Index Zelazny Roger Amber 05 Dworce Chaosu czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 05 (14) rozdzial 05 (277) rozdzial 05 (99) 136(b1) 05 rozdzial 05 (235) rozdzial 05 (87) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Napodłodze sali znów stała tylko ciemna, obskurna skrzynia. Wielki Niszczyciel zapytał grzmiącym głosem (tylko on iOrlan posługiwali się zwyczajną mową): - Czy udało się odrzucić przeciwnika na pozycje wyjściowe? - Udało się dokonać wiele, bardzo wiele - odparł mu innydostojnik, który dla odmiany zamienił się w strumyk rozlewający się po podłodze.- Flotylli wroga nie udało się wedrzeć do wnętrza skupiska, nie udało się. - Zostali wyrzuceni poza linię twierdz? - Nie, na razie nie, ale są wypierani, stopniowo wypieraniprzez coraz silniejsze pola grawitacyjne.Wielki, zniecierpliwiony, machnąłręką i gadatliwy strumyk błyskawicznie wysechł. - Zanihilowali dopiero jedną planetę, a holują ze sobą conajmniej dziesięć karłów.Co się stanie, jeżeli powtórzą anihilację? Kolejni "mówcy" odpowiadali błyskami eksplozji, snopamiiskier, pióropuszami płomieni, kłębami dymu lub mglistymi obłoczkami, a nawetsmugami trudnych do zniesienia zapachów.Wszystkie te sposoby przekazywaniainformacji były dla mnie całkowicie zrozumiałe, dalszy dialog przytoczę w takiejpostaci, jakby odbywał się on przy użyciu zwykłego ludzkiego języka: - Jeżeli wrogowie zanihilują całą zabraną ze sobą materiękosmiczną i przekształcą ją w przestrzeń, uda się im wedrzeć do skupiska. - Co wtedy? - Pozostanie nam tylko bezpośrednie starcie całej naszejfloty z ich flotą, walka na śmierć i życie do ostatecznego zwycięstwa. - A jeżeli nie zdołamy zadać wrogom klęski? - Musimy wycofać się na chronione planety i "okopać" sięna nich. - Innymi słowy, opuścić przestrzenie międzygwiezdnePerseusza, którymi władamy od wielu pokoleń - zakonkludował ponurym głosemWielki Niszczyciel.Znaleźć się w sytuacji ściganych Galaktów, zablokowanych wswych gwiezdnych legowiskach? Bronić się bez nadziei na ostateczne zwycięstwo?Zgadzacie się na coś podobnego? Okazało się, że nikt nie zgadza się z takim projektem.Opinię większości wyraził jakiś wybitny strateg, który przekazał ją w postacikłębów wilgotnej mgły zaściełającej całą salę narad. - Nasi przeciwnicy nie będą atakować ufortyfikowanychplanet.Nie można liczyć na to, aby narażali na zgubę okręty swojej floty.Poprostu zjednoczą się z Galaktami, zabiorą z ich odblokowanych planet straszliwąbroń biologiczną i unicestwią nas z dalekiego dystansu.Nie zapominajcie, żepełna mechanizacja naszych organizmów nie została jeszcze w pełni zakończona. Władca zamyślił się. - Racja! - zagrzmiał po chwili.- Postępowy procesprymitywizacji dopiero się rozpoczął.Zajęliśmy się sprawami drugorzędnymi izbyt mało uwagi poświęcaliśmy najważniejszemu problemowi trzebienia pierwotnychkomplikacji.Jeżeli działa biologiczne Galaktów zjawią się w pobliżu naszychplanet, będziemy zgubieni.Nie możemy dopuścić do połączenia się ludzi zGalaktami.A teraz czekam na informację z Trzeciej Planety. - Nowy Nadzorca przejął dowództwo nad Mózgiem Sterującym -odparł dostojnik, który wszedł na salę w trakcie narady.