Index listscript.cgi id=20 rok 2027 20 23 (2) rozdzial 02 (20) rozdzial 06 (20) rozdzial 20 (51) 20 (315) 20 (414) PLIKI (20) CH13 (20) danta (2) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .No cóż, już go tam nie ma.Dziś rano usunięto z niego paliwo i przesunięto go do samego tyłu hangaru,usuwając z pola widzenia. "A więc dlatego Angus i Ker nie zatrzymali się, kiedyopuszczali podziemia" - pomyślał Jonnie.Nie widzieli samolotu, więc myśleli, żebezpiecznie odleciał.Nie może więc liczyć na ich pomoc.No cóż, i tak niespodziewał się znikąd pomocy.I nawet dobrze się stało, że nie nadziali się natych nerwowych Zbójów i ich pistolety maszynowe. Sprzedawczyk poczekał, aż Jonnie przełknął tę niespodziankę idodał: - Ale nie pojedziemy konno aż na halę.Zejdę na dół do garażu iwezmę jakąś ciężarówkę, na którą załadujemy konie, i może pozwolę ci jąpoprowadzić w góry. Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić.Ale dał mu fałszywąnadzieję.Mistrzowską nawet! Hitler - a może Terl? - na pewno by jązaaprobowali. - Możesz wysiąść i zacząć zbierać konie.Ci dwaj Zbóje będą cięcały czas mieli na muszce. Lars wysiadł z pojazdu i skierował się w stronę garażuznajdującego się na terenie bazy. Jonnie został popchnięty końcem lufy i stał teraz z lewejstrony pojazdu, mając po każdej stronie Zbója z wymierzoną w niego lufąkarabinu.Pilnie przypatrywał się wyraźnie wyludnionej bazie.Czyżby miała byćterenem zabójstwa?8 Pomimo świszczącego wiatru Jonnie usłyszał dudnienieciężarówki.Spojrzał na północ.Pusta ciężarówka nadjeżdżała z dużą szybkością,ale nie widać było, kto siedział w kabinie.Za ciężarówką nie było widać żadnychinnych pojazdów, aż po horyzont rozciągała się pusta równina.Usłyszał jeszczejakieś dudnienie.Samolot? Spostrzegł go.Zbliżał się wolno ze wschodu.Był tobezpilotowy samolot zwiadowczy wykonujący bez końca miliony zdjęć. Trudno, z tego kierunku nie nadchodziła żadna realna pomoc.Byłzdany tylko na swe własne siły.Ciężarówka, która była już całkiem blisko,prawdopodobnie należała do nich i była częścią pułapki.Jonnie ponowniepopatrrył na bazę.Miał uczucie, że śledzą go stamtąd czujne oczy i czai sięniebezpieczeństwo.Obydwaj strażnicy także obserwowali ciężarówkę.To, że wrękach trzymali broń, było niewidoczne z kabiny ciężarówki, gdyż zasłaniała ichkaroseria pojazdu. Wielka ciężarówka zahuczała, przejeżdżając z drugiej strony ichpojazdu.Podjechała kawałek pod stok w kierunku Tancerki.Zatrzymała się nagle,wzniecając tuman kurzu, gdy kierowca wyłączył silnik.Ktoś wyskoczył w ten kurzze znajdującej się na wysokości ośmiu stóp podłogi kabiny i zaczął biec w góręstoku ku Tancerce. Jonnie nie mógł uwierzyć własnym oczom. To był Bittie MacLeod! Coś trzymał w ręku.Szpicrutę? Jakiśpręt? - Bittie! - krzyknął zatrwożony Jonnie.Niesiony wiatrem,dobiegł go głos Bittie'ego: - Ja się zajmę końmi, Sir.To jest moje zajęcie! Bittie nadalpędził w górę stoku. - Wracaj! - krzyczał Jonnie. Ale łoskot samolotu zwiadowczego i huk dobiegającego z górpioruna zagłuszył jego krzyk. Rosjanin miał kłopoty z poziomym ustawieniem ciężarówki, któraprzechyliła się na głazie.Ale i on otworzył teraz drzwi kabiny i zaczął wołać: - Bituszka!! Wazwraszczaj! Nagły poryw wiatru i łoskot samolotu zagłuszyły jego słowa.Chłopiec biegł dalej.Był już prawie przy Tancerce. - O dobry Boże, Bittie, wracaj! - wrzasnął Jonnie.Ale było jużza późno. Spoza znajdującego się tuż za koniem głazu podniósł się Zbój iwystrzelił z Thompsona całą serię wprost w brzuch biegnącego chłopca. Naszpikowane pociskami ciało Bittie'ego aż uniosło się wpowietrze i zwaliło z trzaskiem na ziemię. Rosjanin biegł pod górę do chłopca i jednocześnie próbowałściągnąć z pleców karabin szturmowy. Dwóch dalszych Zbójów pojawiło się w dwóch różnych miejscach itrzy Thompsony zagrzmiały.Rosjanin został posiekany jak rzeszoto. Jonnie wpadł w szał.Jednym skokiem znalazł się przy dwóchZbójach za nim.Trzasnął ich głowami o siebie, aż chrupnęły jak skorupki jajek.Schwycił broń padającego Zbója i walnął go kolbą w czaszkę, krusząc ją.Odwróciłpistolet i nafaszerował drugiego Zbója kulami z odległości trzech cali.Klęknąłna kolano, odwrócił Thompsona na bok, by podrzut rozsiewał pociski wachlarzem, irozniósł w strzępy pozostałych Zbójów.Rozejrzał się dookoła, by odnaleźć Zbója,który zastrzelił Bittie'ego.Nie było go w polu widzenia. Pięciu Zbójów wybiegło z bazy i zaczęło zasypywać go gradempocisków.Thompson Jonnie'ego się zablokował.Odrzucił go więc na bok i podniósłz ziemi drugi automat.Nie zważając na pociski, ryjące ziemię wokół niego, niskopochylony, cały czas strzelając, rzucił się pędem w kierunku leżącego na stokuRosjanina.Ukląkł za jego ciałem, obrócił Thompsona i puścił serię pocisków dopięciu Zbójów.Zwalili się martwi na ziemię. Dwóch najemników wyskoczyło nagle z boku i zaczęło walić doniego z Thompsonów.Jedna z kul drasnęła go w szyję.Karabin szturmowyJonnie'ego zamienił ich w toczące się po ziemi kłęby martwych ciał.Błyskawicznym ruchem wyciągnął z torby świeży magazynek [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||