Index
Forsyth Diabelska alternatywa
Forsyth Czwarty protokół
Forsyth Akta odessy
Forsyth Psy wojny
Forsyth Pięœć boga
Kratochvil Stanisław Psychoterapia kierunki metody badania
abc.com.pl 7
super.c (4)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • urodze-zycie.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Gdyby kto� mnie spyta� o cechy dobrego dzien nikarza, wyliczy�bym a� cztery.Po pierwsze, nie nale�y jedynie widzie�, s�ysze� i pisa�.Trzeba jeszcze rozumie�.Spróbujcie zrozumie� ludzi, z którymi si� stykacie, wydarzenia, których b�dziecie �wiadkami.Jest takie stare powiedzenie: zrozumie�, znaczy prze bacza�.Cz�owiek nie potrafi wszystkiego zrozumie�, jest na to zbyt g�upi.Mo�e jednak próbowa�.Nasze s�owa docieraj� do ludzi odleg�ych od sedna sprawy, lecz takich, którzy chc� wiedzie�.To nas historia uzna za prawdziwych �wiadków, bo widzimy o wiele wi�cej ni� politycy, urz�dnicy, bankierzy, finansi�ci, magnaci i genera�owie.Oni tkwi� zamkni�ci we w�asnych �wiatach, a my jeste�my wsz�dzie.Je�eli zawiedziemy, je�li nie zrozumiemy tego, co wokó� wida� i s�ycha�, je�eli nasza rola ograniczy si� tylko do spisywania liczb i faktów to jednakowo przy179. jmiemy i k�amstwa, i prawd�.Stworzymy fa�szywy obraz.Po drugie: nigdy nie przesta�cie si� uczy�.To proces bez ko�ca.B�d�cie jak wiewiórki.Chowajcie na zapas wszelkie nap�ywaj�ce informacje.Nigdy nie wiadomo, jaki okruch wiedzy przyda si� do rozwi�zania pozornie zawi�ej zagadki.Po trzecie: warto sobie wyrobi� dziennikarskiego "nosa".Co� w rodzaju szóstego zmys�u, czujno��, prze�wiadczenie, �e pewne rzeczy nie id� tak, jak i�� powinny, �e nikt nie dostrzega tego, co wy w�a�nie widzicie.Je�eli sobie takiego "nosa" nie wyrobicie, b�dziecie mo�e rzetelnie wykonywa� swój zawód, ale umkn� wam najlepsze k�ski.Uwierzycie w ka�de s�owo wypowiedziane podczas oficjalnej konferencji prasowej.Przeka�ecie wszystko: blag� i fakty.Potem we�miecie wierszówk� i pójdziecie do domu, z po czuciem dobrze spe�nionego obowi�zku.Bez "nosa" nigdy nie wpadniecie do podrz�dnego baru, prze �wiadczeni, �e w�a�nie trafili�cie na najwi�kszy skan dal sezonu.A sk�d to prze�wiadczenie?Z nieostro� nie rzuconej uwagi, z podrasowanej kolumny liczb, z lewego zwolnienia, ze zbyt pospiesznie wycofanych oskar�e�.Koledzy przegapili, ty jeste� w centrum akcji.Nic nie da si� porówna� z nag�ym wzrostem poziomu adrenaliny w �y�ach.Z chwil� gdy sprz�t niesz temat sprzed nosa rywali, czujesz si�, jakby� wygra� g�ówn� nagrod� w derby.Nas, dziennikarzy, nikt nie pokocha.Jeste�my jak gliniarze; je�li chcecie osi�gn�� sukces w pracy, mu180sicie to zaakceptowa�.Wielcy tego �wiata �ywi� do nas niech��, ale jeste�my im niezb�dni.Gwiazdor filmowy mo�e nas odepchn�� w drodze do limuzyny, ale je�li Prasa nie zamie�ci jego zdj�cia lub na par� miesi�cy przestanie pisa� o nim i o jego filmach, agenci wpadaj� w pop�och i domagaj� si� uwagi.Polityk mo�e nas poni�y�, kiedy jest u w�adzy, ale spróbujcie go totalnie zignorowa�, gdy walczy o g�o sy lub chce powiadomi� bli�nich o swoim triumfie!B�dzie b�aga� o cho�by krótki artyku�.Wielcy lubi� z góry spogl�da� na Pras�, ale nas potrzebuj�.�yj� g�ównie z rozg�osu, jaki im zapew niamy.Sportowcy chc�, �eby pisa� o nich w taki sposób, jakiego oczekuj� kibice.Damy z ameryka� skiej socjety odsy�aj� nas do drzwi dla s�u�by, lecz dostaj� rozstroju nerwowego, gdy który� z nas zapo mni o balu charytatywnym.Dziennikarstwo jest form� w�adzy.