Index
Pod redakcjš Andrzeja Lewickiego Psychologia kliniczna (12)
Nowicki Andrzej Wykłady o krytyce religii w Polsce
Andrzej Pilipiuk Norweski Dziennik t1
Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu
abc.com.pl 7
Issac Asimov Nemesis (7)
ramki (6)
129 01 (4)
COCZYTAC
Book 3, Chapter 11
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
    .Przerzuci³ miecz przez plecy, poprawi³ po³o¿enie rêkojeœci nad prawym barkiem.Przepasa³ czo³o skórzan¹ opask¹, odgarniaj¹c w³osy do ty³u, za uszy.Naci¹gn¹³ d³ugie, bojowe rêkawice, naje¿one krótkimi sto¿kami srebrnych kolców.Jeszcze raz spojrza³ na s³oñce, zwê¿aj¹c Ÿrenice w pionowe szparki.Piêkny dzieñ, pomyœla³.Piêkny dzieñ do walki.Westchn¹³, splun¹³ i powoli poszed³ w dó³ uliczki, wzd³u¿ murów wydzielaj¹cych ostr¹, przenikliw¹ woñ mokrego tynku, wapiennej zaprawy.- Ej, cudaku!Obejrza³ siê.Cykada w towarzystwie trzech podejrzanie wygl¹daj¹cych, uzbrojonych osobników siedzia³ na stosie belek u³o¿onych wzd³u¿ wa³u.Wsta³, przeci¹gn¹³ siê, wyszed³ na œrodek uliczki, starannie omijaj¹c ka³u¿e.- Dok¹d to? - spyta³, opieraj¹c w¹skie d³onie o obci¹¿ony broni¹ pas.- Nie twój interes.- ¯eby wyjaœniæ sprawê, guzik mnie obchodz¹ starosta, czarownik i ca³e to zasrane miasto - powiedzia³ Cykada, wolno akcentuj¹c s³owa.- Idzie mi jednak o ciebie, wiedŸminie.Nie dojdziesz do koñca tej uliczki.S³yszysz? Chcê sprawdziæ, jakiœ to sprawny w walce.Nie daje mi to spokoju.Stój, powiadam.- Zje¿d¿aj mi z drogi.- Stój! - wrzasn¹³ Cykada, k³ad¹c d³oñ na rêkojeœci miecza.- Nie poj¹³eœ, co mówiê? Bêdziemy siê biæ! Wyzywam ciê! Zaraz siê oka¿e, kto jest lepszy!Geralt wzruszy³ ramionami, nie zwalniaj¹c kroku.- Wyzywam ciê do walki! S³yszysz, odmieñcze? - krzykn¹³ Cykada, ponownie zastêpuj¹c mu drogê.- Na co czekasz? Wyci¹gaj ¿elazo z jaszczura! Co to, strach ciê oblecia³? Czy te¿ mo¿e stajesz tylko tym, którzy, jak Istredd, chêdo¿yli tê twoj¹ wiedŸmê?Geralt szed³ dalej, zmuszaj¹c Cykadê do cofania siê, do niezrêcznego marszu ty³em.Towarzysz¹cy Cykadzie osobnicy wstali z kupy bierwion, ruszyli za nimi, trzymaj¹c siê jednak z ty³u, w oddaleniu.Geralt s³ysza³, jak b³oto mlaska pod ich butami.- Wyzywam ciê! - powtórzy³ Cykada, bledn¹c i czerwieniej¹c na przemian.- S³yszysz, wiedŸmiñska zarazo? Czego ci jeszcze trzeba? Mam napluæ ci w gêbê?- Pluj sobie.Cykada zatrzyma³ siê i rzeczywiœcie nabra³ tchu w piersi, sk³adaj¹c usta do pluniêcia.Patrzy³ w oczy wiedŸmina, nie na jego rêce.I to by³ b³¹d.Geralt, wci¹¿ nie zwalniaj¹c kroku, b³yskawicznie uderzy³ go, bez zamachu, tylko z ugiêcia kolan, piêœci¹ w kolczastej rêkawicy.Uderzy³ w same usta, prosto w wykrzywione wargi.Wargi Cykady pêk³y, eksplodowa³y jak mia¿d¿one wiœnie.WiedŸmin zgarbi³ siê i uderzy³ jeszcze raz, w to samo miejsce, tym razem bior¹c krótki zamach, czuj¹c, jak wraz z si³¹ i impetem uderzenia uchodzi z niego wœciek³oœæ.Cykada, obracajac siê z jedn¹ nog¹ w b³ocie, a drug¹ w górze, rzygn¹³ krwi¹ i plusn¹³ w ka³u¿ê, na wznak.WiedŸmin, s³ysz¹c za sob¹ sykniêcie klingi w pochwie, zatrzyma³ siê i obróci³ p³ynnie, z d³oni¹ na rêkojeœci miecza.- No - powiedzia³ dr¿¹cym ze z³oœci g³osem.