Index Zelazny Roger Amber 05 Dworce Chaosu czesc 05 rozdzial 03 (2) czesc 05 rozdzial 01 (3) rozdzial 05 (206) rozdzial 05 (14) rozdzial 05 (277) rozdzial 05 (99) 136(b1) 05 rozdzial 05 (235) rozdzial 05 (87) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Początkowo nie bardzo mi się to udawało, ale wkrótce nauczyłem sięprzywoływać sen wtedy, kiedy był potrzebny. Słyszałem, że głodujący wyobrażali sobie najsmaczniejszepotrawy i tym doprowadzali się do szaleństwa.Przekonałem się, że w opowieściachtych było wiele przesady.Nie pociągały mnie obrazy uczt i obżarstwa.Wspominałem wprawdzie swoje ulubione syntetyczne grzyby mięsne, chrupiącepierożki i wiele innych pokarmów uzyskiwanych na Ziemi w drodze przeróbki ropynaftowej i jej produktów, ale nigdy nie przybrało to postaci obsesji.Dopiero powielu dniach przypomniałem sobie nieudany szaszłyk z prawdziwego jagnięciaprzyrządzony przez Romera i przyznam się, że wtedy nawet to cuchnące mięsoprzełknąłbym z radością. Męki pragnienia też moim zdaniem nie są tak straszliwe,jakby to wynikało z niezliczonych opowiadań zachowanych w ludzkiej pamięci.Wiem, że w starożytności tysiące rozbitków umierały z pragnienia, ale jestemprzekonany, że ich męczarnie wzmagały się na widok niezmierzonych mas słonejoceanicznej wody niezdatnej do picia.Powtórzę jeszcze raz to, co mówiłemRomerowi: najgorszy w głodówce jest strach przed śmiercią wzmagający cierpieniamające swe źródło w zjawiskach fizjologicznych, a mnie tego strachu pozbawilisami moi niezręczni kaci.Słabłem więc, ale nie traciłem ducha. Koszmarów głodowych oszczędzono mi, ale za to nawiedzałymnie inne widziadła, które z każdym dniem stawały się coraz bardziej wyraziste.Znów zobaczyłem dziwną salę pod kopułą i znów biegłem pod ścianami wokółpółprzezroczystej kuli bojąc się do niej zbliżyć.Znów na kopule pojawiły sięwizerunki gwiezdne, wśród których przemykały ruchome światełka naszej flotyszturmującej Perseusza.Wpatrywałem się w ognie krążowników Allana nie mogącpoczątkowo zrozumieć ich ruchów, aż wreszcie pojąłem, że obserwuję łowy nawygasłe ciała kosmiczne poza granicami skupiska gwiezdnego.Allan w moichmajaczeniach podciągał zdobyte karty ku Perseuszowi, przygotowując je doanihilacji u ścian bariery nieeuklidesowej, aby po wybuchu wtargnąć do wnętrzatwierdzy Zływrogów. - Jeszcze raz znalazłem się w sterówce galaktycznejNiszczycieli - rzekłem któregoś wieczoru do Romera i następnie opowiedziałem mucały swój niby-sen. Romero przyjrzał mi się smutnie i badawczo: moje snyinteresowały go jedynie jako sprawdzian mego stanu, dowód rozstroju psychiki. - W starożytności psycholodzy uważali sny zaurzeczywistnienie marzeń.Trzeba przyznać, drogi przyjacielu, że pańskiewidzenia nader posłusznie kopiują pragnienia. Sterówka Zływrogów przyśniła mi się tylko raz, natomiastWielkiego Niszczyciela widywałem bardzo często.Władca pojawiał się w otoczeniunotabli, wśród których był także Orlan meldujący o zachowaniu się jeńców. Moja rozpalona fantazja nadawała Niszczycielom dziwacznywygląd, oblekała ich w fantasmagoryjne postacie, których wrogowie, wedle tego,co teraz wiem, nigdy nie przybierali.Wielki Niszczyciel natomiast i Orlanzawsze byli podobni do siebie.Zarówno wygląd członków sztabu WielkiegoNiszczyciela, jak i sposób ich porozumiewania się ze sobą były taknieprawdopodobne, że coraz częściej zastanawiałem się, czy przypadkiem niepostradałem zmysłów. Było jednak coś, co powstrzymywało mnie od tego wniosku.Ciało wprawdzie słabło, ale rozum pozostawał jasny.Poza obłędnymi majakamiwszystko było realne: twarze przyjaciół, kształty otaczających przedmiotów.Nieto jednak było najważniejsze: poprzebierani w najfantastyczniejsze kształtynotable dyskutowali jednak nader rozsądnie i logicznie.Ja sam, gdybym znalazłsię w analogicznej sytuacji, rozmawiałbym ze swoimi pomocnikami podobnie. Romero po pewnym czasie zmienił stosunek do mych majaczeń inie było teraz dnia, aby nie pytał o ich treść.Zdumiewało mnie to i nawet niecozłościło. - Zabawia się pan moim kosztem? - zapytałem go pewnegorazu.- Czy też potrzebuje pan dodatkowych informacji o moim stanie psychicznym? Pokręcił przecząco głową. - Pańskie sny, admirale, niosą informację.Dziwniewprawdzie zniekształconą, lecz realną informację o rzeczywistych wydarzeniach [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||