-Awaria urządzeń niebyła trudna do usunięcia, choć mogła doprowadzić do katastrofalnych skutków.Teraz aparaturę naprawiono i nasza najpotężniejsza twierdza na Trzeciej Planecieznów zajęła swe miejsce w systemie obronnym Perseusza.Flota przeciwnika zostałazatrzymana. - Starczy! - ryknął Wielki Niszczyciel.- Teraz Orlanzamelduje, jak czują się jeńcy i co z nimi robić. - Jeńcy są przygnębieni losem admirała, sam admirałnatomiast usiłuje robić dobrą minę do złej gry, chociaż osłabł już do tegostopnia, że nie może się poruszać.Co zaś do sposobu postępowania z jeńcami, tozależy on od tego, co my zamierzamy zrobić. - Ewakuować się! - zagrzmiał władca.- Niklowa znajduje sięniebezpiecznie blisko linii natarcia przeciwnika.Przeniesiemy się na Manganowąlub Sodową.Jeńców zabierzemy ze sobą. - Na żadnej z tych planet nie uda się utrzymać ich przyżyciu, o Wielki.Ludzie są zbyt słabi, aby przetrwać w tamtejszych warunkach.Mają zbyt skomplikowaną strukturę. - To ich sprawa.Niechaj wiedzą, że z taką strukturąbiologiczną nie można podbić Wszechświata, a oni, choć ględzą o przyjaźni ibraterstwie, właśnie do tego dążą.Załadujcie ludzi i ich towarzyszy na zdobytystatek i pod konwojem natychmiast odeślijcie na Manganową. - Tak jest! Co do admirała.Gwarantowałeś mu życie, oWielki? - Zagwarantowałem mu jedynie to, że nie będę na jego życienastawał.A jeżeli ten zadufany w sobie pechowiec zdechnie sam, nie będę sięmartwił.Jeszcze mniej obchodzi mnie los jego towarzyszy. Nagle majaki zniknęły, Wielki przerwał w pół słowa.Ocknąłem się leżąc pod niewidzialną ścianą mojej klatki tak wycieńczony, że niemogłem nawet poruszyć ręką.Poczułem na sobie czyjś wzrok.Uniosłem powieki.Zdrugiej strony bariery stał Romero. - Zdaje się, drogi przyjacielu, że znów przyśniło się panucoś zadziwiającego? - zapytał z nadzieją w głosie. .14. - Wspaniały sen! - wyszeptałem.- Uśmieje się pan, Pawle. Do Romera przyłączyli się Kamagin z Lusinem, potem Osima iPetri.Słuchali mnie uważnie i z powagą.Kiedy skończyłem, Osima wzruszyłramionami, a Kamagin wykrzyknął: - Widzenia są fantastyczne, a rzeczywistość potworna.Niestety, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wyśmiewać się z naszychdręczycieli, chociażby w wyobraźni. - Te sny są zbyt skomplikowane, aby miały być jedynie snami- powiedział ostrożnie Romero. - Nie chce pan chyba powiedzieć przez to, że jakiś nieznanyprzyjaciel dostarcza admirałowi tajnych informacji, nadawszy im dla niepoznakipostać majaków sennych? - zapytał ironicznie Kamagin. - Chcę powiedzieć - odparł spokojnie Romero - że niezdziwiłbym się, gdyby tak było w rzeczywistości.W każdym razie wszystko układasię w logiczny ciąg.Admirał dowiedział się we śnie, że Allan atakuje Perseuszataranem anihilowanych karłów, że w najpotężniejszej twierdzy Zływrogów nastąpiłaawaria jakiegoś urządzenia i wreszcie, że Galaktowie posiadają broń biologiczną,której Niszczyciele panicznie się boją.O żadnym z tych faktów nie słyszeliśmy,zanim Elego nie zaczęły nawiedzać sny.Sny zawierają więc informacje całkowicienowe.Nie wiadomo natomiast, czy są to informacje prawdziwe. - Cóż za informacje mogą zawierać majaczenia? - wykrzyknąłzapalczywie Kamagin, opanował się jednak po chwili i powiedział ze skruchą: -Przepraszam, nie chciałem pana obrazić, admirale. - Nie szkodzi - uśmiechnąłem się z trudem.Wszak nieprzeczę, że to jest wytwór chorej wyobraźni [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||