Index Zelazny Roger Amber 05 Dworce Chaosu czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 05 (14) rozdzial 05 (277) rozdzial 05 (99) 136(b1) 05 rozdzial 05 (235) rozdzial 05 (87) |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .La Gorda ustawi³a siostrzyczki w rzêdzie, po czym odci¹gnê³a mnie na bok.Wszystkie zaplot³y rêce na plecach.La Gorda kaza³a mi zrobiæ to samo.Poci¹gnê³a moje ramiona najdalej, jak tylko mog³a, a nastêpnie kaza³a mi je zgi¹æ i z³apaæ przedramiona mo¿liwie najmocniej i jak najbli¿ej ³okci.Koœci niemal wysz³y mi ze stawów, napiê³y siê miêœnie pleców.La Gorda przechyli³a mój tu³Ã³w do przodu tak g³êboko, ¿e niemal upad³em, po czym wydoby³a z siebie specyficzny ptasi g³os.By³ to znak.Lidia ruszy³a przed siebie.W ciemnoœci wygl¹da³a, jakby jecha³a na ³y¿wach.Porusza³a siê zwinnie i bezg³oœnie i po kilku minutach zniknê³a mi z pola widzenia.La Gorda wykona³a ten sam dŸwiêk jeszcze dwukrotnie, raz za razem, i Rosa oraz Josefina ruszy³y w ten sam sposób w œlad za Lidi¹.W chwilê póŸniej powiedzia³a, bym nie odstêpowa³ jej ani na krok.Ponownie wyda³a z siebie ptasi krzyk i oboje ruszyliœmy z miejsca.Zdumia³a mnie ³atwoœæ, z jak¹ szliœmy.Ciê¿ar mojego cia³a roz³o¿y³ siê na obie nogi.Zaplecione na plecach rêce, zamiast utrudniaæ marsz, pomaga³y utrzymaæ równowagê.Najbardziej jednak zaskoczy³a mnie cichoœæ naszych kroków.Gdy dotarliœmy do drogi, zaczêliœmy iœæ normalnie.Minêliœmy dwóch mê¿czyzn zd¹¿aj¹cych w przeciwnym kierunku.La Gorda pozdrowi³a ich, a oni odpowiedzieli.Kiedy zbli¿yliœmy siê do domu, zastaliœmy siostrzyczki przed drzwiami – ba³y siê wejœæ do œrodka.La Gorda powiedzia³a im, ¿e co prawda nie potrafiê zapanowaæ nad sprzymierzeñcami, ale potrafiê ich przywo³ywaæ i nakazaæ im odejœcie.Sprzymierzeñcy nie mieli ju¿ nas wiêcej niepokoiæ.Siostrzyczki, w odró¿nieniu ode mnie, natychmiast jej uwierzy³y.Weszliœmy do œrodka.Bardzo zwinnie i w kompletnej ciszy wszystkie rozebra³y siê, pola³y zimn¹ wod¹ i w³o¿y³y œwie¿e ubrania.Zrobi³em to samo.W³o¿y³em stare ubranie, które dawniej zostawia³em w domu don Juana, a które teraz la Gorda przynios³a mi z³o¿one w pude³ku.Wszyscy byliœmy w œwietnym nastroju.Poprosi³em la Gordê, aby wyjaœni³a mi, co w³aœnie zrobiliœmy.– PóŸniej o tym porozmawiamy – odpar³a zdecydowanym g³osem.Przypomnia³em sobie o prezentach, które ci¹gle le¿a³y w samochodzie.Pomyœla³em, ¿e wykorzystam czas potrzebny la Gordzie na przygotowanie jedzenia i rozdam paczki.Wyszed³em z domu, przynios³em je z samochodu i po³o¿y³em na stole.Lidia spyta³a, czy ju¿ je podpisa³em, jak sugerowa³a.Odpar³em, ¿e chcê, by ka¿da wybra³a sobie tê paczkê, która bêdzie siê jej podobaæ.Odmówi³a.Powiedzia³a, ¿e bez w¹tpienia przywioz³em coœ specjalnego dla Nestora i Pablita, a dla nich tylko jakieœ œwiecide³ka, które rzucê na stó³, ¿eby siê o nie bi³y.– Poza tym nie przywioz³eœ nic dla Benigna – powiedzia³a, podchodz¹c do mnie z wyrazem udawanej powagi na twarzy.– Nie mo¿esz uraziæ Genarów, daj¹c dwa prezenty dla trzech osób.Wybuchnê³y œmiechem.By³em zmieszany.Mia³a absolutn¹ racjê.