Index szpital w centrum (3) Nastanie nocy (7) 07 (431) 105 05 (5) abc.com.pl 5 9XIX Demon Zimna open.c (5) panowac3 (4) abc.com.pl 4 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Albert miał wielkie powodzenie.Przetarg był bardzo ożywiony, handlarzeprzelicytowywali się, lecz w końcu zwyciężył Halley.Prócz chłopca nabył jeszcze dwóchdorosłych niewolników.Chłopak podszedł do swego właściciela ze spuszczoną głową.Ale po chwili podniósł ją ispojrzał na drżącą z przerażenia matkę. Panie miłosierny, niech pan i mnie kupi.Na miłość Boską, niech mnie pan kupi.Jaumrę na pewno, jeśli pan mnie nie kupi! krzyczała nieszczęśliwa matka, padając Halley owido nóg i chwytając go za ręce. O wiele prędzej umrzesz, jeśli cię kupię odezwał się ze śmiechem handlarz.Biedną staruszkę nabył sam licytator Tomasz Flint, który w duszy przyrzekł sobieuspokoić ją i ułatwić jej życie, o ile to będzie możliwe.Tłum zaczął się rozchodzić.%7łegnając się, sprzedani Murzyni otoczyli starą Hagar, którejrozpacz nie miała granic. Wszystko jest w rękach Najwyższego.Nie trać nadziei ciotko Hagar pocieszał ją John. Jaką jeszcze mogę mieć nadzieję? odpowiedziała nieprzytomna z bólu. Nie mów tak, droga matko odezwał się Albert. Dzięki Bogu, że nabył cię dobry pan. Cóż mam z tego? Na co mi jego dobroć? rozpaczała Hagar. O, Albercie, drogie mojepisklę! Ostatnie z gniazda!.Boże, co mam teraz. Zabierzcie ją! rozkazał Halley widzicie, że to ją tylko męczy.Zakuł kupionych niewolników w kajdany i zapędził ich do więzienia.W kilka dni potem wsiadł z nimi na statek Piękna rzeka , odbywający kursy na rzeceOhio.Statek wesoło sunął w dół rzeki.Pogoda była rozkoszna.Gwiezdzista flaga wolnejAmeryki trzepotała w przezroczystym powietrzu.Radosna pogoda udzielała się pasażerom izałodze.Jedynie niewolnicy nie brali w tym udziału; siedząc lub leżąc na pakachbagażowych, półszeptem opowiadali sobie swoje smutne przeżycia. Chłopcy! zawołał z góry Halley mam nadzieję, że nie nudzicie się razem! W każdymrazie starajcie się, abym nie ujrzał ponurych gęb.Jeśli będziecie się zachowywać jak należy,to nic złego wam się nie stanie.Ale czyż mogli nie mieć ponurych gęb , skoro oderwano ich od najdroższych osób, chybajuż na zawsze?!Na jednym z przystanków któryś z licznych ajentów Halley a wywołał go na brzeg.Wkrótce handlarz wrócił w towarzystwie Murzynki z dzieckiem.Nowa pasażerka usiadła na pokładzie i zaczęła się bawić z dzieckiem.Halley podszedł doniej i powiedział jej z obojętną miną kilka słów.Murzynka przeraziła się i zawołała: Nie, to niemożliwe! Nie mogę uwierzyć! Jeśli nie wierzysz mi, to chyba uwierzysz dokumentom odparł Halley, pokazując jejjakiś papier. Jest to akt kupna stwierdzający, że pan twój sprzedał kobietę Lucy i jej dzieckohandlarzowi Halley owi.Nieszczęsna kobieta krzyknęła i zemdlała.Ocucona przez Halley a, zaczęła gorzko płakać. Jakże mnie podstępnie oszukano! płakała mój pan zapewniał mnie, że wysyła mniedo Luiswille do restauracji, gdzie pracuje mój mąż.Tak się cieszyłam, tak się cieszyłam!Wytarła łzy, przycisnęła do siebie dziecko, usiadła na kuferku i wbiła nieruchomespojrzenie w rzekę. Bogu dzięki, z tą niewiele będzie kłopotu pomyślał Halley.Istotnie, młoda niewolnica uspokajała się w miarę oddalania od brzegu.Chłopczyk siedzącna jej kolanach ze śmiechem wyciągnął ręce do krążących w