Index
Piekło dobrej magii
Alex Joe Powiem wam jak zginal (3)
bigmanual
rozdzial 02 (51)
012 20 (2)
abc.com.pl 5
Jordan Robert Kolo Czasu t 6 cz 2 Czarna Wieza
Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu
PawnofProphecy
index (724)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • edytagallery.xlx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Tym niemniej, na tak sformu³owane pytanie muszê odpowiedzieæ twierdz¹co.— W takim razie, id¹c dalej, czy mo¿na by³oby powiedzieæ, ¿e Unia Teozofów Wyzwolonych zajmuje siê miêdzy innymi tak¿e i wywo³ywaniem duchów osób zmar³ych?— Sk³ama³abym, odpowiadaj¹c, ¿e œwiat pozamaterialny nie jest przedmiotem naszego zainteresowania.Lecz sformu³owanie u¿yte przez pana jest wulgarne i nie do przyjêcia z naukowego punktu widzenia.Duchów nie mo¿na wywo³ywaæ.Mo¿na z nimi jedynie nawi¹zaæ kontakt, jeœli, oczywiœcie, uzyska siê ich zgodê na to, albowiem dysponuj¹ one woln¹ wol¹, jak pan i ja.Najchêtniej poinformowa³abym szczegó³owo, zarówno pana, jak i pozosta³e, znajduj¹ce siê tu osoby, o tym jak wygl¹da ukryta dot¹d przed wami prawda.Ale wydaje mi siê, ¿e nie jest to dla osób zupe³nie nie przygotowanych najstosowniejszy czas do zg³êbiania spraw tak trudnych, a poza tym s¹dzê, ¿e teozofia wyzwolona nie interesuje pana w ogóle, a rzecz ta zajmuje pana jedynie w zwi¹zku z moj¹ osob¹, noszonym przeze mnie nazwiskiem i morderstwem, które zosta³o tu pope³nione dzisiejszej nocy.Umilk³a.— U¿y³a pani okreœlenia „przed dwudziestu piêciu laty by³am jego ¿on¹”.Czy to oznacza, ¿e rozwiod³a siê pani z Richardem Knoxem przed dwudziestu piêciu laty, pozostawiaj¹c sobie jego nazwisko?— Zosta³am wychowana w rodzinie i œrodowisku, które uznawa³y rozwód za sprzeczny z prawami boskimi i ludzkimi.Oczywiœcie, moja zdecydowana dezaprobata dla rozwodu jako œrodka trwa³ej roz³¹ki pomiêdzy ludŸmi, którzy kiedyœ byli ma³¿onkami, nie przeszkodzi³a mi opuœciæ domu pana Knoxa, w chwili gdy dowiedzia³am siê, ¿e podczas swych licznych wyjazdów s³u¿bowych oddaje siê on regularnie rozpuœcie w towarzystwie osób p³ci ¿eñskiej, które bardzo niechêtnie chcia³abym obdarzyæ dumnym mianem kobiety.— Tak… Mo¿na to zrozumieæ doskonale, proszê pani… Czy pochodzi pani z Po³udniowej Afryki? — Joe mia³ minê tak powa¿n¹ i wyraz twarzy tak skupiony, jakiego nie miewa³ niemal nigdy.Zadaj¹c pytanie pomyœla³ przelotnie o tym, co zapewne us³ysza³by, gdyby usi³owa³ za¿artowaæ.Fighter Jack sta³ mu siê nagle znacznie bli¿szy.— Nie, nie pochodzê z Po³udniowej Afryki! — Po raz pierwszy g³os jej straci³ metaliczne, ch³odne brzmienie i zabrzmia³a w nim cieplejsza nutka.— Nie wyobra¿am sobie nawet, ¿e mog³abym stamt¹d pochodziæ! Pan Knox pozna³ mnie w moim rodzinnym Birmingham jako bardzo m³od¹ dziewczynê, dziecko nieomal.On tak¿e by³ w owych latach bardzo m³odym cz³owiekiem.Na swoje nieszczêœcie, a na szczêœcie dla niego, zosta³am wówczas sierot¹… posa¿n¹ sierot¹.Knox ju¿ wtedy zdradza³ wielkie talenty jako komiwoja¿er.Miêdzy innymi potrafi³ tak zrêcznie przedstawiæ niezwyk³e zalety swojej osoby i charakteru nie znaj¹cej dobrze ¿ycia zamo¿nej sierocie, ¿e wywar³ na mnie wielkie wra¿enie.Wyda³ mi siê cz³owiekiem uczciwym, zrównowa¿onym i g³êboko zainteresowanym problemami niedostrzegalnego, choæ otaczaj¹cego nas œwiata, którym ju¿ wówczas zaczê³am siê szczerze interesowaæ.W konsekwencji uleg³am jego gor¹cym namowom.Wziêliœmy œlub i opuœci³am Birmingham, udaj¹c siê wraz z nim do jego ojczyzny.Na szczêœcie, pomimo jego perswazji i dowodzenia, ¿e niepotrzebnie zachowujê czêœæ maj¹tku w odleg³ej Anglii, uda³o mi siê nie sprzedaæ dwóch pozosta³ych po rodzicach nieruchomoœci, w stosunku do których nie zosta³o jeszcze ukoñczone postêpowanie spadkowe.Dziêki temu prostemu przypadkowi mogê nadal ¿yæ w umiarkowanym dobrobycie.Reszta mego posagu rozp³ynê³a siê w rêkach tego zrêcznego oszusta, któremu oby Bóg wybaczy³ ten i wiele innych jego czynów… a tak¿e i ów ostatni, o którym opowiedzia³ obecny tu m³ody cz³owiek nazwiskiem Roberts.Gdy¿ jestem przekonana, ¿e w opowiadaniu pana Robertsa nie ma ani s³owa przesady.