Index Robert A. Heinlein Drzwi do lata 103 (5) www nie com pl 3 TCP (6) czasu (2) Berling Peter Dzieci graala (3) email (2) Cawthorne Nigel Zycie erotyczne wielkich dyktatorow Szklarski Alfred 9 Tomek w grobowcach faraonow danta (2) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Ale chemiê i fizjologiê staæ dzisiaj praktycznie na wszystko.Jeœli psychologowie i socjologowie zdefiniuj¹ idea³, mo¿na mieæ nadziejê, ¿e neurolodzy i farmakolodzy odkryj¹ œrodki, dziêki którym mo¿na bêdzie urzeczywistniæ ten idea³, a przynajmniej (byæ¿e, bowiem takiego rodzaju idea³u nie da siê nigdy, z samej natury rzeczy, w pe³ni zrealizowaæ) przybli¿yæ siê do niego w wiêkszym stopniu, ni¿ to mia³o miejsce w s¹cz¹cej wino przesz³oœci, pij¹cej whisky, pal¹cej marihuanê i ³ykaj¹cej barbiturany teraŸniejszoœci.40Potrzeba wykroczenia poza krêpuj¹c¹ jaŸñ jest, jak stwierdzi³em podstawowym pragnieniem duszy.Kiedy, z jakichkolwiek powodów ludziom nie udaje siê przekroczyæ siebie za poœrednictwem kultu religijnego, dobrych uczynków i æwiczeñ duchowych, s¹ sk³onni uciekaæ siê do chemicznych surogatów religii — alkoholu i „g³upiego Jasia" na wspó³czesnym Zachodzie, alkoholu i opium na Wschodzie, haszyszu w œwiecie muzu³mañskim, alkoholu i marihuany w Ameryce Œrodkowej, alkoholu i koki w Andach, alkoholu i barbituranów w bardziej nowoczesnych regionach Ameryki Po³udniowej.W Poisons Sacres, Ivresses Divines Philippe de Felice pisze du¿o, dostarczaj¹c bogatej dokumentacji, o istniej¹cym od niepamiêtnych czasów zwi¹zku miêdzy religi¹ a za¿ywaniem œrodków odurzaj¹cych.Tutaj, w streszczeniu lub w bezpoœrednich cytatach, przedstawiam jego wnioski.Stosowanie substancji toksycznych do celów religijnych jest „bardzo rozpowszechnione.Praktyki opisane w niniejszym tomie obserwuje siê w ka¿dym regionie œwiata, w nie mniejszym stopniu poœród ludów prymitywnych, ni¿ poœród tych.które osi¹gnê³y wysoki poziom cywilizacji.Nie mamy wiêc do czynienia z wyj¹tkowymi faktami, które mo¿na zasadnie pomin¹æ, ale z powszechnym, i w najszerszym sensie tego s³owa ogólnoludzkim zjawiskiem, zjawiskiem którego nie mo¿e pomin¹æ ktoœ, kto próbuje odkryæ, czym jest religia i jakie g³êbokie potrzeby zaspokaja."W sytuacji optymalnej, ka¿dy powiniem móc odnaleŸæ autotrans-cendencjê w jakiejœ formie czystej lub stosowanej religii.W praktyce wydaje siê nader nieprawdopodobne, by kiedykolwiek dosz³o do takiego stanu.Istniej¹, i bez w¹tpienia zawsze bêd¹ istnieæ, dobrzy wierni, dla których, niestety, pobo¿noœæ nie jest wszystkim.Nie¿yj¹cy G.K.Chesterton, który pisa³ równie lirycznie o wypitce, co o pobo¿noœci mo¿e s³u¿yæ jako ich wymowny przedstawiciel.Wspó³czesne koœcio³y, z niewielkimi wj¹tkami spoœród wyznañ protestanckich, toleruj¹ alkohol; ale nawet najbardziej tolerancyjne nie uczyni³y ¿adnej próby w³¹czenia tego œrodka do chrzeœcijañstwa czy sakramentalizacji jego u¿ycia.Pobo¿ny pijus jest zmuszony do umieszczania religii w jednej przegródce, a surogatu religii w drugiej.I byæ mo¿e jest to nieuniknione.Picie nie mo¿e podlegaæ sakramentalizacji, poza tymi religiami, które nie przywi¹zuj¹ wielkiej wagi do dobrych obyczajów.Kult Dionizosa czy celtyckiego bo¿ka piwa by³ g³oœnym41i wyuzdanym aktem.Obrzêdy chrzeœcijañskie s¹ nie do pogodzenia nawet z religijnym upojeniem.Nie czyni to ¿adnej szkody gorzelnikom, ale jest bardzo niekorzystne dla chrzœcijañstwa.Niezliczona liczba ludzi jest spragniona autotranscendencji i z zadowoleniem odnalaz³aby j¹ w koœciele.Ale, niestety, „g³odne owieczki czekaj¹, lecz pozostaj¹ nie nakarmione".Bior¹ udzia³ w obrzêdach, s³uchaj¹ kazañ, powtarzaj¹ modlitwy; ale ich pragnienie pozostaje nie zaspokojone.Rozczarowani, uciekaj¹ siê do butelki.Przynajmniej przez pewien czas i w pewnej mierze jest to skuteczne.Mog¹ nadal jeszcze bywaæ w koœciele; ale nie ma on dla nich wiêkszego znaczenia ni¿ Muzyczny Bank z Erewhon Butlera.Nadal mog¹ uznawaæ Boga; ale jest on Bogiem tylko na poziomie s³ownym, tylko w czysto pickwikowskim sensie.Rzeczywistym obiektem kultu jest butelka, a jedynym religijnym