powietrzu ptaków.36 Miłe dziecko zagadnął niewolnicę, któryś z pasażerów ile ma miesięcy? Dziewięć i pół odpowiedziała Lucy.Pasażer oglądał go przez chwilę, po czym podszedł do Halley a i rzekł: Nabył pan doskonały towar.Dziewczyna jest wcale niezła, a dziecko wyrośnie naolbrzyma.Zamierza pan wywiezć na Południe?Halley skinął potakująco. Na plantacje? Ale gdzie ona podzieje dziecko? kontynuował nieznajomy. Sprzedam je przy pierwszej sposobności. Ile pan żąda? Może bym go wziął.Skoro pan chce go się pozbyć, daję panu dziesięćdolarów. Co, pan drwi ze mnie? odpowiedział z godnością Halley za rok wart będzie stodolarów, a za dwa lata dwieście.Teraz oddałbym go za pięćdziesiąt, ani centa mniej. To pan się ze mnie śmieje! Dam panu najwyżej trzydzieści dolarów.Nie opuszczę anicenta. Opuszczam pięć, więcej nie mogę! No, niech i tak będzie zgodził się nieznajomy chłopczyk wpadł mi w oko. Gdzie się pan zatrzymuje? W Luiswille. Doskonale.Przybędziemy tam o zmroku.Chłopak będzie spał.Wezmiemy goukradkiem, trzeba tylko będzie uśpić czujność matki.Wieczorem, gdy statek przybył do Luiswille, nabywca dziecka podszedł do Lucy i rzekł: Słyszałem, jak mówiłaś, że mąż twój pracuje w restauracji w Luiswille.Może wysłanogo na przystań po gości.Idz na schody i rozejrzyj się.Ja tymczasem potrzymam dziecko.Lucy bez wahania oddała mu dziecko i wybiegła na schodki.Nieznajomy zaśporozumiewawczo skinął Halley owi, wmieszał się w tłum i niezauważony przez Lucyopuścił statek.Skoro statek odbił od brzegu, rozczarowana Murzynka wróciła na miejsce, gdzie stałnieznajomy z dzieckiem.Ale tu zastała jedynie Halley a. Moje dziecko.gdzie jest moje dziecko? zawołała przerażona. Nie ma go już na statku odpowiedział Halley skorzystałem z okazji i sprzedałem gow dobre ręce.Serce Halley a dawno już się obróciło w kamień.Rozpacz Lucy nie wywarła na nimżadnego wrażenia.Lękał się tylko skandalu.Ale Lucy nie zamierzała wywoływać skandalu.Nowy, nieoczekiwany cios całkowiciesparaliżował jej wolę.Osunęła się bezwolnie na kuferek i zastygła w bolesnym, pełnymniewypowiedzianej rozpaczy bezruchu.Jednak Halley nie był spokojny.Krążył dookoła niej i obrzucał ją strwożonymspojrzeniem.Niepokoił go jej zbytni spokój i milczenie.Tom, który był świadkiem całego incydentu, litował się nad biedną kobietą, nie mogąc jejpomóc.Zbliżył się do niej i uspokajał ją słowami pociechy.Ale biedna kobieta odpowiedziałamu cichym, przeciągłym jękiem.Tom usadowił się przy niej, złożył ręce na jej głowie icichym, nabrzmiałym od łez głosem, zaczął jej prawić o Bogu, o Jego bezgranicznymmiłosierdziu.Ale był to głos wołającego na puszczy.Czy Lucy mogła w tej chwili przejąć sięsłowami Toma?!Powoli cisza zaległa okręt.Pasażerowie ułożyli się do snu, aby ze świeżym zapasem siłprzystąpić nazajutrz do nowych wrażeń.Nie rozlegał się żaden dzwięk, prócz huku maszyn iplusku rzeki.Tom zdrzemnął się na worku z wełną, w pobliżu nieszczęsnej Lucy.Tylko ona,podstępnie oszukana żona i matka, nie zmrużyła oka tej nocy na statku.Nad ranem Tom ocknął się znienacka.Zdawało mu się, że wyminął go jakiś czarny cień i zhukiem wpadł do wody.Rozejrzał się wokoło na miejscu, gdzie siedziała Lucy, nie było37nikogo.Przerażony niewolnik pytał się majtków, czy nie widzieli Murzynki odpowiedzieliprzecząco [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||