— Jestem pani niezwykle zobowi¹zany za szczeroœæ… — Joe zastanawia³ siê przez chwilê.— Pozwoli wiêc pani, ¿e i ja bêdê zupe³nie szczery.Otó¿ zwróci³em na pani¹ uwagê ju¿ wczoraj.Siedzia³em w poczekalni dworca lotniczego w Johannesburgu naprzeciw stolika, przy którym usiad³ pani m¹¿, i rozmawia³em z nim o b³ahostkach, jak to zwykle robi¹ nie znaj¹cy siê ludzie zmuszeni do wspólnego przebywania przez krótki przeci¹g czasu.W pewnej chwili pan Knox zauwa¿y³ pani¹.NajwyraŸniej widok pani zaskoczy³ go bardzo, choæ stara³ siê nie daæ tego poznaæ po sobie.Oczywiœcie by³em dla niego jedynie nieznajomym wspó³pasa¿erem, wiêc nie by³o najmniejszego powodu do zwierzeñ z jego strony.Ale zaskoczenie to musia³o chyba oznaczaæ, ¿e nie wiedzia³ o pobycie pani w Po³udniowej Afryce? Nie spotkaliœcie siê tam pañstwo, prawda?— Nie przypuszcza pan chyba, ¿e pragnê³am odszukaæ go po przyjeŸdzie na kongres? Nie by³am w Po³udniowej Afryce niemal æwieræ wieku.Od wielu lat straci³am kontakt z Knoxem i zanim zobaczy³am go niespodziewanie na lotnisku, nie wiedzia³am nawet, czy ¿yje, czy te¿ umar³.Szczerze mówi¹c, fakt, czy ¿yje, czy te¿ nie, by³ mi najzupe³niej obojêtny.Mimo to, zobaczywszy go, dozna³am wstrz¹su, choæ nie da³am poznaæ po sobie, ¿e go dostrzeg³am.Powiedzia³am sobie natychmiast, ¿e jeœli spróbuje podejœæ do mnie lub odezwaæ siê, nie odpowiem i nie zareagujê, jak gdyby by³ powietrzem, a nie ¿ywym cz³owiekiem.— Zobaczy³a go pani wczoraj po raz pierwszy od dwudziestu piêciu lat, czy tak?— Tak.Od dwudziestu czterech, jeœli mamy byæ œciœli.— Ciekawe, czy pozna³a go pani na pierwszy rzut oka?— Tak… — po raz pierwszy zawaha³a siê lekko.— Zastanawia³am siê nawet nad tym dzisiaj… przed chwil¹.Zmieni³ siê bardzo, ale pod pewnym wzglêdem pozosta³ taki sam.G³os by³ ten sam i sposób bycia.Ale uty³ bardzo.Oczy te¿ pozosta³y nie zmienione…— I, oczywiœcie, nie zabi³a go pani? — zapyta³ Joe niemal swobodnie, bez ¿adnego nacisku na s³owo „zabi³a”.— A po có¿ mia³abym go zabijaæ? Dla mnie umar³ ju¿ przed dwudziestu piêciu laty.Od tamtego dnia nie istnieje w moim ¿yciu do tego stopnia, ¿e nie bêdê nawet próbowa³a skontaktowaæ siê z jego duchem, gorzko pokutuj¹cym w krainie sprawiedliwoœci, i nie zamieniê z nim ani jednego s³owa.Nie zas³ugiwa³ na to za ¿ycia i bardzo w¹tpiê, czy œmieræ mog³a go radykalnie przemieniæ.Zbyt wiele by³o w nim nikczemnoœci i ciê¿kich, zbrukanych pierwiastków przyziemnych.— Jestem przekonany, ¿e post¹pi pani co najmniej konsekwentnie, nie próbuj¹c ju¿ nigdy nawi¹zaæ kontaktu ze swoim by³ym mê¿em… — Joe wsun¹³ bilet pani Knox do kieszeni, zerkn¹³ do nastêpnego, odczyta³ swoje nazwisko, wiêc uj¹³ ostatni¹ ksi¹¿eczkê.Spojrza³ na m³od¹ dziewczynê, która skinê³a g³ow¹, rozumiej¹c, ¿e do niej zwrócone bêdzie nastêpne pytanie.— Pani Elizabeth Crowe, prawda?— Tak… — odpowiedzia³a cicho.NajwyraŸniej ona w³aœnie najgorzej znios³a gwa³towne ko³ysanie samolotu podczas burzy.— Mieszka pani w Johannesburgu i zakupi³a pani bilet pierwszego czerwca, to znaczy tego samego dnia, kiedy zakupi³ go zmar³y pan Knox… — Wyj¹³ z kieszeni plik ksi¹¿eczek, odszuka³ w nich bilet Knoxa i porówna³ je szybko z sob¹.— Na datowniku biletowym s¹ zaznaczone nie tylko dnie, ale i godziny sprzeda¿y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.