Index abc.com.pl 9 23 (274) Linux721 abc.com.pl 7 478 (3) 5 (19) 13 (443) Rice Anne Sluga kosci Sienkiewicz Henryk Potop 29 (55) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .W tamtych czasach domy takie jak ten nazywano miejskimi rezydencjami.Jon zastuka³ staromodn¹ ko³atk¹.Drzwi by³y ciê¿kie, rzeŸbione i opatrzone lœni¹cymi, mosiê¿nymi okuciami.Otworzy³ mu oficer w mundurze spadochroniarza, niski, krêpy, jasnow³osy.Mia³ dystynkcje kapitana oraz insygnia francuskiego sztabu generalnego.- Pan pu³kownik Jonathan Smith, prawda? - powiedzia³ dobr¹ angielszczyzn¹.- Przyby³ pan w sam¹ porê.Proszê wejœæ.- Zrobi³ Jonowi przejœcie i zaprosi³ go gestem do œrodka.- Nazywam siê Bonnard.Darius Bonnard.- Mówi³ szybko i treœciwie, jak na wojskowego przysta³o.- Dziêkujê, kapitanie, domyœli³em siê.- Zgodnie z poleceniem, Jon zadzwoni³ do niego i Bonnard wskaza³ mu drogê do rezydencji.- Genera³ w³aœnie pije kawê.Prosi³, ¿eby zechcia³ pan mu towarzyszyæ.Przeszli przez wielki hol z wdziêcznie wygiêtymi schodami prowadz¹cymi na pierwsze i drugie piêtro.Minêli drzwi, które nie mia³y futryny i by³y oklejone tapet¹ w identyczny wzorek jak fleur-de-lis na frontonie domu.Pokój, w którym czeka³ genera³, by³ wielki i mia³ wysoki sufit wymalowany naturalnej wielkoœci nimfami i cherubinami na bladob³êkitnym tle.Poz³acane karnisze, eleganckie gzymsy i boazerie, delikatne barokowe meble - przypomina³o to raczej salê balow¹ ni¿ salonik, w którym pija siê kawê.Przy oknie, w roztañczonych promieniach s³oñca, siedzia³ potê¿nie zbudowany mê¿czyzna.Skin¹³ g³ow¹ i wskazawszy Jonowi wy³o¿one brokatem krzes³o, dobr¹, choæ silnie akcentowan¹ angielszczyzn¹ powiedzia³:- Proszê usi¹œæ, pu³kowniku.Jak¹ kawê pan pije?- Ze œmietank¹ i bez cukru.Dziêkujê.Genera³ hrabia Roland la Porte by³ w kosztownym garniturze, w którym z powodzeniem móg³by chodziæ n¹jroœlejszy obroñca pierwszoligowej dru¿yny futbolowej, mimo to wygl¹da³ w nim doskonale.Mia³ pokaŸny brzuch, królewskie maniery, gêste ciemne w³osy przypominaj¹ce w³osy Napoleona z czasów oblê¿enia Tulonu, bretoñsk¹ twarz i przenikliwe niebieskie oczy.Oczy doprawdy niezwyk³e, nieruchome jak oczy rekina.Onieœmiela³ i robi³ wra¿enie.- Proszê bardzo - odrzek³ uprzejmie.Gdy nalewa³ i podawa³ mu kawê, dzbanek i fili¿anka z chiñskiej porcelany dos³ownie ginê³y mu w wielkich jak bochny d³oniach.- Dziêkujê, panie generale - powtórzy³ Smith i bezwstydnie doda³: - To dla mnie prawdziwy zaszczyt poznaæ jednego z bohaterów Pustynnej Burzy.Dowodzi³ pan czwartym pu³kiem francuskich dragonów.Pañski manewr okr¹¿aj¹cy by³ niezwykle odwa¿ny.Bez niego wojska sojusznicze nie zdo³a³yby zabezpieczyæ lewego skrzyd³a.