prze¿yciem jest stan niepohamowanej i przebojowej euforii, która towarzyszy spo¿yciu trzeciego cocktailu.Widzimy wiêc, ¿e chrzeœcijañstwo i alkohol nie mog¹ iœæ i nie id¹ ze sob¹ w parze.Chrzeœcijañstwo i meskalina bardziej godz¹ siê ze sob¹.Zosta³o to zademonstrowane przez wiele plemion indiañskich od Teksasu a¿ do takich wysuniêtych na pó³noc regionów jak Wisconsin.Poœród tych plemion mo¿na odnaleŸæ grupy afiliowane przy Amerykañskim Koœciele Narodowym, sekcie, której naczelnym obrzêdem jest rodzaj wczesnochrzeœcijañskiej agape, czy wieczerzy mi³oœci, gdzie plasterki pejotlu zastêpuj¹ sakramentalny chleb i wino.Wierni Amerykañskiego Koœcio³a Narodowego traktuj¹ kaktus jako specjalny dar Boga dla Indian i przyrównuj¹ jego efekty do dzia³ania Ducha Œwiêtego.Profesor J.S.Slotkin — jeden z nielicznych bia³ych, którzy kiedykolwiek uczestniczyli w obrzêdach zgromadzenia pejotystów — twierdzi, i¿ jego wspó³bracia w kulcie nigdy nie s¹ „oszo³omieni czy pijani.Nigdy nie wypadaj¹ z rytmu i nie be³kocz¹, jak to siê zdarza pijanym czy oszo³omionym ludziom.S¹ spokojni, uprzejmi i grzeczni.Nigdy nie odwiedzi³em ¿adnego domu modlitwy bia³ego cz³owieka, w którym by³oby tyle uczuæ religijnych i dobrych obyczajów." Có¿, mo¿emy zapytaæ, prze¿ywaj¹ ci pobo¿ni i obdarzeni dobrymi manierami pejotyœci? Nie umiarkowane poczucie cnoty, które pozwala przeciêtnemu niedzielnemu wiernemu chodz¹cemu do koœcio³a przetrwaæ dziewiêædziesi¹t minut nudy.Nawet nie owe wznios³e uczucia, inspirowane myœlami o Stwórcy, Odkupicielu, Sêdzim i Pocieszycielu,jakie o¿ywiaj¹ pobo¿nych.Dla tych wiernych Amerykañskiego Koœcio³a Narodowego doœwiadczenie religijne jest czymœ bardziej bezpoœrednim i oœwiecaj¹cym, bardziej spontanicznym, w mniejszym stopniu domowego wyrobu produktem powierzchownego, skrêpowanego umys³u.Czasem (wed³ug raportów sporz¹dzonych przez dr Slotkina) maj¹ oni wizje, na przyk³ad ukazuje im siê sam Chrystus.Czasem s³ysz¹ g³os Wielkiego Ducha.Czasem uœwiadamiaj¹ sobie obecnoœæ Boga i tych niedostatków osobistych, które musz¹ byæ naprawione, jeœli oni maj¹ pe³niæ Jego wolê.Praktyczne skutki tego chemicznego otwarcia drzwi do Innego Œwiata wydaj¹ siê w pe³ni pozytywne.Dr Slotkin twierdzi, ¿e na³ogowi pejotyœci s¹ ogólnie rzecz bior¹c bardziej pracowici, bardziej wstrzemiêŸliwi (wielu z nich ca³kowicie rezygnuje z alkoholu), bardziej spokojni ni¿ nie-pejotyœci.Nie mo¿na pochopnie potêpiaæ jako z³e drzewa o tak wybornych owocach.Indianie z Amerykañskiego Koœcio³a Narodowego sakramentali-zuj¹c u¿ycie pejotlu uczynili coœ zarazem psychologicznie sensownego i historycznie szacownego.We wczesnych wiekach chrzeœcijañstwa wiele pogañskich obrzêdów i festiwali zosta³o, jeœli tak mo¿na rzec, ochrzczonych i zaczê³o s³u¿yæ celom Koœcio³a.Te zabawy nie by³y specjalnie buduj¹ce; ale zaspokaja³y okreœlony g³Ã³d psychiczny i dawni misjonarze mieli doœæ rozumu, by zamiast próbowaæ je wykorzeniæ, zaakceptowaæ je takimi, jakimi by³y, jako zaspokajaj¹ce przejawy pierwotnych potrzeb duszy i w³¹czyæ je w tkankê nowej religii.Przedstawiciele Amerykañskiego Koœcio³a Narodowego uczynili coœ podobnego.Wziêli pogañski zwyczaj (zwyczaj, nawiasem mówi¹c, o wiele bardziej buduj¹cy i œwiat³y ni¿ wiêkszoœæ raczej og³upiaj¹cych hulanek i maskarad przejêtych z europejskiego pogañstwa) i nadali mu chrzeœcijañski sens.Chocia¿ dopiero niedawno wprowadzone do pó³nocnych Stanów Zjednoczonych, spo¿ywanie pejotlu i oparta na tym religia sta³y siê wa¿nymi symbolami prawa Czerwonoskórego do duchowej niezale¿noœci.Niektórzy Indianie zareagowali na supremacjê bia³ych poprzez poddanie siê amerykanizacji, inni poprzez wycofanie siê w tradycjê indiañsk¹.Ale niektórzy spóbowali wzi¹æ to, co najlepsze z obu œwiatów, a w³aœciwie z wszystkich œwiatów — najlepsze z tradycji indiañskiej, najlepsze z chrzeœcijañstwa, i najlepsze z tych Innych Œwiatów transcendentalnego doœwiadczenia, gdzie dusza poznaje siebie4243w swym nieuwarunkowaniu i boskoœci.St¹d Amerykañski Koœció³ Narodowy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||