Index
rozdzial 08 (15)
rozdzial 07 (15)
Rozdział9 (15)
143 15 (2)
15 (443)
018 15 (5)
712 15 (7)
035 15
15 (226)
15 (109)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cjlm.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Kiedy zrównał się z czołgiem, apotem go mijał, działa nagle dały mu spokój.Wieżyczka obróciła się i lufy działskierowały się pionowo do góry.Brion zatrzymał się i patrzył.Czołgnajwyraźniej zaczął go ignorować.Musiał znaleźć się poza zasięgiem czujników ijego obecność została wymazana z pamięci urządzeń sterowniczych.Zastanawiałsię, czy powinien podejść bliżej i obejrzeć go.Jedynym wytłumaczeniem tegopomysłu była ciekawość.Odprężenie po silnym napięciu i strachu przed pewnąśmiercią, odczuwanych jeszcze przed chwilą, sprawiło, że przez moment poczuł siębeztroski i bezpieczny.Musiał podejść do czołgu i obejrzeć go.Mógł coś odkryćlub nie - było to bez znaczenia.   Ostrożnie stąpając zbliżył się do niego, ale czołg nadalnie reagował.Był już tak blisko, że widział wyraźnie spoiny na jego pancerzu.Postawił nogę na błyszczącym metalowym kole i wspiął się na czołg.Na górze, tużza wieżyczką, był właz z jednym uchwytem.Zawahał się przez chwilę, po czymzłapał za rączkę i mocno pociągnął.Właz otworzył się bezgłośnie i bez oporu.Nic więcej się nie stało.Brion słyszał, jak serce wali mu głośno, kiedypochylił się i zajrzał do środka.Wewnątrz nie było życia.Wskaźniki świeciły wpółmroku, gdzieś zabuczał i zaraz ucichł serwomechanizm.Taśmy z amunicjąwznosiły się aż do działek znajdujących się obok niego.Były naładowane i gotowedo strzału.Dlaczego więc nie strzeliły?   Dosyć tego! Poczuł nagle wściekłość na siebie za własnągłupotę.Co robił tutaj, ryzykując życiem bez powodu? Minął przecież tę machinęwojenną bezpiecznie.Jedyne, co powinien w tej chwili robić, to iść dalej, żebyznaleźć się jak najdalej od niej.Kopnął ją w stalowy bok, zły na siebie, poczym zeskoczył i pobiegł równomiernym truchtem wzdłuż wąwozu ani razu się nieobejrzawszy.   Była to jeszcze jedna zagadka, którą musiał dołączyć doinnych, składających się na wizerunek tego śmiertelnego świata.Żadna z nich niezostanie rozwiązana, dopóki nie ustali, skąd pochodzi armia, która przetoczyłasię przed nim.Biegł nieprzerwanie dalej.    Ciemność już zapadła.Ziemia byławyraźnie widoczna w świetle gwiazd, a on wciąż biegł w tym samym tempie.Był towyczerpujący wysiłek nawet dla niego, toteż na długo przed końcem nocy musiałzatrzymać się na odpoczynek.Potem jeszcze raz.Zmęczenie zwolniło znacznie jegobieg, kiedy dotarł do wąskiego bocznego kanionu.Padł na kolana, aby sprawdzićdokładnie ziemię, ale nie stwierdził istnienia jakichkolwiek śladów prowadzącychw tamtym kierunku.Powinno to być bezpieczne miejsce na odpoczynek, wobec czegozagłębił się w cień.Kiedy poprzedni wąwóz został daleko w dole i zniknął mu zpola widzenia, znalazł sobie kryjówkę między dwoma dużymi otoczakami i ułożywszysię do snu szybko zasnął.   Jakiś czas później coś wyrwało go z głębokiego snu.Gwiazdyświeciły jasno.Z wąwozu nie dochodził żaden dźwięk.za to z oddali dobiegałwyraźnie słyszalny, stopniowo cichnący odgłos silników odrzutowych.Brionzamknął oczy, a kiedy otworzył je znowu, niebo było szare.Był wczesny ranek.   Czuł się zmęczony i zziębnięty, bolały go mięśnie.Wodabyła lodowata, wypił więc tylko trochę.Był głodny.Spodziewał się takichobjawów i zmusił się do niemyślenia o swoim osłabieniu.Zadanie musiało byćwykonane.Kiedy zacznie się poruszać, rozgrzeje się.Pragnienie i głód będziemógł przetrzymać.Musi iść dalej.   Gdy wąwóz zaczął się rozszerzać, Brion przeszedł podwschodnią ścianę, aby znaleźć się w cieniu.Mogło to być dla niego pewnąochroną, gdyby natknął się na dalsze maszyny.Wąwóz stawał się coraz płytszy iszerszy, a jego dno twardsze.Tworząca je ziemia przechodziła stopniowo w cośtwardszego i gładszego.Pochylił się, aby to sprawdzić.Była to zastygła,stopiona skała.Nie była zbrylowana jak skała wulkaniczna, lecz pozioma igładka.Była stopiona i odpowiednio wyrównana.Zupełnie jakby ktoś użył laserów.Powierzchnia wąwozu była sztucznego pochodzenia.   Słońce, widoczne zza grzbietu wschodniej ściany, było jużwysoko na niebie.Oświetlało całe dno doliny, ukazując jego gładką, płaskąpowierzchnię.Brion szedł ostrożnie, bacznie się rozglądając.Obie ściany byłyrównie gładkie i twarde, bez żadnych odgałęzień, nawet na końcu doliny.Skalneściany były bardzo stare, takie, jakie zostawiły je ruchy górotwórcze.To byłślepy koniec.Wąwóz zaczynał się tutaj i wychodził na równinę.Był biegnącąprzez góry szczeliną z jednym wylotem.   Brion wiedział, że potężna, mechaniczna armia wyjechała ztego wąwozu.Widział ją na własne oczy i doszedł jej śladem do tego miejsca.Dlaczego więc nic tutaj nie ma? To przecież niemożliwe! Podszedł wolno doskalnej ściany i dotknął jej, a potem uderzył w nią rękojeścią noża z bezsilnejwściekłości.Była twarda.To nie mogło być możliwe.A jednak było.   Kiedy odwrócił się, aby spojrzeć w dół doliny, po razpierwszy dostrzegł czarną kolumnę.Miała około metra wysokości i stała wodległości około dziesięciu metrów od ściany.Podszedł do niej wolno, obszedł jąi dotknął.Była z metalu, z jakiegoś stopu.Miała lekko zniszczoną, zmatowiałąpowierzchnię.Nie było na niej żadnego oznakowania i Brion nie miał pojęcia, doczego mogła służyć.W miejscu, w którym pociągnął czubkiem noża po jej okrągłymwierzchołku, pozostała jasna linia.Był zły i sfrustrowany, kiedy wkładał nóż zpowrotem do pochwy.    - Co to jest? - wrzasnął na cały głos.- Co to wszystkoznaczy?   Jego słowa odbiły się echem od skalnych ścian i po chwiliucichły, pogrążając dolinę w ciszy.następny    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.