Index
Bettelheim Bruno Cudowne i pożyteczne O znaczeniach i wartoœciach baœni (10)
Bogdanowicz Marta Psychologia kliniczna dziecka w wieku przedszkolnym (10)
Dodziuk Anna Psychologia podręczna Częœć III Pokochać (10)
Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (10)
09 (319)
bigmanual
FoundationAndEmpire
141 17 (2)
abc.com.pl 9
Henryk Sienkiewicz Bez dogmatu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telenovel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wyprężony opodal Gig żałobniepostukiwał kośćmi.Ten chrzęst szkieletu na zawsze pozostanie w mej pamięci.   W konserwatorze stanął kolejny przezroczysty sarkofag.   Przez kilka kolejnych nocy zupełnie nie mogłem spać.Wspominam o tym nie dlatego, żeby wzbudzić czyjeś współczucie czy też podziw dlamojej wrażliwości.Nic podobnego! Romero powiedział mi kiedyś, że wstarożytności bezsenność była niemal powszechną dolegliwością, chorobąwymagającą leczenia.Ale ja nie byłem chory ani nadmiernie wrażliwy.Przeżyłemśmierć Wiery i Astra, Allana, Leonida i Lusina, cierpiałem, ale snu mi to nieodebrało.Teraz jednak nie spałem, bo nie mogłem sobie poradzić z myślami.Podczas dyżurów i rozmów z przyjaciółmi nie potrafiłem się skupić.Nie umiem takjak Olga wyłączyć się w największym nawet tłumie i hałasie.Do rozmyślańpotrzebna mi jest bezwzględna samotność.   Wstawałem więc, kiedy Mary zasypiała, szedłem do mojejkabiny i wpatrywałem się w malutki gwiezdny ekran, na którym wciąż szalałaniesłychana gwiezdna burza, panował niewyobrażalny gwiezdny chaos, zrodzonyprzez jakąś przedwieczną, wszechogarniającą i trwającą wciąż eksplozję.Patrzyłem na to i zastanawiałem się, co mógł oznaczać taki potworny wręcz brakelementarnego porządku, nie mówiąc już o majestatycznej harmonii gwiezdnychsfer? Jądro kipi, powiedziała kiedyś Olga mimochodem i to zdanie nie mogło miwyjść z głowy.Co zmusza jądro do kipienia, co rozpryskuje gwiazdy niczym kroplewrzącej wody? Jakaż straszliwa temperatura sprawia, że gigantyczne ciałaniebieskie miotają się zupełnie jak molekuły przegrzanego gazu, i czy taniesłychana temperatura nie powoduje zmian właściwości samej przestrzeni? Cóżzresztą wiemy o jej właściwościach! Że nie jest pustym nośnikiem ciałmaterialnych, gdyż może zamieniać się w materię i z materii powstawać? Ale cowiemy poza tym? Przestrzeń jest największą tajemnicą natury, najbardziejtajemniczą jej zagadką.A czas? Czy i on nie jest tu zanadto przegrzany?Przywykliśmy do spokojnego, równomiernego upływu czasu na naszej spokojnejgwiezdnej prowincji, więc nie mamy pojęcia jakie jeszcze postaci możeprzybierać.Bo czyż ten, który widzi ocean podczas flauty potrafi sobiewyobrazić go podczas szalejącego sztormu? Tutaj czas jest nieciągły,zrakowaciały mówił zdrajca Oan.Straszył czy ostrzegał? Biedny Trub padłofiarą luki czasowej.A gdyby tej luki nie było? Wówczas wszyscy padlibyśmyofiarą gigantycznej katastrofy.My, nasze statki i same gwiazdy.Cóż to byłabyza eksplozja!   - Poczekaj! -wykrzyknąłem do siebie na głos.Przecież tooczywiste i udowodnione przez MUK, że luka czasowa zapobiegła zniszczeniu conajmniej setki gwiazd! Czy zatem rak czasu nie jest szczególną formą równowagijądra? Kiedy atom wpada na atom, cząsteczka na cząsteczkę, ich nieustannymzderzeniom zapobiegają oddziaływania elektryczne, odpychanie się różnoimiennychładunków.Właśnie dlatego istnieją ludzie, przedmioty, organizmy i dziełasztuki, że ich mikroskopijne atomy nie mogą się ze sobą zderzyć.A tutaj, w tymogromnym gwiezdnym autoklawie? Tu nie ma oddziaływań elektrycznych, jestnatomiast newtonowska grawitacja pchająca wszystko ku nieuchronnej zagładzie.Izagłada nie następuje jedynie dlatego, że działa też tu nowe, potężniejsze,jeszcze nie znane nam prawo wywołujące zakrzywienie i nieciągłość czasu.Tak, towłaśnie jest grawitacja trwałości jądra! To właśnie ratuje przed zagładą całyWszechświat.Wiemy już zatem, że dysharmonia temporalna jądra zapewnia mutrwałość, ale Trub miał rację, to nie jest dla nas.   Poznaliśmy granice istnienia życia, przekonaliśmy się, że wjądrze skupiającym większość gwiazd Galaktyki jest ono niemożliwe, wykonaliśmyzadanie postawione wyprawie i teraz najwyższa pora wynosić się z tego gwiezdnegopiekła.   Tymi właśnie słowami na kolejnej naradzie kapitanówzaproponowałem, aby zakończyć wyprawę i wracać do domu.   Przygotowania do powrotu rozpoczęliśmy niezwłocznie.     .9.         Zgadzaliśmy się wszyscy co do jednego: jądro Galaktyki jestgigantycznym piecem, piekłem materii, przestrzeni i czasu.Niemal bez dyskusjiprzyjęto też moją hipotezę, iż luki czasowe zapewniają mu trwałość.JedynieRomero miał pewne wątpliwości.   - Drogi admirale - powiedział.- Jeśli tylko do pomyśleniasą dwa różne wytłumaczenia jakiegoś zjawiska, jedno banalne i drugieniecodzienne, pan zawsze wybierze to drugie.Taką już ma pan naturę.   - Zaprzecza pan istnieniu luki czasowej? - zapytałem.-Zapomniał pan już, jak leżał bez zmysłów na podłodze? - dodałem złośliwie.   - Tego akurat nie zapomniałem, ale wolałbym tłumaczyć tosobie bez konieczności przywoływania nieznanych praw natury, które pan zdaje sięprzed chwilą odkrył, admirale! - wykrzyknął Romero i obrażony opuścił naradę.   Ellon i Głos nie mieli żadnych zastrzeżeń, co było tymdziwniejsze, że ci dwaj bardzo rzadko zgadzali się ze sobą.Szczególnieucieszyło mnie poparcie Ellona, bo to on właśnie musiał opracować sposobyucieczki z jądra, które wciągało nas coraz głębiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.