- Jon podziêkowa³ w duchu Kleinowi za szczegó³ow¹ odprawê, któr¹ przeszed³ przed odlotem z Kolorado, bo bêd¹c w Iraku i ³ataj¹c rannych po obu stronach barykady, nigdy nie s³ysza³ o La Porcie, naonczas podpu³kowniku.- By³ pan tam, pu³kowniku?- Tak, s³u¿y³em w jednostce medycznej.- Oczywiœcie, naturalnie.- La Porte uœmiechn¹³ siê do wspomnieñ.- Nasze czo³gi mia³y z³y kamufla¿ i na pustyni widaæ je by³o jak polarne niedŸwiedzie na asfalcie.Ale dragoni wytrzymali.Jedli piasek, jak powiadaj¹ w Legii, no i mieli trochê szczêœcia.- Przyjrza³ siê Jonowi i doda³: - Ale przecie¿ pan to wszystko rozumie.Pan walczy³, dowodzi³ na pierwszej linii, prawda?No i wszystko jasne.Zgodnie z ostrze¿eniami genera³a Henze, La Porte kaza³ go dok³adnie przeœwietliæ.- Krótko, ale tak.Dlaczego pan pyta?Genera³ przeszy³ go spojrzeniem nieruchomych oczu jak motyla szpilk¹, lecz ju¿ po chwili jakby z³agodnia³.Wci¹¿ nie mrugaj¹c, acz z lekkim uœmiechem odrzek³:- Proszê mi wybaczyæ, pu³kowniku.To pró¿noœæ starego wiarusa.Umiem oceniaæ ludzi i jestem z tego dumny.Domyœli³em siê, ¿e jest pan doœwiadczonym ¿o³nierzem, po pañskich ruchach, oczach i po tym, jak zareagowa³ pan wczoraj w szpitalu, - Spojrzeniem nieruchomych oczu obdziera³ Jona ze skóry.- Lekarz, naukowiec i odwa¿ny, zaprawionyw boju ¿o³nierz w jednej osobie.Niezwyk³a kombinacja.Niewielu takich znam.- Jest pan zbyt uprzejmy, panie generale.- I zbyt wœcibski.Ale, Henze uprzedzi³ go, ¿e La Porte podejrzewa, i¿ kroi siê coœ niedobrego i jako ¿o³nierz musi strzec interesów swego kraju.- PrzejdŸmy do czegoœ powa¿niejszego.Jak siê miewa pañski przyjaciel? Jest jakaœ poprawa?- Jak dot¹d nie, panie generale.- Jakie s¹ pañskie prywatne rokowania?- Jako lekarza czy jako przyjaciela?Miêdzy brwiami genera³a pojawi³a siê maleñka zmarszczka.La Porte by³ zirytowany.Nie lubi³ dzieliæ w³osa na czworo.- Jako lekarza i jako przyjaciela.- Marty jest w œpi¹czce, wiêc jako lekarz zachowa³bym w rokowaniach du¿¹ ostro¿noœæ.Jako przyjaciel wiem, ¿e wkrótce z tego wyjdzie.- Wszyscy rozumiemy pañskie uczucia, pu³kowniku, lecz obawiam siê, ¿e najcenniejsza jest w tej chwili fachowa opinia medyczna, a ta nie wzmaga we mnie przekonania, ¿e doktor Zellerbach udzieli nam u¿ytecznych informacji na temat doktora Chamborda.- Rozumuje pan bardzo logicznie - przyzna³ z ¿alem Jon.- A propos, czy s¹ jakieœ nowe wiadomoœci? Po drodze przejrza³em gazetê, ale pisz¹, ¿e jak na razie nie ma nic nowego.Genera³ zmarszczy³ czo³o.- Niestety, znaleziono fragment jego cia³a.- Ciê¿ko westchn¹³.- Rêkê i czêœæ ramienia.Na palcu by³ sygnet, który rozpozna³ jeden z jego kolegów, poza tym odciski palców pasuj¹ do tych na dokumentach z instytutu.Przez kilka dni zatrzymamy tê wiadomoœæ dla siebie.Policja wci¹¿ prowadzi œledztwo i nie chce mieszaæ w to prasy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||