Index rozdzial 30 (10) 30 (49) 36 (30) 30 (148) 060 30 (7) 30 (64) 30 (66) 34 (30) 30 (145) 37 (30) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .CytatW ci¹gu nastêpnych dni dostojny Sofra urz¹dzi³ dla ksiêcia szereg polowañ posuwaj¹c siê od miasta Atribis ku wschodowi.Nad kana³ami strzelano do ptaków z ³uku, chwytano je w ogromne potrzaski z sieci, które od razu zagarnia³y po kilkadziesi¹t sztuk, albo na lataj¹cych swobodnie wypuszczano soko³y.Gdy zaœ orszak ksiêcia wkroczy³ do wschodniej pustyni, zaczê³y siê wielkie ³owy z psami i panter¹ na czworono¿ne zwierzêta, których w ci¹gu kilku dni zabito lub schwytano parêset sztuk.Gdy dostojny Sofra spostrzeg³, ¿e ksi¹¿ê ma ju¿ doœæ zabaw pod otwartym niebem i noclegów w namiotach przerwa³ polowanie i najkrótszymi drogami zawróci³ swoich goœci do Atribis.Stanêli tu o czwartej po po³udniu, a nomarcha zaprosi³ wszystkich do swego pa³acu na ucztê.Sam zaprowadzi³ ksiêcia do ³azienki, asystowa³ przy k¹pieli i z w³asnej skrzyni wydoby³ wonnoœci do namaszczenia Ramzesa.Potem dozorowa³ fryzjera, który uporz¹dkowa³ w³osy namiestnikowi, wreszcie uklêkn¹wszy na pod³odze b³aga³ ksiêcia o ³askawe przyjêcie od niego nowych szat.By³a tam œwie¿o utkana koszula pokryta haftem, fartuch wyszyty per³ami i p³aszcz przetykany z³otem, bardzo mocny, ale taki delikatny, ¿e mo¿na go by³o zamkn¹æ w dwu rêkach.Nastêpca ³askawie przyj¹³ to oœwiadczaj¹c, ¿e jeszcze nigdy nie otrzyma³ tak piêknego podarunku.S³oñce ju¿ zasz³o i nomarcha zaprowadzi³ ksiêcia do sali balowej.By³ to du¿y dziedziniec otoczony kolumnad¹, wy³o¿ony mozaik¹.Wszystkie œciany by³y pokryte malowid³ami przedstawiaj¹cymi sceny z ¿ycia przodków Sofry, a wiêc - wojny, morskie podró¿e i polowania.Nad budynkiem tym, zamiast dachu, unosi³ siê olbrzymi motyl z ró¿nobarwnymi skrzyd³ami, które poruszali ukryci niewolnicy dla odœwie¿enia powietrza.W br¹zowych kagañcach, przybitych do kolumn, p³onê³y jasne pochodnie, wydzielaj¹c ze siebie pachn¹ce dymy.Sala dzieli³a siê na dwie czêœci: jedna by³a pusta, druga zape³niona stolikami i krzes³ami dla biesiadników.W g³êbi wznosi³ siê pomost, na którym, pod kosztownym namiotem z rozsuniêtymi œcianami, sta³ stolik i ³Ã³¿ko dla Ramzesa.Przy ka¿dym stoliku znajdowa³y siê wielkie wazony z palmami, akacjami i figami.Stó³ nastêpcy otoczono roœlinami iglastymi, które w sali rozlewa³y woñ balsamiczn¹.Zgromadzeni goœcie powitali ksiêcia radosnym okrzykiem, a gdy Ramzes zaj¹³ miejsce pod baldachimem, sk¹d by³ otwarty widok na ca³¹ salê, orszak jego zasiad³ do sto³Ã³w.Odezwa³y siê arfy i zaczê³y wchodziæ damy w bogatych muœlinowych szatach, z ods³oniêtymi piersiami, b³yszcz¹ce od klejnotów.Cztery najpiêkniejsze otoczy³y Ramzesa, inne zasiad³y obok dostojników jego orszaku.W powietrzu unosi³a siê woñ ró¿, konwalij i fio³ków, a ksi¹¿ê poczu³, ¿e mu têtna bij¹ w skroniach.Niewolnicy i niewolnice w koszulach bia³ych, ró¿owych i b³êkitnych zaczêli roznosiæ ciasta, pieczony drób i zwierzynê, ryby, wino i owoce tudzie¿ wieñce z kwiatów, które biesiadnicy k³adli na g³owy.Ogromny motyl coraz szybciej wachlowa³ skrzyd³ami, a w pustej po³owie sali rozpoczê³o siê widowisko.Po kolei wystêpowa³y tancerki, gimnastycy, b³azny, kuglarze i fechmistrze; gdy zaœ który okaza³ niezwyk³y dowód zrêcznoœci, widzowie rzucali mu kwiaty ze swych wieñców lub z³ote pierœcienie.Kilka godzin ci¹gnê³a siê uczta, przeplatana okrzykami na czeœæ ksiêcia, nomarchy i jego rodziny.Ramzesa, który w postawie pó³le¿¹cej siedzia³ na ³Ã³¿ku okrytym lwi¹ skór¹ ze z³otymi szponami, obs³ugiwa³y cztery damy.Jedna wachlowa³a go, druga zmienia³a mu wieñce na g³owie, dwie inne przysuwa³y potrawy.Pod koniec uczty ta z nich, z któr¹ ksi¹¿ê najchêtniej rozmawia³, przynios³a mu kielich wina.Ramzes wychyli³ po³owê, resztê poda³ jej, a gdy wypi³a, poca³owa³ j¹ w usta.Wówczas niewolnicy szybko zaczêli gasiæ pochodnie, motyl przesta³ ruszaæ skrzyd³ami, a w sali zrobi³a siê noc i cisza, przerywana nerwowym œmiechem kobiet [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||