Index Lackey Mercedes Sluga magii rozdzial 06 (302) Wybuch (2) 014 18 (6) 19 (257) Adam Smith An Inquiry Into The Nature And Causes Of The Wealth Of Nations wyspa Pod redakcją Charlesa E. Skinnera Psychologia wychowawcza (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 02 (41) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ale jeżeli spróbujeszosiągnąć stację o nazwie Wgląd bez uprzedniego przejścia przez przystanek zwanyEmocją, wówczas nigdy nie dojdziesz do miejsca swego przeznaczenia.Mężczyzna z mojegoostatniego przykładu próbował osiągnąć wgląd nie doświadczając przedtemfizycznych przejawów swojego afektu i przez dziesięć lat pracy nie zrobił nic zeswoimi problemami.W praktyce, którą prowadzę, spotykam ludzi znajdujących się wewszystkich możliwych miejscach pomiędzy emocją a wglądem.Niektórzy zatrzymują sięna emocji, podczas gdy inni zbyt długo pozostają we wglądzie.Tylko nielicznipodejmują podróż, dokądkolwiek by ona prowadziła. Ludzie nie nauczyli się pracować z własnymi uczuciami.Jest to największyproblem, z którym się spotykam.Tylko w jednym na milion przypadków matka lub ojciecmówi do swoich dzieci: - Powiedz mi, jak się czujesz w żołądku, w nogach, w stawach? Odpowiedz mio swoim bólu głowy. Wręcz odwrotnie: cała nasza kultura nastawiona jest przeciwko zbytniemuodczuwaniu bólu.Ludzie nie potrafią kochać samego siebie, ale będą musieli się tegonauczyć, by móc zmienić swój stosunek do własnego ciała.Nie ma innej drogi.Bardzoważne jest umieć zaakceptować ból, usiąść z nim i wyraźnie do odczuwać.Wielenegatywnych projekcji bierze się z zablokowanych kanałów, nieuświadomionych emocji ibraku propriocepcji.Pozytywna projekcja może okazać się tak samo niebezpieczna, jaknegatywna.Oznacza to, iż ciągle jeszcze nie kochamy samych siebie.W rzeczywistości,pozytywna projekcja jest nawet trudniejsza do zintegrowania, ponieważ wydaje nam się takbardzo przyjemna.Tymczasem jest w niej coś, co nas zubaża, i dlatego z punktu widzeniapsychologii, stanowi ona poważne zagrożenie. Ów brak stosunku do własnego ciała powoduje, że na pracę z ciałem ludziegodzą się z wielkimi oporami i są przy tym bardzo nieśmiali.Miałem kiedyś pacjenta,który umierał na raka.Był w agonii.O swoich licznych przerzutach ba całym ciele wogóle nie wspominał.Kiedy poszedłem do niego do szpitala, chciał mówić wyłącznieo swojej żonie. - Moja żona, Arny.- skarżył się i ciągle tylko słyszałem: "mojażona" to, "moja żona" tamto.- Ona jest taka zimna, nigdy mnie niepocałuje, nie potrzyma za rękę, nic, tylko zawsze jest zmęczona.To porządna iinteligentna kobieta, ale na pewno nie słodka. Przypadkowo akurat znałem jego żonę i nie bardzo mi się to wszystkozgadzało.Wiedziałem, że kobieta ta potrafi być słodka i troskliwa.Podejrzewałemzatem, że główny problem stanowią zachodzące między nimi relacje.To, co onodczuwał po swojemu, nie musiało być zgodne z prawdą.Stąd też chciałem siędowiedzieć, co on na nią projektuje i jak sobie z tym radzi.Było to dla mnie bardzoważne. - Co więc miałbym robić? - zapytał mnie po tym jak odbyliśmy dłuższąrozmowę na temat pracy z ciałem. - Dlaczego nie mógłbyś sam bardziej o siebie zadbać? - zasugerowałem mu.-Jeśli twoje żona o ciebie nie dba, to dlaczego sam tego nie zrobisz? - Ale w jaki sposób? - zapytał zdziwiony. - Nie wiem - odparłem.