- No, proszê.Ten, który doby³ broni, patrzy³ mu w oczy.Przez chwilê.Potem odwróci³ wzrok.Pozostali zaczêli siê cofaæ.Powoli, coraz szybciej.S³ysz¹c to, cz³owiek z mieczem cofn¹³ siê równie¿, bezg³oœnie poruszaj¹c ustami.Ten, który by³ najdalej, odwróci³ siê i pobieg³, rozpryskuj¹c b³oto.Pozostali zamarli w miejscu, nie próbowali podchodziæ.Cykada obróci³ siê w b³ocie, uniós³ siê, wspinaj¹c na ³okciach, zabe³kota³, charkn¹³, wyplu³ coœ bia³ego wraz ze spor¹ iloœci¹ czerwieni.Przechodz¹c obok Geralt od niechcenia kopn¹³ go w policzek, druzgoc¹c koœæ jarzmow¹, ponownie wchlapuj¹c w ka³u¿ê.Poszed³ dalej, nie ogl¹daj¹c siê.Istredd ju¿ by³ przy studni, sta³ tam, oparty o cembrowinê, o drewnian¹, zazielenion¹ mchem obudowê ko³owrotu.U pasa mia³ miecz.Piêkny, lekki, tergañski miecz z pó³zamkniêt¹ gard¹, opieraj¹cy siê okutym koñcem pochwy o lœni¹c¹ cholewê jeŸdzieckiego buta.Na ramieniu czarodzieja siedzia³ nastroszony czarny ptak.Pustu³ka.- Jesteœ, wiedŸminie - Istredd podstawi³ pustu³ce urêkawiczon¹ rêkê, delikatnie i ostro¿nie posadzi³ ptaka na daszku nad studni¹.- Jestem, Istredd.- Nie s¹dzi³em, ¿e przyjdziesz.Myœla³em, ¿e wyjecha³eœ.- Nie wyjecha³em.Czarodziej zaœmia³ siê swobodnie i g³oœno, odrzucaj¹c g³owê do ty³u.- Chcia³a nas.chcia³a nas ocaliæ - powiedzia³.- Obu.Nic z tego, Geralt.Skrzy¿ujmy ostrza.Musi zostaæ jeden.- Zamierzasz walczyæ mieczem?- To ciê dziwi? Przecie¿ i ty zamierzasz walczyæ mieczem.Dalej, stawaj.- Dlaczego, Istredd? Dlaczego mieczem, a nie magi¹?Czarodziej poblad³, usta drgnê³y mu nerwowo.- Stawaj, mówiê! - krzykn¹³.- Nie czas na pytania, czas pytañ min¹³! Teraz jest czas czynów!- Chcê wiedzieæ - powiedzia³ powoli Geralt.- Chcê wiedzieæ, dlaczego miecz.Chcê wiedzieæ, sk¹d i dlaczego znalaz³a siê u ciebie ta czarna pustu³ka.Mam prawo to wiedzieæ.Mam prawo do prawdy, Istredd.- Do prawdy? - powtórzy³ gorzko czarodziej.- Ano, mo¿e i masz.Tak, mo¿e i masz.Nasze prawa s¹ równe.Pustu³ka, pytasz? Przylecia³a o œwicie, mokra od deszczu.Przynios³a list.Króciutki, znam go na pamiêæ."¯egnaj, Val.Wybacz mi.S¹ dary, których nie wolno przyjmowaæ, a nie ma we mnie niczego, czym mog³abym ci siê odwdziêczyæ.I to jest prawda, Val.Prawda jest okruchem lodu." No, Geralt? Zadowoli³em ciê? Skorzysta³eœ ze swojego prawa?WiedŸmin powoli kiwn¹³ g³ow¹.- Dobrze - rzek³ Istredd.- Teraz ja skorzystam z mojego.Bo ja nie przyjmujê tego listu do wiadomoœci.Ja nie mogê bez niej.Wolê ju¿.Stawaj, do diab³a!Zgarbi³ siê i wyci¹gn¹³ miecz szybkim, zwinnym ruchem, œwiadcz¹cym o wprawie.Pustu³ka zaskrzecza³a.WiedŸmin sta³ nieruchomo, z opuszczonymi wzd³u¿ boków rêkami.- Na co czekasz? - szczekn¹³ czarodziej.Geralt powoli uniós³ g³owê, popatrzy³ na niego przez chwilê, potem odwróci³ siê na piêcie.- Nie, Istredd - powiedzia³ cicho.- ¯egnaj.- Co to ma znaczyæ, do cholery?Geralt zatrzyma³ siê.- Istredd - rzuci³ przez ramiê.- Nie wci¹gaj w to innych.Je¿eli musisz, to powieœ siê w stajni na lejcach.- Geralt! - krzykn¹³ czarodziej, a g³os za³ama³ mu siê nagle, uderzy³ ucho fa³szyw¹, z³¹ nut¹ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.