Index
GAIMAN~1 (2)
vbscript (2)
tip7 (21)
Jordan Robert Kolo Czasu t 4 cz 2 Ten Ktory Przychodzi Ze Switem
594 (5)
Region węża (2)
MacDONALD, George Donal Grant
rozdzial 04 (277)
lex polonica 5
Norton Andre Odrzucona korona
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bydgoszczanin.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .W jego materiê wpleciono s³abe, maleñkie, migocz¹ce gwiazdy.Naci¹gnê³a d¿insy i sweter.Potem w³o¿y³a parê jaskraworó¿owych wysokich butów, które znalaz³a w szafie.Z kieszeni szlafroka wyjê³a ostatnie jab³ko.Z tej samej kieszeni wy³owi³a kamieñ z dziurk¹ poœrodku.Wsunê³a go do kieszonki d¿insów i w tym momencie przejaœni³o siê jej w g³owie, jak gdyby wynurzy³a siê z dziwnej mg³y.Posz³a do kuchni, ale nikogo nie zasta³a.By³a jednak pewna, ¿e ktoœ przebywa w mieszkaniu.Pomaszerowa³a korytarzem do gabinetu ojca i odkry³a, ¿e ktoœ w nim jest.- Gdzie druga matka? - spyta³a drugiego ojca.Siedzia³ za biurkiem, dok³adnie takim jak biurko jej ojca, ale niczego nie robi³.Nawet nie czyta³ katalogów ogrodniczych, jak ojciec, gdy jedynie udawa³, ¿e pracuje.- Wysz³a - odpar³.- Naprawia drzwi, mamy problemy ze szkodnikami.- Wygl¹da³ na zadowolonego, ¿e ma z kim pomówiæ.- Chodzi o szczury?- Nie, szczury to nasi przyjaciele.Inne zwierzê.Du¿e, czarne, z wysoko uniesionym ogonem.- Chodzi ci o kota?- No w³aœnie - przytakn¹³ drugi ojciec.Dziœ mniej przypomina³ prawdziwego ojca Koraliny.Jego twarz wydawa³a siê jakby rozmyta - niczym ciasto chlebowe, które zaczyna rosn¹æ, z wyg³adzaj¹cymi siê wzniesieniami, szczelinami i szparami.- Naprawdê nie powinienem z tob¹ rozmawiaæ, gdy jej tu nie ma - doda³.- Ale nie przejmuj siê, nieczêsto wychodzi.Teraz zachwycê ciê nasz¹ wspania³¹ goœcinnoœci¹, tak, byœ nigdy nie chcia³a odejœæ.Zamkn¹³ usta i splót³ d³onie na kolanach.- Co mam teraz robiæ? - spyta³a Koralina.Drugi ojciec wskaza³ palcem usta.Cisza.- Skoro nie chcesz nawet ze mn¹ porozmawiaæ - oznajmi³a Koralina - ruszam na badania.- Nie ma sensu - odpar³ drugi ojciec.- Tu nie ma niczego poza tym miejscem.Tylko je stworzy³a.Dom, ogród i ludzi w domu.Stworzy³a je i czeka³a.Z zawstydzon¹ min¹ przycisn¹³ palec do ust, jakby i tak za du¿o powiedzia³.Koralina wysz³a z gabinetu.Wróci³a do salonu, podesz³a do starych drzwi i szarpnê³a nimi mocno.Niestety, by³y starannie zamkniête, a druga matka mia³a klucz.Koralina rozejrza³a siê po pokoju.By³ bardzo znajomy i przez to w³aœnie czu³a siê tu naprawdê dziwnie.Wszystko by³o dok³adnie takie, jak zapamiêta³a: dziwacznie pachn¹ce meble babki, obraz na œcianie przedstawiaj¹cy misê z owocami (kiœæ winogron, dwie œliwki, brzoskwinia, jab³ko), niski drewniany stó³ na lwich ³apach i pusty kominek, który zdawa³ siê wysysaæ ciep³o z ca³ego salonu.Dostrzeg³a jednak coœ jeszcze.Coœ, czego nigdy wczeœniej nie widzia³a.Szklan¹ kulê na kominku.Podesz³a bli¿ej, wspiê³a siê na palce i podnios³a kulê.W