Index
Zelazny Roger Amber 05 Dworce Chaosu
czesc 05 rozdzial 03 (2)
czesc 05 rozdzial 01 (3)
rozdzial 05 (206)
rozdzial 05 (14)
rozdzial 05 (277)
rozdzial 05 (99)
136(b1) 05
rozdzial 05 (235)
rozdzial 05 (87)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kubawasala.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Czy teraz wszystko jasne?    - Jasne jest i to - odparł Jonnie, z trudem opanowującwściekłość - że któryś z koni może przypadkiem podejść do klatki i zostaćporażony prądem.Jasne jest również, że możesz te przełączniki uruchomić przeznieuwagę.    - Zwierzaku, stoimy tu mieląc językami i zapominając o fakcie,że jestem przecież twoim prawdziwym przyjacielem.    Jonnie znieruchomiał, napięty i czujny.Terl wyjął przyrząd docięcia metalu i przeciął obrożę Jonniego, po czym drwiąco usłużnie wręczył mujej resztki wraz ze smyczą.    - Biegaj sobie na wszystkie strony! Poczuj smak wolności! Hasajsobie! - Powiedziawszy to, odszedł na bok i zaczął zbierać resztki narzędzi,które porozrzucał w czasie pracy.W powietrzu unosił się obrzydliwy swądspalonego mięsa i sierści.    - A czym mam ci się za to odwdzięczyć? - zapytał Jonnie.-Zwierzaku, musiałeś już chyba zrozumieć, mimo swego szczurzego móżdżku, żenajbardziej dla ciebie korzystnym sposobem postępowania jest współpraca ze mną.    - W jaki sposób?    - Brawo, zwierzaku! Lubię, jak mi się okazuje zrozumienie iwdzięczność.    - W jaki sposób? - powtórzył Jonnie.    - Towarzystwo ma pewne plany, które trzeba zrealizować.Oczywiście są one ściśle poufne.A ty stoisz tu przede mną i deklarujesz pełnewspółdziałanie.Mam rację?    Jonnie patrzył na niego bez słowa.    - A kiedy wszystkie plany zostaną już zrealizowane, no to cóż?Obsypię cię prezentami, aż dostaniesz zawrotu głowy i będziesz mógł wrócić w teswoje góry.    - Z nimi? - zapytał Jonnie, wskazując na Chrissie i Pattie.    - Ależ oczywiście! I z twoimi czworonożnymi towarzyszami!    Nie ulegało wątpliwości, że Terl łgał jak najęty.    - Oczywiście - kontynuował - jeśli będziesz próbował uciec, co,jak sądzę, uważasz obecnie za niemożliwe, lub będziesz sprawiał mi kłopoty, lubjeśli nie wykonasz zadania, cóż, to proste, wówczas ta mała straci głowę.Ajeśli potem popełnisz jakiś kolejny błąd, wszystko jedno jaki, wówczas stracigłowę ta większa.Czy teraz przyrzekniesz mi, że będziesz współpracował?    - Czy mogę poruszać się wszędzie, gdzie będę chciał?    - Oczywiście, zwierzaku.Zbrzydło mi już polowanie na szczury.I nie mam najmniejszego zamiaru łowić ich jeszcze dla tych tam.- Terl rechotałjowialnie.    - Czy mogę wchodzić do klatki?    - Tak.Ale tylko wtedy, gdy ja będę stał na zewnątrz z tązabawką.    - Czy mogę jeździć po okolicy?    - Tak.Dopóki będziesz nosił to - odparł Terl i wyciągnąwszy zkieszeni guzikową kamerę zawieszoną na rzemieniu, nałożył ją na szyję Jonniego.- Jeśli się wyłączy lub znajdzie w odległości większej niż pięć mil, no to cóż,nacisnę pierwszy przycisk.    - Ty nie jesteś potworem.Jesteś diabłem!    - Więc przyrzekasz? - Terl wiedział już, że wygrał.    Jonnie patrzył na wypchaną zdalnym sterownikiem kieszeńpotwora.Spojrzał na obie dziewczyny, które wpatrywały się w niego wzrokiempełnym ufności.    - Przyrzekam, że będę realizował twój projekt.    Terlowi to wystarczyło.Prawie radośnie wrzucił narzędzia naplatformę pojazdu i odjechał.    Jonnie podszedł do klatki, zachowując ostrożność, by niedotknąć prętów, i zaczął uspokajającym tonem wyjaśniać dziewczętom, w jakiejznalazły się sytuacji.Czuł się jak oszust - wciąż pamiętał fałsz w głosie ioczach Terla.następny    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.