Index 3.21. Wydruk i podglšd wydruku (2) rozdzial 04 (21) rozdzial 29 (21) 141 21 (10) tip7 (21) 21 (201) 21 (36) 21 (394) 21 (142) 21 kaz (3) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Twarz swędziała go pod nowymzarostem, plecy piekły.Może jej tu wcale nie ma.Może odeszła, a on po prostunie słyszał tego.A może siedziała tu i gapiła się na niego? Ayla przyglądała mu się z uwagą.Patrzyła w twarz temumężczyźnie dłużej niż kiedykolwiek komu innemu.Nie było właściwe, aby kobietaklanu patrzyła na mężczyznę, ale wielu jej niewłaściwym zachowaniom pobłażano.Czyż już zapomniała o wszystkich manierach, jakich nauczyła ją Iza, tak jakzapomniała o właściwej opiece nad chorym? Spojrzała na dłonie trzymającemiseczkę z wywarem.To był właściwy sposób, w jaki kobieta powinna przystępowaćdo mężczyzny, siedzieć na ziemi z pochyloną głową i czekać, aż przyjmie dowiadomości jej obecność klepnięciem w ramię.- Być może, najwyższy czasprzypomnieć sobie o dobrym wychowaniu, pomyślała. Jondalar uchylił powieki, próbując dostrzec, czy jeszcze tujest i nie dając zarazem po sobie poznać, że nie śpi.Dostrzegł jej stopę iszybko zamknął ponownie oczy.Była tam.Dlaczego tu siedzi? Na co może czekać?Dlaczego nie odejdzie i nie zostawi go samego z jego cierpieniem i upokorzeniem.Znowu spojrzał przez uchylone powieki.Jej stopa się nie poruszyła.Siedziała zeskrzyżowanymi nogami.Trzymała miseczkę z płynem.Och, Doni! Jak mu się chciałopić! Czy to było dla niego? Czyżby ona czekała, aż się obudzi, aby podać mulekarstwo? Mogła go przecież obudzić, nie musiała czekać. Jondalar otworzył oczy.Ayla siedziała, spoglądając w dół zpochyloną głową.Była ubrana w jedno z tych luźnych okryć, a jej włosy byłyzaplecione w wiele warkoczyków.Wyglądała czysto i świeżo.Smuga z policzkazniknęła; okrycie było z czystej, nie znoszonej skóry.Siedziała przed rum zespuszczoną głową.A w jej pozie nie było nic ze sztuczności czy udawania.Nierzucała mu też ukradkowych spojrzeń. Jej ciasno splecione warkoczyki, podobnie jak pełne fałd iwybrzuszeń okrycie, dobrze maskowały jej prawdziwą urodę.To był podstęp, celoweukrycie jej dojrzałego kobiecego ciała i bujnych włosów.Nie mogła ukryć swejtwarzy, ale zwyczaj spoglądania w dół lub na bok miał na celu odwrócenie od niejjego uwagi.Dlaczego tak się skrywała? Musi tu chodzić o próbę, której siępoddawała.Większość ze znanych mu kobiet pyszniłaby się tak wspaniałym ciałem,obnosiłaby swe złociste wspaniałości tak, aby pokazać je jak najlepiej, niekryjąc przy tym pięknej twarzy. Obserwował ją, leżąc bez ruchu, zapomniawszy o niewygodzie.Dlaczego siedziała tak nieruchomo? - Może nie chce na mnie patrzeć, pomyślał,przypominając sobie o zakłopotaniu i bólu.Nie mógł już tego dłużej wytrzymać,musiał się ruszyć. Ayla podniosła wzrok, gdy Jondalar przekręcił rękę.Nie mógłklepnąć jej po ramieniu, przyjmując do wiadomości jej obecność bez względu nato, jak poprawnie by się zachowywała.Nie znał tego gestu.Jondalar zezdumieniem dostrzegł wyraz zawstydzenia na jej twarzy i w szczerych otwartychoczach.Nie było w nich potępienia, odrzucenia ani litości.Zdawały się raczejzakłopotane.Czemuż ona miałaby się czuć zakłopotana? Ayla podała mu miseczkę.Jondalar pociągnął łyk, skrzywił sięna gorzki smak lekarstwa, a potem wypił do końca i sięgnął po naczynie z-wodą,aby spłukać z ust przykry smak.Potem odłożył naczynie, ale nie pozbył sięjeszcze tego niezbyt przyjemnego uczucia.Ayla dała mu znak, żeby usiadł, poczym poprawiła futra i skóry.Jondalar jednak nie położył się zaraz z powrotem. - Ayla, wiem o tobie jeszcze tak mało, choć chciałbym wiedziećwięcej.Nie wiem, gdzie nauczyłaś się sztuki uzdrawiania - nie wiem nawet, jaktu się dostałem.Wiem tylko, że jestem ci wdzięczny.Uratowałaś mi życie, a coważniejsze moją nogę.Nigdy nie mógłbym wrócić do domu bez nogi, nawet gdybymprzeżył.Przykro mi, że się tak głupio zachowałem, ale ty jesteś tak piękna,Aylo.Nie wiedziałem - maskowałaś się tak dobrze.Nie wiem, dlaczego to chciałaśczynić, ale musiałaś mieć ku temu powody.Szybko się uczysz.Może gdy nauczyszsię mówić, powiesz mi o tym, jeśli będziesz miała ochotę.Jeśli nie - ja touszanuję.Wiem, że nie rozumiesz wszystkiego, co mówię, ale chciałem topowiedzieć.Nie będę cię więcej niepokoił, Aylo.Obiecuję.następny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||