�le u�ywana w�adza staje si� tyrani�.Stosowana rozwa�nie, prze radza si� w wymóg, bez którego nie mo�e funkcjo nowa� normalne spo�ecze�stwo.To nas prowadzi do czwartego wniosku: nie nam udawa�, �e nale �ymy do wielkiego �wiata.Nie nam odgrywa� rol� bogatych i s�awnych.Demokracja wymaga od nas bada�, odkry�, wywiadów, wyja�nie�, do�wiadcze� i zadawania pyta�.W nic nie wolno nam wierzy�, póki nie ustalimy prawdy.Poniewa� mamy w�adz�, zawsze b�dziemy oblegani przez rozmaitych oszus tów, hochsztaplerów, szarlatanów i o�lizg�ych kra181. marzy.Zawsze i wsz�dzie w bankowo�ci, handlu, przemy�le, show-biznesie, a przede wszystkim w po lityce.Rz�dzi nami dwóch panów: prawda i czytelnik.Nikt wi�cej.Nie wolno nam ust�powa�, k�ama� i tchórzy�.Nie wolno zapomina�, �e czytelnik, �cis kaj�cy w d�oni zaledwie dziesi�� centów, ma takie samo prawo do szacunku i prawdy jak najwy�sza komisja Senatu.B�d�cie sceptyczni, nawet w obliczu si�y i przywilejów.To wystarczy.A teraz, poniewa� zrobi�o si� ju� dosy� pó�no i bez w�tpienia jeste�cie znu�eni wyk�adem, pozwól cie, �e wam opowiem pewn� histori�.Histori� pewnej historii.Nie b�dzie to opowie�� o moim triumfie.Wr�cz przeciwnie.Wyznam wam, jak to swego czasu przegapi�em bardzo wa�n� spraw�, bo by�em m�ody, nieokrzesany i niewiele rozumia�em.Jest to tak�e historia jedyna w moim �yciu jakiej nie spisa�em.Nie sporz�dzi�em nawet szkicu, z wyj�tkiem kilku zda�, które potem trafi�y do prasy jako oficjalny komunikat policji.Ale by�em tam.Wszystko widzia�em i zawczasu mog�em domy�li� si� prawdy, jednak przegapi�em najwa�niejszy mo ment.Dlatego nigdy o tym nie napisa�em.Z drugiej strony, s� fakty, których ujawnienie dzia�a na szkod� wszystkich uczestników wydarze�.Niektórzy ludzie w pe�ni zas�uguj�, by ich w ten sposób zniszczy�:przywódcy nazistowscy, szefowie mafii, skorumpo wani zwi�zkowcy i sprzedajni politycy.Inni a tych jest wi�kszo�� maj� pe�ne prawo do w�asnego182�ycia, tym bardziej �e owo �ycie wcale ich nie pie�ci.Nie musimy przysparza� im cierpie�.Za co?Za kilka szpalt w gazecie, w któr� kto� jutro zawinie kupion� ryb�?Niestety, w tamtych latach, kiedy pisa�em do bulwarowej prasy Randolpha Hearsta, za przemil czenie pewnych zdarze� mog�em wylecie� z pracy.Nie przyzna�em si� redaktorom do moich skrupu�ów.Teraz, czterdzie�ci lat pó�niej, nie ma to wi�kszego znaczenia.By�a zima tysi�c dziewi��set szóstego roku.Mia �em wówczas dwadzie�cia cztery lata, mieszka�em w Nowym Jorku i wprost p�ka�em z dumy, �e jestem reporterem dziennika "American".Z dzisiejszej per spektywy nie mie�ci mi si� w g�owie, jaki by�em g�upi.Nieokrzesany, jak wspomnia�em, pewny siebie i zdu miewaj�co naiwny.W grudniu nasze miasto go�ci�o jedn� z najwspa nialszych �piewaczek operowych, pani� Christine de Chagny, która sw� obecno�ci� u�wietni�a otwarcie nowego przybytku sztuki, tak zwanej Manhattan Opera, zamkni�tej zreszt� trzy lata pó�niej.Pani de Chagny liczy�a sobie wówczas trzydzie�ci dwa lata, by�a pi�kna i nies�ychanie czaruj�ca.Przyjecha�a w towarzystwie dwunastoletniego syna, Pierrea, pokojówki oraz irlandzkiego ksi�dza.Ksi�dz Kilfoyle by� guwernerem Pierrea.�wit� uzupe�nia�o dwóch sekretarzy.Ca�a grupa, wyj�wszy m�a pani de Chagny, dotar�a do Ameryki na sze�� dni przed pierwszym wyst�pem, zaplanowanym na trzeciego grudnia.Pan de Chagny, którego pilne sprawy za183. trzyma�y we w�o�ciach w Normandii, przyp�yn�� nast�pnym statkiem, drugiego grudnia.Nie zna�em si� na operze, lecz wizyta madame de Chagny odbi�a si� g�o�nym echem w ca�ym Nowym Jorku, gdy� do tej pory nikt tak s�awny nie przyby� przez Atlantyk.Jej wyst�p sta� si� duchow� uczt� dla miasta.Mia�em szcz�cie, mo�e troch� poparte niemodn� galanteri�, gdy� pani de Chagny zgodzi�a si�, bym na czas krótkiego tournee zosta� jej przewod nikiem.Wymarzone zaj�cie, tym bardziej �e Oscar Hammerstein, chc�c uchroni� �piewaczk� przed pra s�, zakaza� wszelkich wywiadów do dnia g�ównej gali.Tylko ja mia�em wolny wst�p do apartamentów Waldorf-Astorii i pisa�em codzienne relacje z �ycia niecodziennych go�ci.Nawiasem mówi�c, w�a�nie dzi�ki temu zrobi�em b�yskawiczn� karier� w redakcji "American".By�o jednak�e co� dziwnego, co�, co jak mroczny cie� zawis�o nad nami, i czego ja, w ca�ej swej bez trosce, nie chcia�em zauwa�y�.To "co�" mia�o posta� tajemniczej zjawy, pojawiaj�cej si� i znikaj�cej jak za dotkni�ciem ró�d�ki, a mimo to pe�ni�cej kluczo w� rol� w przebiegu dalszych zdarze�.Wszystko zacz�o si� od listu przywiezionego oso bi�cie przez pewnego prawnika z Pary�a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.