Index
rozdzial 08 (15)
rozdzial 07 (15)
Rozdział9 (15)
143 15 (2)
15 (443)
018 15 (5)
712 15 (7)
035 15
15 (226)
15 (109)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • telenovel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .    Musiało mu to wystarczyć jako towarzystwo do łóżka w takienoce.Z całą pewnością nie było bowiem nic innego, i jeśli pozwoli sobie na.    Nie mógł jednak tego zrobić.Mając dwadzieścia sześć atewskichlat, paidhi nie mógł zacząć przypisywać ludzkich cech osobom, z którymi miał doczynienia.To byłaby najgorsza pułapka.Wszyscy jego poprzednicy z tym walczyli.Wiedział o tym - teoretycznie.    Szło mu bardzo dobrze, kiedy znajdował się w odległości godzinylotu od Mospheiry.Kiedy jego poczta przychodziła na czas, dwa razy w tygodniu.Kiedy.    Kiedy ponad wszelką wątpliwość wiedział, że jeszcze kiedyśzobaczy ludzką twarz, i kiedy wszystkie sprawy toczyły się nadzwyczaj dobrze.Kiedy on i Tabini byli takimi dobrymi przyjaciółmi:    Wpisać to słowo: przyjaciel.    Tutaj paidhi znalazł się w poważnych kłopotach.Paidhi był tukompletnie ślepy.    Paidhi nie wiedział, dlaczego się tu znalazł, paidhi niewiedział, w jaki sposób wróci, paidhi nie doznawał w kontaktach z Banichim iJago emocjonalnego spełnienia, jakie dawał mu Tabini, śmiejąc się i żartując znim, aż do ostatniego ich spotkania.    Kiedy rozwalali kulami melony w drobny mak, Tabini klepał go poplecach - delikatnie, bo ludzkie plecy tak łatwo się łamią - i mówił, że maprawdziwy talent strźelecki.Ważniejsze jednak było, jak dobry jest Tabini? Jakdobry jest w odczytywaniu ludzkiego serca?    Może jego poprzednik zdradził Tabiniemu, że paidhiin pragnąosobistych związków?    Że im dłużej się ich zna, tym większymi głupcami się stają, tymbardziej są ufni i tym łatwiej wyciągnąć z nich różne rzeczy?    W gardle miał bolesną kulę, bolesny ludzki węzeł emocji,przeszkadzający mu w racjonalnej ocenie sytuacji.Czasami zadawał sobie pytanie,na jak długo wystarczy mu umiejętności, czy potrafi się dostosować? Niewszystkim paidhiin udawało się wytrwać na stanowisku do końca życia.Źródłoporad wyschło - Wilson zupełnie mu nie pomógł, tylko zrobił się jakiś dziwny itak drażliwy, że rada mówiła o zastąpieniu go kimś innym, wbrew wyraźnemusprzeciwowi ojca Tabiniego.Wilson miał trzeci atak serca w pierwszym miesiącupo powrocie na Mospheirę, zachowywał się beznamiętnie podczas każdego cholernegospotkania, jakie razem odbyli.Nigdy nie powiedział Brenowi niczego, co mogłobymu się przydać.    Rada twierdziła, że się wypalił.Bren uwierzył im na słowo i wmyślach starał się nie nazywać Wilsona sukinsynem.Kiedy zastępował Wilsona podjego nieobecność - po kilka dni z rzędu podczas ostatnich dwóch latadministracji Valasiego poznał Tabiniego.Uznał, że jego poprzednik, Valasi,dorównuje ponurym nastrojem Wilsonowi, ale Tabiniego polubił znów toniebezpieczne słowo - w gruncie rzeczy, nigdy nie wierzył w wypalenie sięWilsona.Człowiek nie robił się taki dziwny, taki nieprzyjemny, bez udziałuwłasnej osobowości.Nie lubił Wilsona, i kiedy zapytał go o wrażenie, jakiezrobił na nim Tabini, Wilson odpowiedział zgryźliwie: "Takie samo, jak całareszta".    Nie lubił Wilsona.Lubił Tabiniego.Uważał, że rada popełniłabłąd, pozwalając objąć stanowisko paidhiego Wilsonowi, człowiekowi takuprzedzonemu.    Tej nocy się przestraszył.Zobaczył w wyobraźni lata, któremógłby spędzić na tym urzędzie, i lata, które mógł zmarnować na głupotę zwanąprzyjaźnią z Tabinim, i zobaczył się na miejscu Wilsona, bez żony, bez dziecka,bez przyjaciółki, po tym, jak pewnego dnia Barb uzna, że jakiś inny mężczyzna naMospheirze jest lepszą inwestycją.Życie jest za krótkie, żeby być na każdezawołanie faceta, który wkracza w jej życie bez żadnych wyjaśnień, nic niemówiąc o swojej pracy - z twarzą, która zaczynała martwieć, jakby nerwyzawiadujące jej mimiką zostały przecięte.    Mógłby zrezygnować.Mógłby wrócić do domu.Mógłby sięoświadczyć Barb.    Nie miał jednak gwarancji, że Barb chce za niego wyjść.Żadnychpytań, żadnego zaangażowania, żadnego dzielenia się kłopotami - bajkowy weekendw wykwintnych restauracjach i luksusowych hotelach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aceton.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę. Design by SZABLONY.maniak.pl.