- Każdy jest inny i nie ma na to żadnej gotowejrecepty.Po prostu powinieneś bardziej o siebie zadbać. - Ale co to znaczy "bardziej o siebie zadbać"? - nalegał. - No dobrze - powiedziałem.- A co byś chciał, żeby twoja żona zrobiła? - Chciałbym, żeby mnie objęła i położyła mi głowę na piersi -oznajmił. - W porządku - powiedziałem.- Spróbuj mi to dokładnie opisać. - To zabawne: jej głowa jest na mojej piersi, ona mnie obejmuje, ale jakośnie myślę o seksie - opisywał swoją wizję.- Po prostu słucham jej oddechu. - To może wobec tego posłuchajmy razem, jak oddychasz - zaproponowałem.-Zgadzasz się? Mój pomysł wyraźnie mu się spodobał.Dla tego sześćdziesięcioletniegoszwajcarskiego dżentelmena byłoby to czymś równie niestosownym, jak noszenie smokinguprzez siedemnastoletniego hipisa.jednakże umierający ludzie zawsze mają skłonnoścido spróbowania czego nowego, on zaś wiedział, że już niewiele życia mu zostało.Zaczęliśmy więc razem słuchać jego oddechu.Po chwili poprosiłem go, by spróbowałoddychać mocniej.Wydał z siebie głośne, głębokie odgłosy przez jakieśdwadzieścia minut.Głębokie oddychanie spowodowało u niego hiperwentylację.Po chwilizaczął się śmiać. - Och, dlaczego nie robiłem tego wcześniej? - mówił.- Czuję się pijany.Nie wiem, co się stało z moim bólem. - Jakim bólem? - zapytałem zdziwiony. - Wszystkie te moje guzy.cały ten ból zniknął - odpowiedział. Oddychał tak przez następne dwadzieścia pięć minut, podczas gdy jawzmacniałem ruchy jego ciała. - Obserwuj swoje ramiona, gdy się podnosisz - mówiłem.- Patrz na rytmswoich ramion. - Miałem przez chwilę fascynującą wizję - powiedział po jakimś czasie.-Odchodziłem w przestrzeń i było tam niezwykle pięknie.Co mam teraz robić? Często się zdarza, że po jakichś piętnastu minutach pracy z ciałemzmienia się kanał z proprioceptywnego na wizualny i osoba zaczyna fantazjować.tegorodzaju praca ogromnie podwyższa świadomość ciała i odczuwania wewnętrznego.Powstające wizje, będące zadziwiającymi fantazjami, poruszają człowieka emocjonalniei fizycznie.Stanowi to obraz fizycznego doświadczenia.Podobnie jak w wypadkukoncentrowania się przy medytacji nad snem lub obrazem, po jakimś czasie można poczućje w swoim ciele. Po tej wizji mój pacjent zasnął.Przyśniło mu się, że siedział w kole,gdzie na każdego mężczyznę jedna kobieta.Kobieta, mężczyzna, kobieta mężczyzna,wszyscy siedzieli razem.Mężczyzna mógł kochać się z kobietą siedzącąnaprzeciwko, ale mój pacjent spostrzegł, że między jego penisem a pochwą kobietyznajduje się kawałek drewna, który musiał usunąć.I na tym kończył się jego sen. Zapytałem go, z czym kojarzy mu się drewno. - Drewno, dureń, głupiec - odpowiedział. Zdał sobie wtedy sprawę, jak głupio się dotychczas zachowywał w stosunkudo swojego ciała.Po ujawnieniu cielesnych problemów i uzyskaniu większej świadomościswojego ciała, udało mu się również wejść w kontakt z tym, co Jung nazywa animą,czyli kobiecą częścią mężczyzny.Ona symbolizowała jego życie uczuciowe izdolność do spostrzegania i fizycznego odczuwania samego siebie.Razem popracowaliśmyjeszcze trochę z ciałem, dzięki czemu mógł bardziej zbliżyć się do niego, a wkonsekwencji, również do swojej żony [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||