– Jesteœ nieuwa¿ny, dlatego nigdy ciê nie lubi³am – oœwiadczy³a Lidia, a uœmiech na jej twarzy zmieni³ siê w grymas.– Nigdy nie pozdrawia³eœ mnie wylewnie i nie okazywa³eœ szacunku.Przy ka¿dym naszym spotkaniu udawa³eœ tylko, ¿e siê cieszysz.PrzedrzeŸniaj¹c mnie, przedstawi³a wyraŸnie nieszczere wylewne pozdrowienie, które w przesz³oœci musia³a u mnie widzieæ setki razy.– Dlaczego nigdy nie zapyta³eœ, co ja tu robiê?Przesta³em pisaæ, aby siê nad tym przez chwilê zastanowiæ.Nigdy nie przysz³o mi do g³owy, by pytaæ j¹ o cokolwiek.Powiedzia³em, ¿e nie znajdujê dla siebie ¿adnego usprawiedliwienia.La Gorda wtr¹ci³a siê, mówi¹c, ¿e nigdy z nimi nie rozmawia³em, dlatego ¿e mam zwyczaj zamieniaæ wiêcej ni¿ dwa s³owa tylko z kobietami, w których jestem zakochany.Doda³a, ¿e Nagual kaza³ im odpowiadaæ na wszystkie postawione przeze mnie wprost pytania, poniewa¿ jednak nie pyta³em, nie mówi³y nic.Rosa powiedzia³a, ¿e mnie nie lubi³a, bo zawsze siê œmia³em i usi³owa³em byæ zabawny.Josefina doda³a, ¿e nie lubi³a mnie dla zasady.– Chcê, ¿ebyœ wiedzia³, ¿e nie akceptujê ciê jako Naguala – stwierdzi³a Lidia.– Jesteœ zbyt g³upi.Nic nie wiesz.Wiem wiêcej ni¿ ty.Jak mogê ciê szanowaæ?Doda³a jeszcze, ¿e jeœli chodzi o ni¹, mogê wróciæ tam, sk¹d przyszed³em, albo utopiæ siê w jeziorze.Rosa i Josefina nie odezwa³y siê ani s³owem.Jednak powaga, jak¹ zachowywa³y, i z³y wyraz twarzy mówi³y mi, ¿e zgadzaj¹ siê z Lidi¹ ca³kowicie.– Jak ten cz³owiek mo¿e nam przewodziæ? – zapyta³a Lidia la Gordê.– On nie jest prawdziwym Nagualem.On jest mê¿czyzn¹.Zrobi z nas idiotki, takie jak on sam.Zauwa¿y³em, ¿e gdy mówi³a, wyraz twarzy Rosy i Josefiny sta³ siê jeszcze bardziej zdecydowany.La Gorda wtr¹ci³a siê i powiedzia³a im, co wczeœniej “widzia³a".Doda³a, ¿e poleci³a mi nie pozwoliæ siê z³apaæ w ich sieæ, wiêc teraz nakazuje im, aby nie da³y siê z³apaæ w moj¹.Po tym, jak Lidia zaprezentowa³a mi swoj¹ autentyczn¹ niechêæ, by³em oszo³omiony ³atwoœci¹, z jak¹ podporz¹dkowa³a siê uwagom la Gordy.Uœmiechnê³a siê, a nawet zbli¿y³a do mnie i usiad³a tu¿ obok.– Naprawdê jesteœ taki jak my? – spyta³a zak³opotana.Nie wiedzia³em, co powiedzieæ.Obawia³em siê, ¿e zachowam siê niezrêcznie.Lidia najwyraŸniej by³a przewodniczk¹ siostrzyczek.W chwili, gdy siê do mnie uœmiechnê³a, pozosta³e natychmiast zrobi³y to samo.La Gorda powiedzia³a im, ¿eby nie zwraca³y uwagi na mój o³Ã³wek, papier i pytania o wszystko, a w zamian ja nie bêdê mia³ im za z³e, gdy bêd¹ robiæ to, co lubi¹ najbardziej – czyli kiedy bêd¹ sobie folgowaæ.Wszystkie trzy usiad³y tu¿ obok mnie.La Gorda podesz³a do sto³u, zebra³a paczki i zanios³a do samochodu.Poprosi³em Lidiê o wybaczenie mi wszystkich niezrêcznoœci, które pope³ni³em w przesz³oœci, i poprosi³em, aby mi powiedzia³y, w jaki sposób zosta³y uczennicami don Juana.Aby je zachêciæ, opowiedzia³em im, jak to by³o ze mn¹.Ich historie nie ró¿ni³y siê niczym od tych, które przedstawi³a mi dona Soledad.Lidia powiedzia³a, ¿e ka¿da z nich mog³a opuœciæ œwiat don Juana, ale postanowi³y zostaæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||