a.Deakinspojrza³ na ni¹ beznamiêtnie i popêdzi³ konia.Po chwili pu³kownik i dziewczynaruszyli za nim.Rozdzia³ 10 O'Brien z ulg¹ opar³ siê o œcianê kabiny, ocieraj¹cpot z czo³a.Poci¹g nadal jecha³ do ty³u, ale ju¿ coraz wolniej.Major wychyli³siê na zewn¹trz i spojrza³ w bok.Pó³ kilometra dalej w kierunku jazdy zobaczy³Bia³¹ Rêkê i jego wojowników.Wódz Pajutów straci³ kamienny spokój.Na jegotwarzy odmalowa³o siê pe³ne niedowierzania zdziwienie, a potem radoœæ.Pomacha³do majora, skin¹³ rêk¹ na swoich ludzi i puœci³ siê biegiem.Dwie minuty póŸniejw poci¹gu zaroi³o siê od Indian.Bia³a Rêka wszed³ do kabiny maszynisty, gdziepowita³ go O'Brien.Major natychmiast otworzy³ przepustnicê i poci¹g ruszy³ zmiejsca, tym razem do przodu.- Sp³oszyli wam wszystkie konie? - Wszystkie.Adwóm moim ludziom strzelili w plecy.Zaoszczêdzi³ nam pan d³ugiej drogi, majorzeO'Brien.A dlaczego nie widzê mojego przyjaciela, szeryfa Pearce'a? - Wkrótce gozobaczysz.Wysiad³, ¿eby za³atwiæ piln¹ sprawê.O'Brien spojrza³ przez okno nacoraz bli¿szy zachodni wylot Prze³êczy Z³amanego Serca.Nagle wychyli³ siê zkabiny.Wzrok go nie myli³ - na torze le¿a³ jakiœ cz³owiek, a by³ nim nie ktoinny, tylko Pearce.Major zakl¹³ i skoczy³ do przepustnicy i hamulca.Poci¹gzatrzyma³ siê z szarpniêciem.O'Brien i Bia³a Rêka wyskoczyli z kabiny,podbiegli do le¿¹cego i zatrzymali siê, spogl¹daj¹c ponuro na skurczonego,zalanego krwi¹ i wci¹¿ nieprzytomnego szeryfa.Obaj jednoczeœnie podnieœliwzrok.Trzydzieœci metrów przed sob¹ ujrzeli g³êbok¹ wyrwê pod torem, zniszczonypodk³ad i wygiêt¹ szynê.- Deakin umrze za to - powiedzia³ cicho Indianin.O'Brien spojrza³ na niego przeci¹gle.- Nie, je¿eli zobaczy ciê wczeœniej ni¿ tyjego, wodzu - rzek³ ponuro.- Bia³a Rêka nie boi siê nikogo.- A wiêc czas,¿ebyœ zacz¹³ siê baæ Deakina.To agent rz¹du federalnego.Jest przebieg³y jakw¹¿ i z³y duch mu sprzyja, jak byœ to ty powiedzia³.Szeryf Pearce mo¿e siêuwa¿aæ za szczêœliwca, ¿e Deakin darowa³ mu ¿ycie.ChodŸmy, trzeba naprawiæ tor.Naprawa zajê³a Pajutom raptem dwadzieœcia minut.Pracowali pod nadzoremO'Briena, w dwóch grupach - jedna usuwa³a uszkodzon¹ szynê, a druga odkrêca³ainn¹ za poci¹giem.Zniszczony fragment toru zrzucili z nasypu, a na jego miejscewmontowali nowy.Uk³adanie podk³adów i wyrównywanie szyn nie jest zajêciem dlaamatorów, ostatecznie jednak O'Brien uzna³, ¿e mimo ca³ej prowizorki ibylejactwa, tor powinien wytrzymaæ.W tym czasie pojêkuj¹cy szeryf, któregooparto o zderzak lokomotywy, powoli odzyskiwa³ przytomnoœæ.Henry podtrzymywa³go troskliwie, bez przerwy ocieraj¹c mu z krwi rozciêty policzek i efektownieposiniaczon¹ skroñ.