Index
Zelazny Roger Amber 05 Dworce Chaosu
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 05 (277)
rozdzial 05 (99)
136(b1) 05
rozdzial 05 (235)
rozdzial 05 (87)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lily-lou.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    Ale nie zdążyli - Dobrynię nie tak łatwo było zabić.Podniósłsię, ściskając w ręce miecz.Na sekundę stanął plecami do mnie, i wtedyzobaczyłem, że plecy jego były czerwone - krew lała się z głębokiej dziury wkolczudze.    Z radosnym wrzaskiem zwycięscy, biały murzyn znów uniósł kopię- wydawało się, że położenie Dobryni było beznadziejne.Na stadionie zapanowałanieoczekiwana cisza.To była już najprawdziwsza walka!    Dobrynia, choć ogłuszony uderzeniem, zdołał uchylić się odciosu i, chwyciwszy kopię za drzewce, szarpnął ją do siebie tak, że białymurzyn, który nie pomyślał, by wypuścić kopię z rąk, wyleciał z siodła i ciężkoupadł na ziemię, zahaczywszy jedną nogą o strzemię.    Inni biali murzyni rzuci się z pomocą swojemu rycerzowi, słoń,uniósłszy trąbę, głośno zatrąbił, ale na ich drodze stanął Ilia Muromiec, którywziął na siebie napór półtuzina jeźdźców i zatrzymał ich na sekundę, może dwie -to wystarczyło Dobryni, żeby wziąć zamach mieczem i opuścić go na kark białegomurzyna.    I wtedy zobaczyłem - a zobaczywszy, nie uwierzyłem - jak odpadaod ciała ludzka głowa, odpada i toczy się po trawie, stając się ciemną ibezkształtną.    Dobrynia, bez sił, opadł na ziemię obok bezgłowego wroga,sędzia też już był na miejscu - próbował autokarem rozdzielić wojowników.Nasistarali się osłonić rannego Dobrynię, póki nie nadejdą nosze.Udawało się im toz trudem, bo biali murzyni byli rozwścieczeni śmiercią - i to tak straszną -swojego towarzysza.    I wtedy dopiero co przycichły stadion zaniósł się jednymkrzykiem.Spojrzawszy na trybuny, zobaczyłem, jak jeden ze sponsorów przełaziprzez barierę.Sponsor ryczał tak, że przekrzyczał pozostałych widzów.Ale niktz ludzi, oprócz mnie, nie rozumiał co on wrzeszczy.    - Zrujnował - krzyczał sponsor.- Zhańbił! Wszystkie mojepieniądze! Takiego rycerza zabił! Już jesteś martwy!    Nie mogę ręczyć, że dosłownie przetłumaczyłem wszystkie jegosłowa, tym bardziej, że on tak strasznie dyszał i chrypiał, wykrzykiwał swojegroźby w dość prymitywnym i wulgarnym dialekcie, ale było jasne: ten sponsorpostawił swoje pieniądze właśnie na zabitego murzyna i teraz miał zamiarwymierzyć sprawiedliwość po swojemu.    Nikt z ludzi nie zrozumiał zamiaru sponsora, wszyscy stali jakwmurowani i patrzyli na gigantyczną poczwarę.Inni sponsorzy nawet nie staralisię go zatrzymać - na odwrót, niezależnie od tego na jaką drużynę stawiali,sponsorzy walili w bariery pięściami, wysuwali pazury i wydawali z siebieradosne ryki, jakby wszystko co się działo sprawiało im przyjemność.    Krzyknąłem:    - Dobrynia, uciekaj!    Nie myślałem nawet, że mój krzyk doleci do weterana i, dlategozrobiłem krok w jego stronę, potem jeszcze jeden.Coś powstrzymało mnie od tego,by rzucić się do przodu.Zresztą, i tak nie mógłbym tego zrobić tak szybko, booddzielali mnie od Dobryni biali murzyni, którzy też zatrzymali się, patrząc naoszalałego sponsora i, nie rozumiejąc czego on chce.    Dobrynia był jedynym, który usłyszał mój krzyk.Może, i nie samkrzyk, on uchwycił moje przerażenie i strach o niego.    Zmusił się do wstania i nawet zdążył zrobić parę kroków wkierunku noszy, które nieśli Prupis i felczer, ale w tym samym czasie sponsorjuż wdarł się na boisko i, rozrzucając we wszystkie strony mocarnymi łapaminapotykanych na drodze ludzi, rzucił się ku Dobryni.    Dobrynia próbował uchylić się, ale nie odważył się podnieśćmiecz na sponsora - ich absolutna wyższość została wyssana przez ludzi z mlekiemmatki.Dobrynia mógł tylko cofać się, trzymając miecz przed sobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.