Index listscript.cgi id=20 rok 2027 20 23 (2) rozdzial 02 (20) rozdzial 06 (20) rozdzial 20 (51) 20 (315) 20 (414) PLIKI (20) CH13 (20) Jz |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . W rytm żałobnie zawodzących kobz kroczył Jonnie do wyznaczonegomiejsca.Oświetlało je rozpalone pośrodku bardzo duże ognisko.Płomień ogniskaodbijał się migotliwie w tarczach i mieczach Szefów Klanów i ich orszaków: Byłoto zgromadzenie, którego jednomyślnym celem była: WOJNA! Przybyły z Afryki Robert Lis pośpieszył do boku Jonnie'ego.Byli już na obrzeżu placu, na którym odbywało się zgromadzenie, i kierowali sięku podwyższonym kamiennym płytom, które służyły za trybunę.Szef KlanuFearghusów wyszedł im na spotkanie. - Czy chcesz wojny? - szepnął do ucha Jonnie'ego Robert Lis.-Myślę, że nie! Zawaliłyby się wszystkie twoje plany. - Ależ nie! - odparł Jonnie.- To ostatnia rzecz, jakiej bympragnął.Bez wojny mamy przynajmniej jakieś szanse. - To dlaczego - zapytał go Sir Robert - nie zmieniłeś ubraniaprzed tym spotkaniem? Mogłeś się domyślić, że na pewno się odbędzie! Jonnie nie pomyślał nawet o swym ubiorze.Ramię jego kaftana zjeleniej skóry było ciemnoczerwone od krwi z powierzchownej rany na bocznejstronie szyi, od dawna już zaklejonej zaschłą skorupą.Cały przód bluzy ispodnie aż do kolan były przesiąknięte krwią Bittie'ego. W tym samym momencie Szef Klanu Campellów przemawiał dozgromadzonych Szefów: -.i dlatego twierdzę, że jest to zniewaga.Przelaną krewmoże zmyć tylko wojna! Rozległy się dzikie okrzyki zgody: - Wojna! Wojna! W skaczącym świetle płomieni błyskały wyciągnięte zza pasówsiekiery.Odgłosy wyciąganych z pochew mieczy wyrażały śmiercionośną, żołnierskądeklarację. Jonnie wszedł na kamienną mównicę.Wyciągnął rękę, prosząc ospokój.Zapanowała pełna napięcia cisza. - Nie chcemy wojny - Powiedział Jonnie. Przez tłum przetoczyła się fala protestu. - Sama tylko krew na jego ubiorze - wykrzyknął Szef KlanuArgyllów - nawołuje do wojny! - Morderca chłopca nie żyje! - rzekł Jonnie. - A co z mordercą Allisona?! - krzyknął Szef Klanu Cameronów.-Jego ohydne morderstwo nie zostało pomszczone! Szef Zbójów, który się do tegoprzyczynił, wciąż żyje! To wymaga krwawego rewanżu! Jonnie uzmysłowił sobie, że wymknęli mu się spod kontroli.Żądali pilotów i środków transportu.Ich celem było starcie z powierzchni ziemiwszystkich Zbójów.I to zaraz! Zdawał sobie sprawę, że zadecydowano o tymjeszcze przed jego przybyciem tutaj.Zdawał sobie jasno sprawę, że cały ichdotychczasowy wysiłek mógł pójść na marne.Zniszczenie tego rejonu w Amerycestanowiłoby kres wszystkich ich planów. Szukał wzrokiem Roberta Lisa, ale widział tylko rozwścieczonychSzefów i ich popleczników.Nie śmiał otwarcie i publicznie wyjawiać im swoichplanów.Lars udowodnił, że wszędzie mogą się znaleźć zdrajcy.Próbował imwytłumaczyć, że planecie zagrażało znacznie większe niebezpieczeństwo: niewiedzieli, co się stało z Psychlo, że we wszechświecie są jeszcze inne rasy,które nie wiadomo, jakie mają zamiary w stosunku do Ziemi. Aż w końcu wielki i majestatyczny Szef Klanu Fearghusówwskoczył na mównicę, stanął obok Jonnie'ego i ryknął do tłumu: - Uspokójcie się! Tłum uspokoił się, ale trwał w napięciu i determinacji. Jonnie był już zmęczony.Nie spał przecież od wielu godzin.Zebrał w sobie wszystkie rezerwy energii i przemówił silnym, pewnym siebiegłosem: - Mogę wam obiecać ZWYCIĘSKĄ wojnę! Ale tylko wtedy, gdypozwolicie mi sobą pokierować, jeśli każdy z was poświęci temu śmiałemuprzedsięwzięciu odpowiednią ilość czasu i ludzi oraz jeśli przez kilkanajbliższych miesięcy będziecie ze mną współpracować.Wtedy będziemy mieliwojnę, wtedy weźmiemy rewanż i wtedy będziemy mieli szansę na trwałe zwycięstwo! Po chwili, gdy słowa Jonnie'ego dotarły do ich umysłów,wybuchnęli dzikim wrzaskiem zgody.Unieśli wyżej w górę siekiery, a w mieczachodbiły się refleksy płomieni.Kobzy zaniosły się nagle zagrzewającymi do wojnymelodiami.Wszyscy wiwatowali na cześć Jonnie'ego, dopóki nie ochrypli.Gdyzszedł z mównicy i podążał za Robertem Lisem, wielkie dłonie klepały go poplecach, a inne starały się uścisnąć jego dłoń [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||