Index 2.17. Timery oraz przetwarzanie w jałowym czasie aplikacji (2) George Orwell Folwark zwierzęcy (17) w obronie wiary 17.phtml rok 2027 17 19 (2) rozdzial 17 (56) start (17) 36 (17) 03 (17) 301 17 (2) lex polonica 4 |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Prze¿y³em moment dziwnej trzeŸwoœci, podczas którego sta³o siê dla mnie jasne, ¿e to, co zdarzy³o siê pomiêdzy mn¹ a la Catalin¹ za pierwszym razem, kiedy stan¹³em z ni¹ twarz¹ w twarz, by³o rzeczywiste.La Catalin¹ by³a rzeczywista i nie mog³em odrzuciæ mo¿liwoœci, ¿e faktycznie sz³a moim œladem.Nie potrafi³em jednak nadal zrozumieæ, w jaki sposób to robi.Zaczê³o mi œwitaæ podejrzenie, ¿e mo¿e don Juan mnie nabiera i to w³aœnie on w jakiœ sposób wywo³uje te dziwne efekty, których by³em œwiadkiem.Don Juan nagle spojrza³ w niebo i powiedzia³, ¿e jeszcze jest czas, aby pojechaæ i sprawdziæ czarownicê.Przekona³ mnie, ¿e nie grozi nam niebezpieczeñstwo, poniewa¿ tylko podjedziemy pod jej dom.– Musisz sprawdziæ jej wygl¹d – powiedzia³.– Chodzi o to, abyœ nie mia³ najmniejszych nawet w¹tpliwoœci.Rêce bardzo mi siê poci³y, tak ¿e musia³em je ci¹gle wycieraæ rêcznikiem.Wsiedliœmy do samochodu i don Juan poprowadzi³ mnie na g³Ã³wn¹ autostradê, a póŸniej na szerok¹, nie brukowan¹ drogê.Jecha³em œrodkiem.Wielkie ciê¿arówki i traktory wy¿³obi³y g³êbokie koleiny, a mój samochód mia³ za niskie zawieszenie, a¿eby jechaæ lew¹ lub praw¹ stron¹ drogi.Poruszaliœmy siê powoli z powodu chmury kurzu.¯wir u¿yty do wyrównania drogi w czasie deszczu zwi¹za³ siê z ziemi¹ i teraz grudy wyschniêtego b³ota i kamieni z hukiem uderza³y o metalowe podwozie samochodu.Don Juan kaza³ zwolniæ, kiedy zbli¿yliœmy siê do ma³ego mostu.Siedzia³o tam czterech Indian, którzy nam pomachali.Nie by³em pewny, czy ich znam, czy nie.Przejechaliœmy przez mostek i droga ³agodnie skrêci³a.– To dom tej kobiety – szepn¹³ don Juan, wskazuj¹c oczami bia³¹ chatê, otoczon¹ wysokim bambusowym p³otem.Kaza³ mi zawróciæ i stan¹æ na œrodku drogi, aby przekonaæ siê, czy kobieta bêdzie na tyle podejrzliwa, aby siê pokazaæ.Staliœmy tak mo¿e z dziesiêæ minut.Mnie siê zdawa³o, ¿e to oczekiwanie nigdy siê nie skoñczy.Don Juan nie powiedzia³ ani s³owa.Siedzia³ bez ruchu, wpatruj¹c siê w dom.– Oto ona – powiedzia³, a jego cia³em wstrz¹sn¹³ dreszcz.Zobaczy³em ciemn¹, z³owró¿bn¹ sylwetkê kobiety wygl¹daj¹cej przez otwarte drzwi.Wewn¹trz by³o ciemno i to jeszcze bardziej podkreœla³o mrocznoœæ sylwetki kobiety.Po kilku minutach kobieta wysz³a przed dom i obserwowa³a nas.Patrzyliœmy na ni¹ przez chwilê, a potem don Juan kaza³ mi jechaæ.Brakowa³o mi s³Ã³w.Móg³bym przysi¹c, ¿e to ona by³a t¹ kobiet¹, która skaka³a przy drodze w ciemnoœci.Pó³ godziny póŸniej, kiedy wjechaliœmy na autostradê, don Juan odezwa³ siê wreszcie do mnie.– Co na to powiesz? – zapyta³.– Czy poznajesz tê sylwetkê?D³ugo waha³em siê, zanim odpowiedzia³em.Obawia³em siê konsekwencji mojego potwierdzenia.Ostro¿nie sformu³owa³em odpowiedŸ, mówi¹c, ¿e by³o zbyt ciemno, abym móg³ byæ ca³kiem pewny.Don Juan zaœmia³ siê i lekko poklepa³ mnie po g³owie.– To by³a ona, prawda? – zapyta³.Nie da³ mi czasu na odpowiedŸ.Po³o¿y³ palec na ustach i szepn¹³ mi do ucha, ¿e nie ma sensu mówiæ czegokolwiek.Abym móg³ prze¿yæ ataki la Cataliny, muszê wykorzystaæ wszystko, czego mnie do tej pory nauczy³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||