Index
3.22. MFC i elementy zaawansowanego interfejsu użytkownika (2)
rozdzial 22 (12)
22 (305)
rozdzial 22 (4)
22 (362)
22 (109)
22 (113)
22 (116)
22 (198)
tip5 (22)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    - I poleć naszemu zespołowi muzycznemu, żeby grał lamentSwensona! - dodał Jonnie.    Nie było żadnego takiego szkockiego lamentu na kobzy.Była towięc prośba o ciszę radiową na kanale planetarnym.Skoro goście wiedzieli, żeJonnie miał tu przybyć, to musieli prowadzić nasłuch jego rozmów przez radio.    - Ja czasem mogę zagrać nutkę lub dwie, ale poza tym tylkolament Swensona!    Wyłączył radio.Sytuacja była bardziej niebezpieczna, niżmyślał.Dla wszystkich ludzi na tej planecie.    Tylko on jeden był "głuchy" dzięki grubym nausznikom w hełmie itylko on jeden mógł swobodnie działać.Ta lufa z kielichowatym wylotem emitowałafale dźwiękowe o wielkiej intensywności, które powodowały całkowity paraliż.Tow taki właśnie Sposób Tolnepowie prowadzili swój handel niewolnikami.4    Pilot samolotu eskortującego, który właśnie wylądował, takżenie mógł zrozumieć, co tu się zdarzyło i próbował wyjaśnić to Koordynatorowi,który nie rozumiał po niemiecku.Jonnie zapytał pilota, czy zarejestrował nadysku całą akcję i pilot odpowiedział twierdząco.Wówczas Jonnie wyjaśnił im -Koordynatorowi po angielsku, a pilotowi w psychlo - że przyczyną wszystkiegobyło urządzenie zamontowane w kadłubie tego ukrytego tam statku patrolowego.Lepiej niech więc zbiorą cały ten tłum, zaprowadzą do jakiegoś pomieszczenia wruinach, odtworzą zapis z dysku i wytłumaczą, co zaszło, żeby ludzie niemyśleli, iż miejsce to jest pełne diabłów.Trzeba ich zupełnie uspokoić.Powitanie można odłożyć na później.    Tłum zaczął podążać za Koordynatorem do położonego w pobliżupomieszczenia.Jonnie podszedł do Tolnepa.    Stwór był już przytomny.Jego oczy bez wizjera wyglądały jakślepe.Rozróżniały one jakieś inne pasma światła i dlatego potrzebowały filtrówkorekcyjnych.Jonnie rozejrzał się dokoła i znalazł na wpół potrzaskaną płytęwizjera, którą - trzymając się z dala od zębów stwora - narzucił na jego oczy.Stwór próbował chapnąć go kłami.    Jonnie kucnął i powiedział:    - A teraz rozpoczniemy opowiadanie, tę długą i smutnąhistoryjkę o twojej młodości i o okolicznościach, które doprowadziły cię doprzestępstwa i do tego żałosnego końca.    - Szydzisz sobie ze mnie! - burknął Tolnep.    - Ach! - wykrzyknął Jonnie.- A więc mówimy w psychlo.Bardzodobrze.Kontynuuj swoją historyjkę.    - Nic ci nie powiem!    Jonnie rozejrzał się dokoła.Ze szczytu tego olbrzymiego pałacustok opadał w dolinę całkiem stromo.Dokładnie wybrał właściwe miejsce i wskazałje ręką.    - Mamy zamiar zanieść cię tam i zrzucić na dół.Widzisz tomiejsce tuż przy końcu dachu tego długiego szczytu?    - Nawet się nie poszczerbię! - roześmiał się Tolnep.Jonniezamyślił się przez moment.    - No cóż, właściwie to nie jesteśmy waszymi wrogami, więc mamzamiar znowu włączyć zasilanie w twoim statku, zamontować w nim małe urządzeniedo zdalnego kierowania i odesłać cię z powrotem do twego kosmicznego statkuwojennego klasy Vulcor.    Tolnep zamilkł.Było to milczenie pełne czujności.    - A więc lepiej niech się zaraz zabiorę za montowanie tegourządzenia do zdalnego kierowania.- powiedział Jonnie wstając, jak gdyby miałzamiar pójść do statku.    - Poczekaj! - zawołał Tolnep.- Czyżbyś naprawdę chciał tozrobić? Odesłać mnie?    - Oczywiście.Zatrzymanie cię tu byłoby zwykłym barbarzyństwem!    Tolnep wrzasnął:    - Wy paskudni, cuchnący Psychlosi! Jesteście zdolni dowszystkiego! Do wszystkiego! Wasz ohydny sadyzm nie zna żadnych granic!    - Patrzcie no.I co z tobą zrobią twoi towarzysze?    - Wystrzelą mnie w kierunku powierzchni planety i wy dobrze otym wiecie! A ja będę tylko skwierczał, gdy zacznę się palić wskutek tarciapowietrza!    - Ale dlaczego mieliby to zrobić? - zapytał Jonnie.    - Nie kpij sobie ze mnie! - wściekał się Tolnep.- Czy maszmnie za głupca? Czy masz ich za głupców? Zauważyłem, że nie wspomniałeś nawet oposypaniu mnie całego proszkiem wirusowym, by zarazić załogę.Jesteś wrogiem!Będę przez całą drogę wykaszliwał swe płuca, będę się skręcał w agonii, spadającw dół i palił się wolno, gdy mila po mili będzie wzrastało ciepło wytworzoneprzez tarcie powietrza! Idźże po prostu do piekła! Jonnie wzruszył ramionami.    - Zatrzymanie cię tu byłoby barbarzyństwem - powiedział iruszył w kierunku statku.    - Poczekaj! Poczekaj, powiem ci! Co chcesz wiedzieć?    I tak Jonnie dowiedział się o trudach i mozołach tegopodchorążego Slithetera Plissa i jego pułkownika Rogodetera Snowla oraz o tym,jak głupią rzeczą było nie dać przełożonemu oficerowi wygrać w grę hazardową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.