- Jedziemy - zarz¹dzi³ O'Brien.Indianie, Pearce i Henrywsiedli do wagonów i tylko Bia³a Rêka dotrzyma³ towarzystwa majorowi.O'Brienzwolni³ hamulec, minimalnie otworzy³ przepustnicê i z niepokojem stan¹³ przybocznym okienku.Szyny przechyli³y siê, na szczêœcie niegroŸnie, gdy ko³alokomotywy wjecha³y na nowo u³o¿ony fragment toru.Major odsun¹³ siê od okna iotworzy³ przepustnicê do samego koñca.Deakin, Claremont i Marika zatrzymalisiê.Nie zsiadaj¹c z konia, agent szybko zacz¹³ zmieniaæ opatrunek na krwawi¹cejd³oni pu³kownika.- Cz³owieku, liczy siê ka¿da minuta! - ponagli³ go Claremont.- Tracimy tylko czas.- Stracimy nie tylko czas, je¿eli nie zatamujemy tegokrwotoku.- Deakin zerkn¹³ na dziewczynê, która ze œci¹gniêt¹ z bólu twarz¹ izaciœniêtymi ustami trzyma³a siê za lewy nadgarstek.- Jak z pani¹? - Wporz¹dku.Przyjrza³ jej siê szybko, obojêtnie i zaj¹³ siê rêk¹ pu³kownika.Zaledwie ruszyli w dalsz¹ drogê, znów spojrza³ na dziewczynê.Osunê³a siê wsiodle i zwiesi³a g³owê.- To nadgarstek tak pani¹ boli? - zapyta³.- Nie, nogaw kostce.Nie mogê wsun¹æ stopy w strzemiê.Deakin podjecha³ do niej z drugiejstrony.Jej lewa noga zwisa³a bezw³adnie obok strzemienia.Spojrza³ przez ramiêza siebie.Œnieg nie pada³, pierzchaj¹ce chmury ods³ania³y wyblak³y b³êkitnieba.Nad grzbietem góry ukaza³o siê s³oñce.Agent znów spojrza³ na Marikê -maj¹c skrêcon¹ nogê i zwichniêty nadgarstek nie mog³a utrzymaæ siê w siodle.Podjecha³ bli¿ej, podniós³ j¹ i posadzi³ na koniu przed sob¹.Woln¹ rêk¹ uj¹³wodze jej mustanga i puœci³ siê galopem.Claremont, który wygl¹da³ nie lepiejni¿ dziewczyna, pocwa³owa³ za nimi.Jechali obok toru.Teren by³ p³aski,stosunkowo ma³o zaœnie¿ony, wiêc pêdzili do fortu w ca³kiem niez³ym tempie.SeppCalhoun jak zwykle urzêdowa³ za biurkiem komendanta, z nogami na blacie, i swoimzwyczajem raczy³ siê pu³kownikowsk¹ whisky i cygarami.Oprócz niego w pokoju by³tylko pu³kownik Fairchild, który siedzia³ na zwyk³ym drewnianym krzeœle, zrêkami zwi¹zanymi na plecach.Nagle otworzy³y siê drzwi i wszed³ pryszczaty drabo spalonej s³oñcem twarzy.- Wszystko w porz¹dku, Carmody? - spyta³ Calhounjowialnie.- Jeszcze jak.Telegrafiœci zamkniêci razem z reszt¹, Benson pilnujebramy, a Harris szykuje ¿arcie.- Dobra.Akurat zd¹¿ymy wrzuciæ coœ na z¹b,zanim przyjad¹ nasi.Bêd¹ za nieca³¹ godzinê.- Uœmiechn¹³ siê drwi¹co doFairchilda.- Bitwa na Prze³êczy Z³amanego Serca nale¿y ju¿ do historii,pu³kowniku.- Jeszcze bardziej wyszczerzy³ zêby.- "Masakra", tak to chybatrzeba nazwaæ.W wagonie z prowiantem poturbowany Pearce, choæ ju¿ w znacznielepszej formie, rozdawa³ karabiny i amunicjê Pajutom, którzy t³oczyli siê wokó³niego.Ich tradycyjna indiañska rezerwa ulotni³a siê bez œladu.Z b³yszcz¹cymioczami przekomarzali siê i œmiali jak dzieci, uradowane nowymi zabawkami.Szeryfwyskoczy³ z wagonu i wgramoli³ siê do tendra, dŸwigaj¹c pod pach¹ trzywinchestery.Przeszed³ do kabiny maszynisty i poda³ jeden karabin Indianinowi [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.