Index
rozdzial 30 (10)
30 (49)
30 (98)
36 (30)
30 (148)
060 30 (7)
30 (64)
30 (66)
30 (145)
37 (30)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • urodze-zycie.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    - Dobrze - odparłem.- Ale odejdę natychmiast, kiedy tylkodotrzemy do drogi.    Doktor Talos zabrał się do budzenia olbrzyma, potrząsając nim iuderzając laską po plecach.    - Jak sobie życzysz - powiedział.Nie bardzo wiedziałem, czyskierował te słowa do Jolenty, czy do mnie.Pogładziłem Dorcas po czole iszepnąłem, że musimy już wyruszać.    - Jaka szkoda, że mnie obudziłeś: Miałam taki piękny sen.Bardzo prawdziwy.    - Ja też.To znaczy, kiedy jeszcze spałem.    - Wstałeś więc już jakiś czas temu? Czy to jabłko jest dlamnie?    - Obawiam się, że to całe twoje śniadanie.    - Więcej mi nie trzeba.Spójrz na nie, jakie jest okrągłe iczerwone.Jak to się mówi? "Czerwone niczym jabłka." Nie mogę sobieprzypomnieć.Czy chcesz kawałek?    - Zjadłem już granata.    - Powinnam się była domyśleć z plam dokoła twoich ust.Wyglądasz, jakbyś całą noc pił czyjąś krew.- Musiałem zrobić dziwną minę, bododała: - No, przypominałeś czarnego nietoperza, kiedy się tak nade mnąpochyliłeś.    Baldanders usiadł wreszcie, trąc oczy niczym nieszczęśliwedziecko.    - To straszne wstawać tak wcześnie, nie uważasz? - zawołała doniego Dorcas.- Czy tobie również przerwano jakiś sen?    - Nie - odpowiedział Baldanders.- Ja nigdy nie mam snów.    (Dr Talos spojrzał na mnie i potrząsnął głową, jakby chciałpowiedzieć To bardzo, bardzo niezdrowo.)    - Mogę ci dać trochę moich.Severian twierdzi, że również maich pod dostatkiem.    Baldanders, chociaż sprawiał wrażenie zupełnie przytomnego,spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami.    - Kim jesteś? - zapytał.    - Ja.- zająknęła się Dorcas, przysuwając się do mnie zestrachem.    - To Dorcas - powiedziałem.    - Tak, Dorcas.Nie pamiętasz? Spotkaliśmy się wczoraj zakurtyną.Ty.Twój przyjaciel powiedział, żebym się ciebie nie bała i że tybędziesz tylko udawał, że robisz ludziom krzywdę, że to będzie tylkoprzedstawienie.Powiedziałam, że rozumiem, bo Severian też robi różne okropnerzeczy, chociaż jest taki dobry.- Spojrzała na mnie.- Pamiętasz, Severianie,prawda?    - Oczywiście.Nie powinnaś obawiać się Baldandersa tylkodlatego, że o tym zapomniał.Rzeczywiście, jest bardzo duży, ale z tym jesttrochę tak, jak z moimi fuliginowymi szatami: wygląda na znacznie groźniejszego,niż jest w istocie.    - Masz wspaniałą pamięć - powiedział Baldanders głosem, któryprzypominał odgłos toczących się głazów.- Chciałbym cokolwiek tak dobrzezapamiętać.    Podczas naszej rozmowy dr Talos wyjął szkatułkę z pieniędzmi.Zagrzechotał nią teraz, by zwrócić naszą uwagę.    - Chodźcie, przyjaciele.Obiecałem wam, że podzielimysprawiedliwie dochód, jaki przyniosło nam nasze.przedstawienie, a kiedy jużtego dokonamy, przyjdzie pora ruszać.Odwróć się, Baldanders i wyciągnij przedsiebie rękę.Sieur Severian, szanowne panie, czy zechcecie również się tutajzbliżyć?    Zwróciłem oczywiście uwagę, że gdy doktor wspominał wcześniej opodziale pieniędzy, mówił o dzieleniu ich na cztery części; domyślałem się, żetym, który nic nie otrzyma będzie Baldanders.Tymczasem doktor Talos sięgnął doszkatułki i wyjął srebrne asimi, które położył na dłoni olbrzyma, drugie dałmnie, trzecie Dorcas i wreszcie kilka orichalków Jolencie.Potem zaczął rozdawaćpo jednym orichalku.    - Zauważyliście z pewnością, że jak dotąd wszystkie pieniądzesą prawdziwe - powiedział.- Muszę was jednak z przykrością zawiadomić, żetrafiło się sporo monet budzących wątpliwości.Kiedy rozdzielimy autentyczne,każde z was odbierze swoją część fałszywych:    - A czy ty wziąłeś już swój udział, doktorze? - zapytałaJolenta.- Chyba wszyscy powinniśmy być przy tym obecni:    Dłonie doktora, kursujące niemal bez przerwy między szkatułką anaszymi rękami na chwilę przerwały swoją wędrówkę.    - Ja nie mam swojego udziału - powiedział.    - To nieuczciwe - szepnęła Dorcas, zerknąwszy uprzednio namnie, żeby sprawdzić moją reakcję.    - To nieuczciwe, doktorze - powiedziałem głośno.- Brał panudział w przedstawieniu podobnie jak każdy z nas, zbierał pan pieniądze i zdajesię, zorganizował pan to całe przedsięwzięcie.Powinien pan otrzymać podwójnyudział.    - Nic nie chcę - pokręcił głową dr Talos.Po raz pierwszywidziałem go zakłopotanego.- Sprawia mi wielką przyjemność kierowanie grupą,którą mogę już chyba nazwać zespołem teatralnym.Napisałem tę sztukę, którąwystawialiśmy i tak jak.- rozejrzał się dokoła, jakby w poszukiwaniuodpowiedniego porównania -.ta zbroja mam do odegrania w niej pewną rolę.Dajemi to satysfakcję, a to jedyna nagroda, jakiej pragnę.Jak widzicie przyjaciele,pozostały nam już same orichalki, a jest ich zbyt mało, by starczyło dlawszystkich.Dokładniej rzecz biorąc pozostały już tylko dwa.Ktokolwiek chce,może je otrzymać, zrzekając się prawa do wątpliwego aes i pozostałych,prawdopodobnie fałszywych, monet.Severian? Jolenta?    - Ja je wezmę - oświadczyła ku memu zdziwieniu Dorcas.    - Znakomicie.Reszty nie będę rozdzielał.Bierzcie to, co komuodpowiada.Ostrzegam jednak: bądźcie bardzo ostrożni z wydawaniem tychpieniędzy.Grożą za to surowe kary, chociaż za Murem.A to co?    Spojrzałem w tym samym kierunku, co on i ujrzałem zbliżającegosię do nas człowieka, odzianego w postrzępione, szare szaty.następny    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.