Index
3.21. Wydruk i podglšd wydruku (2)
rozdzial 04 (21)
rozdzial 29 (21)
141 21 (10)
tip7 (21)
21 (201)
21 (36)
21 (394)
21 kaz (3)
dzien (21)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kubawasala.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Wolałbymjednak, żeby ci się udało wykończyć tego ich dowódcę.Za chwilę zmusi ich donastępnego ataku.    - Strzałami z nami skończą - zadeklarował Hugi.- Gdybychoćby odrobinę oleju mieli we łbach, już byśmy tu leżeli, jeże udając.   Holger odwrócił się, żeby spojrzeć na Alianorę.Z jejlewego ramienia ściekała strużka krwi.Serce zamarło w nim z przerażenia.   - Jesteś ranna? - Głos załamał mu się w falset.   - Nie, nic poważnego.- Uśmiechnęła się drżącymi wargami.-To tylko strzała.Ugodziła mnie w skrzydło.   Przypatrzył się ranie.W normalnych warunkach powiedziałby,że skaleczenie jest paskudne, ale biorąc pod uwagę obecne okoliczności,rzeczywiście nie było poważne.Poczuł ogromną.obezwładniającą ulgę.   - Zbuduję kaplicę.świętemu Sebastianowi.w podzięce -wyszeptał.Ręka Alianory otoczyły go w talii.   - Masz lepszy sposób na okazanie zadowolenia - powiedziałacicho, tuż przy jego uchu.Carahue przerwał im szorstko:   - Niczego nie będziemy w stanie zbudować, jeśli zaraz stądnie uciekniemy.Jeżeli szybko ruszymy w dół, Rupercie, może zdołamy wymknąć siępościgowi.   W jednej chwili słabość opuściła Holgera.   - Nie - powiedział.- To jest jedyna droga, którą możemydojść do Świętego Grimmina.Inne przejścia, nawet gdyby udało nam się jeodnaleźć, są z pewnością strzeżone jeszcze mocniej.Musimy iść tędy.- Prosto wich ramiona? - krzyknął Saracen.- Mamy wspinać się na to osypisko, po ciemku,atakowani przez stu wojowników? Coś ci się chyba w głowie pomieszało.   - Możesz uciekać, jeśli taka twa wola - powiedział Holgerlodowatym głosem.- Ja muszę jeszcze tej nocy dotrzeć do kościoła.   Hugi spojrzał na niego nieruchomym wzrokiem, tak uważnie,że Holger nagle poczuł się nieswojo.- No, co cię gryzie? - warknął.- W tymprzesmyku prawdopodobnie umrzemy.Wiem to.Uciekaj razem z Carahue.Pójdę sam.    - Nie.   Zapadła cisza, w której Holger wyraźnie słyszał bicie swegoserca.   W końcu krasnolud odezwał się, powoli i chrapliwie:   - Jako że ci padło na mózg honorowego durnia z siebierobić, ja choć trochę muszę złagodzić skutki twej głupoty.Dobrze ci wiadomo, żeprzez ten przesmyk nie sposób nam się przebić.Jest jednak inna droga na górę inikt tam za nami nie polezie.Mogę wyniuchać wejście do jamy trolla, a nos mimówi, że to niezbyt daleko.Pewnikiem niejeden tam korytarz ponad skały wiedziei możem mieć nadzieję, że sam troll gdzieś wylazł, albo śpi, albo poszedłgłęboko i nic się o nas nie dowie.Mała to szansa, jednak widzi mi się, że innejnie mamy.No i co powiesz? Aż tak bardzo chcesz do tego nawiedzonego kościołasię dostać?   Holger usłyszał nerwowe westchnienie za swoimi plecami.   - Carahue - powiedział - weź Alianorę i postaraj siędoprowadzić ją w bezpieczne miejsce.Hugi i ja musimy iść do siedziby trolla.   Dziewczyna chwyciła go za pas.   - Nie - powiedziała gniewnie - nie pozbędziesz się mnie takłatwo.Ja również idę.   - I ja - dodał Carchue, przełknąwszy ślinę.- Nigdy jeszczenie zdarzyło mi się unikać przygody.    - Durnie! - parsknął Hugi.- Wasze kości bieleć w onejjamie będą, aż w proch się rozsypią.Nie pierwsiścic z rycerzy, co zginęli, cotyle w sobie dumy mieli, że na rozum już miejsca nie stało.I żal mi jeno.żedziewczyna wraz z wami może tam swój koniec znaleźć.No, do galopu sięszykujcie!następny    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.