Index www nie com pl 2 Mirkowicz Tomasz Pielgrzymka do Ziemi Swietej Egiptu Kuraszkiewicz Magowie Karen Horney Neurotyczne OsobowoÂści Naszych Czasów support ticket done 08 (507) 41 (46) chap07 Pod redakcją Adama Bilikiewicza Psychiatria (podręcznik dl |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jego lokatorzy nie pozwalali mu zamówićwięcej - nie mogli jednak powstrzymać litrów Guinnessa, który przenikał zżołądka do krwi.Kropla po kropli sączył się alkohol etylowy, aż wreszcie jegoplazmę można było butelkować i sprzedawać jako gin.Sean wytrzeszczał oczy, a wjego wnętrzu toczyła się bitwa. Przegrana bitwa.Przy akompaniamencie cichego krzyku, któryrozpłynął się w nicość i lekkiego trzasku uchwyt Mntkla zelżał, a jego układymyślowe zniknęły na powrót między gwiazdami.Portakal, bardziej doświadczony,walczył dalej.Była to jednak walka z góry przegrana.Klęska.alkoholowyArmageddon.Jedno po drugim puszczały złącza nerwowe, aż odpadł i klnąc zniknął,przenosząc się do swego cuchnącego domu pośród gwiazd. - Achhh - odetchnął Sean puszczając ladę i zacierającścierpnięte dłonie.Liczyło się doświadczenie.Skonsumowana przez niego ilośćalkoholu zabiłaby abstynenta w dwanaście sekund, zakonserwowałaby w szklanymsłoju na wieki wieków całą rodzinę szczurów workowatych.Lecz lata alkoholowegotreningu przeważyły.Co z tego, że jego wątroba wyglądała, jakby przemaszerowałpo niej pułk irlandzkiej gwardii w nabijanych ćwiekami buciorach? Nieważne, żemiliony szarych komórek rozpłynęły się w galaretę, a jego iloraz inteligencjiobniżył się o dwadzieścia punktów.Nic się nie liczyło.Ważne, że udało mu sięprzegnać obcych najeźdźców.Zwyciężył: Wyprostował się i pierwszy raz od parugodzin przemówił własnym głosem, choć walka przybyszów wyczerpała jego strunygłosowe. - Diablo jestem spragniony.Jeszcze jeden kufel poproszę. - Dzięki Bogu.Przez chwilę mocno mnie zaniepokoiłeś.stary. - Siebie samego też, wierz mi - zamrugał zrzucając z oczualkoholowe bielmo.- Mój mózg opanowała najpierw jedna dziwna istota, a potemdruga.Naprawdę, niech skonam, to właśnie mi się przydarzyło.Zostałemnawiedzony. - Byłeś pijany - stwierdził Mulrooney stawiając przed nimjedno ciemne. - Jedno i drugie, ale i tak nikt mi nie uwierzy - westchnąłi wypił.- Było ich dwóch.Jeden paskudny, gruby jak dwie dechy.Nie chciałsłuchać błagań drugiego, ie jego planeta zostanie zniszczona.Śmiał się, ot co.Obrzydliwy nadęty robal. - Brzmi to zupełnie, jak jakieś opowiadanie fantastyczne.Czemu tego nie zapiszesz, póki jeszcze pamiętasz? Sprzedałbyś je komuś. - To nie dla mnie.Opowiadanie historyjek pozostawięfacetom, którzy nie piją.Słyszałem, że wszyscy ci pisarze science fiction tobanda ponurych abstynentów, niesłychanie serio podchodzących do wszystkiego.No,nalej jeszcze, Muljooney, i sobie też, bo zaczynam wątpić, czy to naprawdę sięzdarzyło. W tym samym momencie, kiedy kufel napełniał się powoli, hendaleko, po drugiej stronie Galaktyki masywna istota siedziała pogrążona wniewesołych myślach na dnie gęstniejącego morza, podczas gdy jeszcze dalejentropia dobiegła kresu i blada gwiazda zniknęła z cichutkim gwiezdnym okrzykiembólu.przekład : Paulina Braiter powrót [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||