œrodku znajdowa³y siê dwie ma³e figurki ludzi.Koralina potrz¹snê³a kul¹; œnie¿ne p³atki zawirowa³y, po³yskuj¹c i tañcz¹c w wodzie.Potem odstawi³a kulê œnie¿n¹ na kominek i podjê³a poszukiwania prawdziwych rodziców i drogi powrotnej.Wysz³a z mieszkania, mijaj¹c pob³yskuj¹ce œwiate³kami drzwi, za którymi druga panna Spink i druga panna Forcible stale odgrywa³y przedstawienie, i skierowa³a siê w stronê drzew.Tam, sk¹d przyby³a Koralina, za niewielkim zagajnikiem rozci¹ga³a siê ³¹ka i stary kort tenisowy.W tym miejscu las ci¹gn¹³ siê dalej, a drzewa stopniowo stawa³y siê coraz mniej wyraŸne i podobne do drzew.Wkrótce by³y ju¿ jedynie przybli¿eniem, sam¹ ide¹ drzew: szarobr¹zowe pnie w dole, zielone plamy czegoœ, co mog³o byæ liœæmi, w górze.Koralina zastanawia³a siê, czy drugiej matki w ogóle nie interesuj¹ drzewa, czy te¿ po prostu nie zawraca³a sobie nimi g³owy, bo nie s¹dzi³a, by ktokolwiek dotar³ tak daleko.Sz³a dalej.I wtedy pojawi³a siê mg³a.Nie by³a wilgotna, jak zwyk³a mg³a czy mgie³ka, ani zimna, ani ciep³a.Koralina mia³a wra¿enie, jakby wesz³a w nicoœæ.Jestem badaczk¹ - pomyœla³a Koralina - i muszê poznaæ wszystkie mo¿liwe drogi ucieczki.Bêdê wiêc sz³a dalej.Œwiat, w którym wêdrowa³a, poch³onê³a jasna nicoœæ.Przypomina³ pust¹ kartkê papieru b¹dŸ olbrzymi¹, pust¹, bia³¹ salê.Brakowa³o mu temperatury, zapachu, dotyku, smaku.To z pewnoœci¹ nie mg³a - pomyœla³a Korali - na, choæ nie wiedzia³a, co j¹ otacza.Przez moment zastanawia³a siê, czy przypadkiem nie oœlep³a.Ale nie, sam¹ siebie widzia³a bardzo wyraŸnie, lecz pod stopami nie mia³a ziemi, jedynie mglist¹, mleczn¹ biel.- Co ty w³aœciwie wyprawiasz? - spyta³ jakiœ kszta³t obok niej.Minê³o kilka chwil, nim jej oczy dostrzeg³y go wyraŸnie.Z pocz¹tku s¹dzi³a, ¿e to stoj¹cy daleko lew.Potem, ¿e, raczej bardzo blisko, mysz.W koñcu zrozumia³a, kogo widzi.- Badam - poinformowa³a kota.Kot mia³ zje¿one futro i szeroko otwarte oczy.Skulony ogon ukry³ miêdzy nogami.Nie wygl¹da³ na szczêœliwego.- To z³e miejsce - oznajmi³.- Jeœli w ogóle mo¿na je nazwaæ miejscem.Ja bym go tak nie okreœli³.Co tu robisz?- Zwiedzam.- Tu niczego nie znajdziesz.To tylko zewnêtrze, to czego nie chcia³o jej siê stworzyæ.- Jej?- Tej, która twierdzi, ¿e jest twoj¹ drug¹ matk¹ - wyjaœni³ kot.- Czym ona jest? - spyta³a Koralina.Kot nie odpowiedzia³.Po prostu bieg³ swobodnie w jasnej mgle u jej boku.Przed sob¹ ujrzeli niewyraŸn¹ plamê, coœ wysokiego i bardzo ciemnego.- Myli³eœ siê - poinformowa³a kota.- Coœ jednak tu jest.A potem plama we mgle nabra³a kszta³tu: ciemny dom, wyrastaj¹cy z bezkszta³tnej bieli.- Ale to przecie¿.- zaczê³a Koralina.- Dom, z którego przed chwil¹ wysz³aœ - przytakn¹³ kot.- W³aœnie.- Mo¿e po prostu zawróci³am we mgle?Kot wygi¹³ czubek ogona tak, ¿e przypomina³ znak zapytania, i przechyli³ g³owê.- Ty mo¿e tak - rzek³ - ale ja z ca³¹ pewnoœci¹ nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.