Index rozdzial 08 (15) rozdzial 07 (15) Rozdział9 (15) 143 15 (2) 15 (443) 018 15 (5) 712 15 (7) 035 15 15 (226) 15 (102) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nieśmiertelnymistają się nie ci, którzy są bezgranicznie i ślepo posłuszni swojemu panui władcy, a ci, których umysły, talenty i możliwości są potrzebneGalaktyce.Sądzę, że nie trzeba wyjaśniać, dlaczego przyjęliśmy w swoje szeregiRhesa.A teraz pańska kolej, Kerku.Szczepionkę mam ze sobą - Zaraz! A co się stanie, jeśli nie będę chciał zostaćnieśmiertelnym? Zabijecie mnie? - Niekoniecznie - odpowiedział Berwick spokojnie.- Do takichprymitywnych sposobów uciekano się w starożytności.Dzisiaj dysponujemycałą gamą innych możliwości: kasowanie pamięci, izolowanie, stała kontrola. - Czegoś tu nie rozumiem! - Kerk rzeczywiście nie rozumiał.-Dlaczego nie można obdarzyć nieśmiertelnością wszystkich i skończyć z tymigłupimi sekretami? - Och, mój drogi Pyrrusaninie.Chodzi o zbytskomplikowany problem, żeby teraz o tym rozmawiać.Nie mamy aż tak dużo czasu.Nie mamy go w ogóle.Proszę mi uwierzyć na słowo, problem powszechnejnieśmiertelności był rozważany nie raz i nie dwa.Zawsze wnioski były raczejsmutne.Oto najbardziej reprezentatywny przykład: twórca nieśmiertelnościTheodor Solvitz i jego szaleni bracia, którzy odlecieli do innychświatów.Przecież pan widzi, z czym wrócili? Niewykluczone, żewszystkie te paskudztwa pod lodem kiedyś były ludźmi.A pan mówi:nieśmiertelność dla wszystkich. Ostami argument przekonał Kerka. - No cóż, kłujcie mnie tą swoją trucizną.Pewnie nawalkę z nieśmiertelnymi stworami potrzeba nieskończenie długiego czasu i niebędziemy go mieli na umieranie. - To nie jest do końca tak, Kerk, ale jest też w tym jakaśracja.Proszę podać mi rękę. - Czy to boli? - Nie, ale występuje pewne czasowe działanie uboczne pokiwałgłową Berwick.- Przez kilka godzin będzie pan odczuwał mocne osłabienie, możenawet dojść do halucynacji.Ale potem odporność pańskiego organizmu na bodźcezewnętrzne znacznie wzrośnie.Gra jest warta świeczki! Kerk również to zrozumiał, ale przypomniał sobie oważnych i pilnych sprawach. - A co ze wzrostem prędkości asteroidy? Czy będziemy atakować?Kto zamiast mnie będzie dowodził operacją? W tym momencie odezwał się Rhes.Widocznie uznał, że już pobiłwszelkie rekordy małomówności: - Kerku, przyjacielu.Będziesz znacznie bardziej potrzebnypóźniej.A teraz przygotowywana jest niezbyt ważna operacja, taki tametap wstępny, próba generalna czy jak to nazwiesz.Podjęliśmy decyzję.Jestem pewien, że się z nią zgodzisz.Zainicjujemy częściowe odmarzanie globu,żeby wypróbować moc naszych środków ogniowych na budzących się dożycia stworach.Stan i Brucco już wszystko obliczyli.Na pewno poradzimy sobie znimi na powierzchni jednego kilometra kwadratowego.Nie martw się, zobaczysz towszystko.Aż tak źle się nie będziesz czuł.Chodźmy.Clif gwarantował, że zadwanaście minut osice gniemy pełną gotowość bojową. Więc poszli. Po dwunastu minutach podgrzewania wybranegoobszaru na powierzchni asteroidy poruszyło się w głębi coś, czego nie potrafiłopisać nikt z obserwatorów.Do tego potrzebne byłoby pióro Dantegoalbo pędzel Boscha.Czarno - zielona wrząca masa wypiętrzyła się, wydostała spodlodu i rozsypała się na niekształtne strzępy.Operatorzy plazmowych ianihilacyjnych armat naciskali na spusty, drżąc z obrzydzenia.Walka zakończyłasię w kilka sekund, ale wydawało się, że trwa wieki.A kiedy mroźne strugiciekłego helu ze specjalnych dysz ugasiły płomienie, kiedy ostatnie poruszającesię kłącza przebudzonego piekła ponownie skuło zimno, Pyrrusanie odetchnęli zulgą.Po pierwsze, odnieśli może i małe, ale prawdziwe zwycięstwo.Po drugie, oddziś już wiedzieli, że oblodzone monstra można pokonać.następny [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||