Index Zelazny Roger Amber 05 Dworce Chaosu czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 05 (14) rozdzial 05 (277) rozdzial 05 (99) 136(b1) 05 rozdzial 05 (235) rozdzial 05 (87) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . W kręgach kościelnych szeptano, że pewna matka przełożona(!) powiedziała ponoć: - "Nie lękajcie się, nikt z Boga nie może szydzić".Czyżby?Ksiądz dobrodziej wzdrygnął się i przeżegnał dyskretnie. - Jakie działania panowie proponujecie? Pół tuzina obecnych zadało to samo pytanie, jakby ucząc sięgo na pamięć; w ich głosach pobrzmiewał niepokój, jak przystało możnymwystrychniętym na dudka przez maluczkich. - Mamy zamiar ściąć to pieprzone drzewo w diabły!oświadczył sekretarz obrony, a ksiądz znów się przeżegnał; wstrząśnięty słowamipieprzone" i "w diabły" zapomniał o dyskrecji. - I to w s z y s t k o? - ciszę przerwał obficieudekorowany generał.- Po prostu ściąć? - No.niezupełnie - przyznał sekretarz.- Do prasyposzedł przeciek, ukaże się jutro.Odkryto mianowicie, że drzewo wydzielasubstancje silnie rakotwórcze - tu spojrzał na kartkę formatu A6 i sypnąłstatystyką.- Wzrost zachorowań na białaczkę o 40 procent w Madison.Rak piersio 80 procent.Rak macicy i szyjki o 60 procent.Rak. - Rozumiemy, panie sekretarzu - zauważył generał.- Ktopoda tę informację? - Washington Post, dziennik telewizji CBS, Reader'sDi'gest.I National Enquirer. - Wielkie nieba, powiedzą, że to czary! - zaprotestowałksiądz. - I co z tego? - sekretarz obrony prychnął szyderczo.Niechsobie mówią! Ale wreszcie skończymy z tym, proszę księdza. - Na pewno? - No chyba.O ile ktoś z obecnych nie przekona mnie, że zjednego chociaż powodu powinniśmy zrobić inaczej - co nie będzie łatwe,uprzedzam - punktualnie o drugiej w nocy tamto drzewo zostanie ścięte tuż przyziemi i spopielone: każda najmniejsza gałązka, każdy centymetr korzenia; aziemię wokół każemy wyjałowić.Potem zaś, przyjaciele, wybetonujemy cały plac ina miejscu drzewa postawimy pawilon Kentucky Fried Chicken.Madison w stanieWisconsin potrzebuje nowego punktu sprzedaży kurczaków z rożna.Z parkingiem. Potasował swoje karteczki, podniósł brwi i czekał.Pochwili rzekł: - Czy to znaczy, że nikt nie zamierza protestować? Pół roku wcześniej może ktoś wyraziłby sprzeciw.Uczenizażądaliby więcej czasu na badania.Przedstawiciele nauk humanistycznych mogliwstawiać się o powściągliwość wobec takiej wspaniałości i o należny respektwobec nieznanego.Biznesmeni i przemysłowcy zawahaliby się: gdyby to swoisteźródło niewyczerpanych zasobów przekazać w odpowiednie ręce i właściwie jeeksploatować, dalsze badania mogłyby się opłacić.I tak dalej.Ale terazzmądrzeli wszyscy, nawet duchowni; zobaczyli zagrożenie w rozkwicie.Niewyrazili sprzeciwu. Okolicznych mieszkańców ewakuowanoprzed drugą w nocy.Pracownicy służb specjalnych nie tracili czasu nawyjaśnienia, informowali jedynie o śmiertelnym zagrożeniu.I tak się zaczęło.Robotnicy z wyznaczonej ekipy, nie przyznając się do mieszanych uczuć, ścięli iwypalili dąb do gołej ziemi.Z pomocą buldożera upewniono się, że nie zostałachoćby najmniejsza nitka korzenia; ziemię przeorano nie raz, a trzy razy, nawyraźny rozkaz Departamentu Obrony, choć oficjalnie decyzję wydała AgencjaOchrony Środowiska.Gołą ziemię wyjałowiono substancją sterylizującą, zaś wpobliżu zaparkowała betoniarka w pełnej gotowości.Gdy nad Madison w stanieWisconsin wstał świt, poranne wiadomości przyniosły informację o potwornymniebezpieczeństwie, któremu skutecznie zapobiegły Dolary Z Naszych Podatków.Zezdjęciem przeoranej ziemi, po której teraz już niepotrzebnie biegał doberman, zaogrodzeniem, gdzie nie zostało nic do pilnowania prócz spychacza i betoniarki. Kilka dni trwało oburzenie, ale gdy ludzie przeczytaliartykuł w Reader's Digest i posłuchali dziennika TV, wiadomość się rozeszła iprotesty szybko zamilkły.Upominano lud wierny z ambony, że Pismo Święte wcalenie zaprzecza istnieniu czarownic, a co więcej, nawołuje do ich wytępienia.WDetroit Willow Severty uśmiechnęła się do siebie, gdy pokazali się agenci izaczęli śledzić ją krok w krok.Rozumiała, że sprzeczne z interesem narodowymbyłoby robienie z siebie męczennicy w tym krótkim okresie, dopóki cały tenidiotyczny epizod nie zniknie z publicznej świadomości. Feministki pomrukiwały: - Tak czy owak, ona zrobiła c o ś, czego t a m c i niepotrafili. Lecz któż interesuje się wypowiedziami feministek? Chybatylko inne feministki.Ale te nigdy nie przejmowały się Willow Severty; chwilępomruczały, ale w gruncie rzeczy znów zajęte były rozmyślaniami o prawodawstwie. Tak się złożyło, że w dniu pierwszejrocznicy dębowego cudu ani jedna ekipa filmowa nie przyjechała do Madison.Namiejscu obecni byli wyłącznie budowlani wznoszący pawilon Kentucky FriedChicken, jeden samotny strażnik i znudzony doberman, gdy pod warstwą betonuziemia zaczęła falować i drżeć.Wszyscy kurczowo przywarli do rusztowań, byzaraz uciec co sił. Wielka szkoda, że Willow Severty nie była świadkiem tegowidowiska.Ogromny dąb wystrzelił w powietrze tam, gdzie miały stanąć rożny dopieczenia kurcząt; potężne korzenie rozpruły powierzchnię nowego, wspaniałegoparkingu zostawiając zwalone kawały betonu wzdłuż każdego pęknięcia.Drzewooblepiały żółte kwiaty, które bardzo przypominały róże; ich zapach przesyciłostre lutowe powietrze.Miłym akcentem był śnieg; miękki puch przykrył skruszonybeton i lekko przyprószył bielą brzegi kwiatowych płatków.Widok jak napocztówce, Madison mogło być dumne: w samym sercu miasta tak znaczący symbol.-Pokój na ziemi - głosił.- Dobrej woli ludziom.przekład : Barbara Jankowiak powrót [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||