Index abc.com.pl 6 lex polonica 6 Kratochvil Stanisław Psychoterapia Kierunki metody badania (11) 19 (350) rozdzial 06 (242) abc.com.pl 9 Adam Smith An Inquiry Into The Nature And Causes Of The Wealth Of Nations 01 (212) J K Rowling Prisoner of Azkaban 41 (43) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Spojrzała na Rodericka po raz pierwszy od początku swej opowieści.Ten skinął głową. - Mów dalej, Alison - odezwał się cicho.- To jest to, o co mi chodzi. - Ten świat nie jest przykry dla androidów - upierała się Alison.- Tylko czasami, bardzo rzadko. Umilkła i Roderick musiał ją ponaglić.- Tylko czasami co? Ale Alison nie była już na sali sądowej.Cofnęła się jedenaście lat w przeszłość. XII Alison wiedziała wszystko, co trzeba, o tym kłopotliwym okresie, kiedy przestanie być dzieckiem, a stanie się kobietą.Ale zupełnie nie zdawała sobie sprawy, jak nagle to się stanie, że zdawać się będzie procesem jeszcze gwałtowniejszym i przemiana zakończy się, nim ona sama przygotuje się do jej przyjęcia. Nie sypiała zbyt dobrze, ale była zdrowa i miała takie rezerwy energii, że bezsenność nie odbijała się na jej twarzy; a w tym jednym przypadku jej adoptowani rodzice zawiedli ją.Choć Alison nigdy się do tego nie przyznała, wszystko poszłoby o wiele łatwiej, gdyby Susan przeprowadziła z nią rozmowę, a Roger, nie mówiąc ani słowa, okazał swoim zachowaniem, że wie, co się dzieje. Pewnego dnia wyszła na spacer, próbując zmęczyć się na tyle, by nie mieć kłopotów z bezsennością.Po jakimś czasie natknęła się w lasku na grupę chłopców w jej wieku.Jednego z nich, Boba Thompsona, znała przelotnie; poza tym wiedziała, że przewodzi im wysoki jak chłopcy w wieku lat piętnastu Harry Hewitt.Nie wiedziała, czy któryś z nich jest androidem; nigdy nie przyszło jej do głowy pytać o to.Nie wydawało się też, by ktokolwiek interesował się czy przywiązywał jakąś wagę do tego, że ona jest androidką, więc gdy przeszła obok nich, a któryś gwizdnął, i gdy poczuła wbity w siebie wzrok wielu oczu, mimo woli poczerwieniała. Widziała, jak Bob Thompson szepce coś do Harry'ego Hewitta.- Androidka, co? - wypalił Harry.- Androidka! No, to pięknie! - Stanął przed nią i zagroził jej drogę.- Cóż za piękna androidka - odezwał się głośno, ale mówił bardziej do swej widowni niż do niej.- Widziałem cię już przedtem, ale myślałem, że jesteś zwykłą dziewczyną.Zdejmuj bluzkę, androidko. Stojący w grupce poruszyli się, zaniepokojeni.Któryś szturchnął Hewitta. - Wszystko w porządku - zapewnił tamten.- Ona jest androidką.Nie ma prawdziwych rodziców; mieszka u ludzi, którzy ją wzięli, żeby udawać, że mogą mieć dzieci. Alison spoglądała to w lewo, to w prawo, niczym osaczone zwierzę. - Ludzie mogą robić z androidami, co zechcą - poinformował Hewitt swoich bojaźliwych towarzyszy.- Nie wiedzieliście tego? Ale musimy upewnić się, że ona jest androidką.Trzymaj ją, Butch. Ktoś z tyłu schwycił Alison mocno za biodra, które tak niedawno straciły chłopięcy wygląd i alarmująco się zaokrągliły.Wierzgała nogami i wyrywała się, aż serce groziło jej pęknięciem, ale Butch, kimkolwiek był, okazał się silny.Dwaj inni chłopcy chwycili ją za ręce.Powoli, do wtóru nerwowych, podnieconych chichotów, Hewitt odsunął jej bluzkę od spódnicy i spojrzał na pępek. - Made in U.S.A.- orzekł z zadowoleniem.- A więc wszystko gra. Porzuciwszy zupełnie swój poprzedni ostrożny, w miarę przyzwoity sposób postępowania, wyciągnął jej białą bluzkę zza paska i szarpnięciem zdarł z ramion.Alison osunęła się na kolana, gdy poczuła, jak ktoś z tyłu zaczyna manipulować przy jej staniku. - Ach nie, nie! - wykrzyknął Hewitt z udanym przerażeniem.- Nie wolno tego robić, póki ona sama nie pozwoli.Nawet androidzi mają swoje prawa.Albo przynajmniej, jeśli nie mają, powinniśmy okazać kulturę i udawać, że mają.Powiedz, androidko, że możemy robić z tobą, co zechcemy. - Nie! - krzyknęła Alison. - No, to trudno.Przesuń trochę uchwyt, Butch.Szorstkie dłonie przesunęły się w górę po jej żebrach, drapiąc delikatną skórę. Alison dziko wyrywała się i wykręcała. - Siedź spokojnie - rozkazał Hewitt.Mówił bardzo cicho, ale na jego twarzy malowała się dzika radość.Powoli i ostrożnie rozpiął pasek Alison i ściągnął w dół spódnicę i znajdujące się pod nią białe figi.Potem wyjął ciężki składany nóż, otwarzył go i przytknął ostrze dokładnie w środku jej brzucha.Alison wciągnęła brzuch; ostrze jednak przesunęło się w przód, wpijając się w skórę. - No, androidko, powiedz, że możemy robić z tobą, co zechcemy! Nóż wbił się mocniej.Spod ostrza wypłynęła karmazynowa kropelka i spłynęła powoli w stronę spódnicy.Alison przestała panować nad sobą. - Możecie ze mną robić, co zechcecie! - zawyła. Jej stanik, rozpięty przez kogoś z tyłu, opadł na ziemię.Nóż Hewitta przeciął jej pasek i spódnica zaczęła ześlizgiwać się wzdłuż po biodrach.Ręce Butcha znowu przesunęły się na jej talię, brutalnie się w nią wpijając.Gdzieś z tyłu jakaś ręka jakby na próbę dotknęła jej piersi, zaś inna schwyciła ją za ramię.Jej stopy uniesiono nad ziemią, jedną po drugiej, zdjęto z nich pantofle i rzucono je w krzaki. Ale jednak ktoś usłyszał krzyk Alison.Wiele czasu po tym, jak pomyślała, że nikt nie przyjdzie, ktoś się jednak pojawił [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||